Rozdział XIII

3K 158 6
                                    

-Witam wszystkich na zebraniu naszego klubu Śmierciożerców. Cieszę się, że jest nas tak wiele- powiedział Tom Riddle, patrząc na zebranych uczniów. Jest 15 listopada i wreszcie mógł spotkać się ze wszystkimi czysto krwistymi czarodziejami. Wśród tych osób byli Walburga, Orion, Cygnus Black, Druella Rosier, Sybille Greengrass, John Blake, Mulciber, William Lestrange, Bella Atkins, Abraxas Malfoy, Fortanie Kendrick z Hufflepuffu, Cyntia Anderson z Ravenclawu, a ze starszych klas (przywołanych zapewne przez Williama) Maximus Brown, koleżanka Belli Atkins Mary Kingsom, Edward Millson...
Z młodszych klas byli to Samwise Creavey, Teodor Marks, Diana Sunmise, Thomas Killber i Max Carry. Łącznie wszystkich: 20. A Riddle jako 21. Po jego mowie wstępnej rozległy się brawa. Pozwolił, aby każdy przestał klaskać i kontynuował:

-Spotkania będą odbywały się co tydzień w czwartek o godzinie 3.30 w nocy. Będziemy się spotykać specjalnie w nocy, aby nikt nas nie nakrył. W tym samym miejscu. Schodźcie się małymi grupkami co jakieś 5 minut. Jeżeli ktoś nas zdradzi: od razu będę o tym wiedział- uśmiechnął się z wyższością. Popatrzył po swoich towarzyszach. Całkiem pokaźna grupka jak na Hogwart, gdzie aż się roi od szlam.

-Przepraszam...!- usłyszał cichy dziewczęcy głosik.
-A jaki jest cel naszych spotkań?- zadała pytanie pewna piegowata brunetka. Tom rozpoznał w niej Mary Kingsom. Bella Atkins spojrzała się na nią dziwnie.
-Jak to dlaczego? Po to by wszystkie te szlamy...- zaczęła, ale Riddle przerwał jej gestem ręki. Stropiona przestała mówić.
-Dziękuję Bello, ale ona zasługuje na odpowiedź. To mądre pytanie: w końcu tego nie powiedziałem Wam. -Powiedział spokojnym tonem, lekko się uśmiechając, czym powalił całą płeć piękną na tej sali.
-Jak zapewne wiecie, nie jesteście tu przypadkiem. Sam wybrałem odpowiednie osoby, aby mi towarzyszyły- zaczął. Młodzi "śmierciożercy" słuchali z uwagą. -Stworzyłem nasze stowarzyszenie po to, aby szerzyć zdrowe poglądy wśród młodych czarodziejów. Jak zapewne się domyślacie, chodzi mi o czystość krwi. Każdy z nas tu jest czystej krwi, prawda?- odezwał się, a tłum ochoczo pokiwał głową, aby się jak najbardziej przypodobać i pokazać swoją szlachetność.
-Nie wszyscy są tacy jak my. Wyobraź sobie, Mary, że do Hogwartu co rok trafia średnio 13 osób, które urodziły się w rodzinie niemagicznej- kilka osób, w tym Bella pogardliwie prychnęło-. I oni mają decydować i tym świecie, w którym to my byliśmy od zawsze?- powiedział i zrobił pauzę, dla lepszego efektu. -No właśnie. Mugolaki przychodzące tutaj to nic innego jak ścierwa, niemające nic wspólnego z magią. Oni po prostu zanieczyszczają nasz świat. Nie pozwólmy, by te szlamy nami zawładnęły- zakończył i było słychać wiwaty połączone z oklaskami. Tom był z siebie dumny: tak to miało wyglądać- pełen charyzmy i elegancji przemawia do tłumu zwolenników, którzy go uwielbiają. Wszystko idzie zgodnie z planem.
Może teraz spełnić swoje wszystkie marzenia: być nieśmiertelnym i pozbyć się szlam. A oni mu w tym wszystkim pomogą. To naiwne pacynki w jego rękach.

*************

Był 22 listopada. Abigail zauważyła, że od jakiegoś tygodnia większość czarodziejów czystej krwi się dziwnie zachowuje. Zaczyna w każdej możliwej okazji wypominać swoje szlachetne pochodzenie i dokucza mugolakom. Zawsze, gdy przechodziła taka gromada strącająca rzeczy dzieciakom, Abi od razu biegła, by je podnieść i mówiła specjalnie głośno coś w stylu "Ach, ci niewychowani starszaki!". To powoli irytowało Śmierciożerców, ale jak na razie nic nie mówili. Czuli się odważni po ostatnim spotkaniu z Tomem. Sam Tom był otoczony wianuszkiem spijających mu z dzióbków uczniów. Stał się jeszcze bardziej irytujący, a przy tym Abi zauważyła, że o ile zawsze miał powodzenie u dziewczyn, to teraz te odiotki za nim szaleją.

