Tom obudził się o 6. Był pierwszy dzień roku 1945. Zmiana w jego życiu.
Riddle ucieszył się, gdy spostrzegł, że wszyscy w jego dormitorium śpią. Wstał jak najciszej potrafił i ubrał się w mundurek. Cicho wyszedł z pomieszczenia i znalazł się w Pokoju. Tutaj nikogo nie było, więc niepostrzeżenie wyszedł. Skierował się do tej opuszczonej łazienki dla dziewcząt. Czuł nieprzepełnioną radość, że wreszcie może tego dokonać. Teraz, gdy w końcu idzie wszystko z płatka. Tom raźnym krokiem wszedł do pomieszczenia damskiej toalety i skierował się do tak dobrze już znanej mu umywalki. Obejrzał się, czy na pewno nikogo tu nie ma i uspokoił się. Przymknąwszy powieki, szeptem wypowiedział słowa w języku wężów. Przeszedł go lekki dreszcz podniecenia. Po chwili otworzył oczy i przed nim ukazało się wejście.
Wejście do Komnaty Tajemnic.
Pewnym i nieco szybkim krokiem pomaszerował do wnętrza komnaty. Gdy już tam się znalazł, wciągnął do nosa świeże, zimne powietrze i zlustrował salę. Wyrzeźbiona twarz Salazara Slytherina wyglądała dla niego majestatycznie. Czuł się dumny, że to jego przodek. Stanął na środku pomieszczenia i już wiedział, co miałby zrobić.
Przymknął oczy i we właściwy sposób, mówiąc w języku wężów, przywołał bazyliszka z Komnaty, mając nadzieję, że wysłucha go, dziedzica Slytherina. Teraz zacznie działać. Już niedługo.
******************
3 stycznia środa, 1945
Abi obudziła się o 7.15. Razem z Walburgą, Jo i młodszymi braćmi Walby poszły na śniadanie w obiecujących nastrojach, czekając na to, co stanie się dzisiejszego dnia. Abi nadal nie pozbyła się wątpliwości, co do Toma, ale miała zamiar teraz zacząć żyć bez jakiś ograniczeń. Pierwsza lekcja, czyli zaklęcia, minęły jej wyśmienicie. Na transmutacji profesor Dumbledore aż nie mógł się jej nachwalić. Potem zielarstwo, mugoloznawstwo, a następnie eliksiry.
Lekcja rozpoczęła się całkiem w porządku, dzisiaj mieli z Krukonami (wolą ich od np. Gryfonów). Profesor Slughorn zarządził, że dzisiaj popracują w specjalnie dobranych przez niego parach. Abi przeszedł lekki dreszcz i od razu pomyślała sobie, że chciałaby być w niej razem z Walburgą, ale tak pewnie się nie stanie.
Horacy Slughorn odchrząknął, chcąc dobrać ostatnie 2 pary, które mu zostały. Wybór był doprawdy subiektywny: osoby, które zostały to Orion, Walburga, Tom i Abi. Przypadek? Nie sądzę. Abi była lekko zirytowana zachowaniem Slughorna, który ciągle ich faworyzował.
-No to... Och, jak teraz się ładnie złożyło- zaśmiał się lekko Slughorn, a Abi rzuciła mu niezrozumiałe spojrzenie.
-To... W nagrodę, za wasze wyniki, Orion z Walburgą, a Tom oczywiście z panną Atkins- powiedział profesor. Abi westchnęła, ale przypomniała sobie z ulgą, że przecież teraz ma z nim dobre relacje! Podeszła do niego z lekkim uśmiechem. On również się uśmiechnął i Abi poczuła, jak traci całkowicie pewność siebie.
-No tak... To mamy stworzyć wywar żywej śmierci...- Zaczęła, chcąc przerwać niezręczną ciszę, która strasznie ją krępowała.
-Cieszę się, że będę go robił razem z tobą. Lepszego towarzystwa nie mógłbym sobie wymarzyć- powiedział i uroczo się uśmiechnął. Abi poczuła, jak pieką ją policzki i założyła kosmyk włosów za ucho. Poszła za Tomem do jego kociołka i żywiła nadzieję, że ta współpraca okaże się dla niej miła i zręczna.
*****************
6 stycznia 1945, sobota
Abi wpadła w wir nauki. Była godzina 17, więc zostało jej tylko poczytanie na transmutację i zaklęcia. Miała oficjalnie czas wolny, czego nie mogła powiedzieć Walburga, która miała mnóstwo pracy. Współpraca z Tomem poszła perfekcyjnie. A ostatni dyżur wspomina wyjątkowo dobrze, jakby Tom wreszcie się przed nią otworzył. Zaczęła mu trochę ufać, ale to dopiero początek.
Siedząc tak w Pokoju Wspólnym i rzucając Tomowi ponętne spojrzenia (który zresztą był zajęty swoją świtą), usłyszała głos swojej młodszej siostry.
-Abi! Słyszałaś, co się stało Marcie Warren! Hagrid wylatuje ze szkoły!- Krzyknęła jej spanikowana i pogrążona w amoku siostra. Abi nie mogła nic zrozumieć z tej paplaniny.
-Spokojnie, powiedz mi wszystko, ale powolutku- powiedziała stanowczym tonem. Siostra nabrała dwa wdechy i zaczęła snuć swą opowieść.
- Marta Warren, ta Krukonka, a przy okazji mugolak została zabita przez pająka Hagrida, tego dużego chłopaka z Gryffindoru. Boję się. Czy coś nam się stanie?- Spytała z widocznym strachem dziewczynka. Abigail, jako starsza siostra, czuła się winna temu, by dawać jej poczucie bezpieczeństwa, więc szybko zapewniła:
-Jo, niczego się nie bój. Wiesz, że znam nie jedno zaklęcie i z pewnością obronię cię przed dziwnymi stworzeniami Hagrida.
Jo lekko się uśmiechnęła. Abi postanowiła tego wieczoru odłożyć naukę i przede wszystkim poświęcić trochę czasu młodszej siostrze, która tego potrzebuje.
******************
5 stycznia 1945, piątek
Tom obracał w rękach dziennik. Jest jego. Jego horkruks. Rzecz, która tworzy go takim niezwykłym. Gdyby ci zwykli uczniowie wiedzieli, jaki jest potężny... Miał już pierścień Gaunta, medalion... Teraz następna rzecz do kolekcji. Zabił swoich niegodnych przodków... Jest niezwyciężony. Szkoda, że nie ma ich więcej. Albo czarnej różdżki... Wtedy by zadziałał...
''Nie ma co gdybać'', postanowił chłopak. ''Wystarczy, że mój bazyliszek załatwił tę dziewczynę, a głupi Hagrid wyleci ze szkoły, a ja go świetnie w to wrobiłem. I tak za dużo sobie pozwalał z tą zwierzyną w Hogwarcie"
Jest świetny.
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanficAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...