Atkins nie przejęłaby się tym wszystkim tak mocno, gdyby nie fakt, że Walburga stawała się nie do zniesienia. Non stop wygłaszała te swoje chore poglądy i coraz bardziej czepiała się Abi o jej chodzenie na mugoloznawstwo. Patrzyła na nią z taką wyższością i zwracała często uwagę. Atkins miała to po dziurki w nosie. Jeszcze na dodatek nauki ciągle przybywało...

Właśnie trwała lekcja eliksirów. Abi i Tom siedzieli na niej zawsze razem (tak chciał Slughorn). Abigail jak tylko mogła nie patrzyła na jego żenującą buźkę. Dałaby wszystko, byleby z nim nie siedziała. Starała się ze wszystkich sił skupić nad mieszaniem eliksiru uspokajającego, który teraz by jej się przydał. Ukroiła następny składnik, gdy usłyszała głos Riddla.
-Mam wielką prośbę, panie profesorze- zaczął. Abi podniosła na chwilę głowę, by móc coś usłyszeć.
-Tak Tom?- powiedział swoim męskim głosem profesor, podnosząc wzrok z nad prac czwartoklasistów.
-Mam pewien problem. Jak już pewnie pan zauważył, coraz gorzej sporządzam eliksiry...
-Nonsens Tom, to absurd, twoje eliksiry są...- zaczął nauczyciel.
-Jednak czuję, że jest jakoś inaczej. Czy mógłbym u pana podjąć się jakichś korepetycji? Przydałyby się mojemu rozwojowi...- powiedział, czarując go swoim językiem. Slughorn chwilę się zastanowił. Abi też opadła szczęka. On, Tom Riddle przyznał się do opuszczenia w nauce przy całej klasie?! Na pewno musi być coś w tym większego...- Domyślała się Abi.

-Myślę, że poćwiczysz parę ostatnich eliksirów, ale ja nie jestem ci do tego potrzebny. Panna Atkins ci pomoże, prawda?- powiedział do dziewczyny. Abi myślała, że padnie. A więc po to był ten teatrzyk! On to wszystko od początku do końca uknuł, by móc się z nią spotykać i jej ubliżać!
-Oczywiście- powiedziała, ale w środku aż dygotała z emocji.
-Oprócz tego, że Tom się poprawi, choć myślę, że nie ma czego, to jeszcze panna Atkins utrwali wiedzę, prawda?- powiedział uśmiechnięty i klasnął w dłonie.
-Proszę oddać swoje eliksiry!- krzyknął.

******

-Myślałam, że go rozszarpię!- krzyknęła Abi do Walburgi. Właśnie mówiła jej po raz setny o tej sytuacji z eliksirów, mimo, że Walburga była jej świadkiem. Szły właśnie na zielarstwo.
-Weź już przestań... Ja bym się cieszyła- powiedziała Black, a Abi się na nią dziwnie spojrzała.
-Ty nigdy nie rozumiesz...- powiedziała, przystając.
-Dobra, zamknij się- powiedziała Walby i doszły do sali milcząc.

*************

Atkins siedziała w pokoju wspólnym. Z nosem na ławce pisała wypracowanie na mugoloznawstwo. W końcu poczuła na sobie czyjś wzrok. Podniosła trochę głowę.
-To tylko ty, Tom- odetchnęła z ulgą. Brunet stał nad nią i przypatrywał jej się.
-Dobrze, że mnie zauważyłaś, bo nie chciałem ci przerywać w pisaniu tak dobrej pracy- powiedział. Abi nie dała się zwieść jego przymilnym słówkom.
-No dobra, co chcesz?- powiedziała niezbyt miło.
-Możemy pójść do sali w lochach, potrzebuję twojej pomocy przy eliksirach...- powiedział. Abi trochę się skrzywiła, ale powiedziała:
-Masz szczęście, że skończyłam lekcje- rzekła, wstając od stolika i zobaczyła tylko usatysfakcjonowane spojrzenie Riddla.

***********

Pomaganie przy lekcjach w następnym rozdziale 😈😈😈 Pa!!! 🍕😀🍕💗


Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz