Rozdział XLI (41)

2.2K 115 8
                                    

22 grudnia 1944r., piątek

Od tych wydarzeń w życiu Abigail minął tydzień. Abi rzuciła się w wir nauki, by zapomnieć o niepowodzeniach. Po Hogwarcie rozniosła się plotka o rozstaniu  pary.
Nawet wydawało się, że nauczyciele też zaciekawili się tym tematem i wiedzieli, co zaszło. Abi myślała, że serce  pęknie jej z bólu, jakie przyniosło rozstanie z ukochanym. Była na niego wściekła, ale nie dało się ot tak zapomnieć o uczuciu, które ich łączyło. Abi czuła ból w środku, który dawał się we znaki jeszcze bardziej, gdy tylko zauważyła Markusa. On też nie wyglądał na zbyt szczęśliwego. Zatracił dawną młodzieńczą radość i trudno było mu się odnaleźć w smutnej rzeczywistości, która otaczała go ze wszystkich stron.

Abigail powróciła do lekcji, nadrobiła zaległości i w każdej możliwej chwili poświęcała się nauce. Starała się udawać, że nie widzi ukradkowych spojrzeń Toma, martwiącej się Walburgii i byłego narzeczonego, co doprowadzało ją do istnego szaleństwa. Chowała się przed nieprzyjemnym wzrokiem w dormitorium, lecz gdy tylko pojawiały się jej nielubiane koleżanki, wymigiwała się zawsze chęcią przewietrzenia się, spacerem, czy jakimiś w tym stylu wymówkami. Siostra Abi, Jo, wiedziała co zaszło i nie wypytywała zbyt o powód rozstania i starała się być jak najbardziej taktowna. W tym roku Abi znalazła się w trudnej sytuacji. Z jednej strony wolała zostać na Święta w Hogwarcie, by nie musieć patrzeć na smutek babci i przeżywać Wigilię w smutnej, niezręcznej atmosferze, ale z drugiej strony chciała uciec od byłego narzeczonego i Riddla. To będą jej pierwsze Święta bez rodziców. Abi nie potrafiła wyobrazić sobie codziennej rzeczywistości bez rodzicieli, szczególnie, że- jak powiedziała - wie, kto zamordował Atkinsów. Ukrywanie przestępcy nie było dla niej łatwe, gdyż w środku non stop biła się ze sprzecznymi uczuciami. Tak bardzo chciała, by winowajca poniósł karę, bo nienawidziła go, ale nie mogła go wydać. Przemyślała tę opcję i zorientowała się, że to przyniosłoby tylko jeszcze więcej cierpienia jej rodzinie. Czasami z bezsilności waliła pięścią o ścianę, a potem znowu powracała do "normalnego" życia.  Postanowiła, że nie wyda przestępcy i spędzi Święta w rodzinnej Dolinie Godryka, by wspierać babcię, która ze wszystkich sił starała się stwarzać choć namiastkę rodziny dla dziewcząt.

Tego dnia  o godzinie 23.30  był wyjazd pociągiem Hogwart Express do Londynu. Abi spakowała swój kufer i czekała w Pokoju Wspólnym na Joan, która jeszcze była nieogarnięta, a pociąg przecież za godzinę. Abigail odczuwała senność. Usiadła na kanapie w Pokoju, który był opustoszały ze względu na swoją godzinę i to, że większość uczniów pakowała się. Ze znajomych Abigail Walburga, Orion i  Riddle (oraz jego świta) zostawali w Hogwarcie. Tom nie miał gdzie wrócić, jego świta po prostu chciała przy nim być, a Walburga i Orion postanowili skorzystać z chwili samotności i pobyć ze sobą sam na sam. Abi ucieszyła się, że chociaż w czasie celebrowania Świąt, nie będzie widziała miziających się Blacków lub Bóg wie co robiących.

Dwie godziny później, Abi słodko spała w przedziale pociągu, śniąc o dobrych dniach spędzonych z Markusem i tęskniąc za rodzicami.

*****************

23 grudnia 1944r.

Abi i inne dzieci z Hogwartu szczęśliwie znaleźli się na peronie w Londynie. Na King's Cross czekały na siostry Atkins babcia Lucinda i Bella. Abi zirytowana przymknęła lekko powieki.

-Babciu! Belly!- Krzyknęła z radością Joan. Dobiegła do kobiet i zaczęła je po kolei wyściskiwać.  Abi została w tyle i w spokojnym tempie zmierzała do krewnych.

-Miło mi was widzieć- powiedziała lekko oschle, utrzymując wzrok na Belindzie, która posłała jej bez emocjonalny uśmiech. Po chwili piorunowania się wzrokiem, Abigail z radością przytuliła babcię i powiedziała jej parę miłych słów.



******************

Wigilia w roku 1944 miała szczególny wpływ na rodzinę Atkins. Babcia starała się stworzyć miłą, rodzinną atmosferę, co jej się nawet udało. Siostry choć na chwilę mogły zapomnieć o rodzinnej tragedii. Babcia i Belinda ugotowały świąteczne potrawy, a Abigail i Jo zajęły się czyszczeniem domu. Efekt był zadowalający i o 18 już mogły zasiąść do wigilijnej wieczerzy.

Wszystkie miały na sobie odświętne stroje. Abi postanowiła włożyć swoją śliczną, zieloną sukienkę i do tego czarne szpilki. Jej młodsza siostra założyła białą tunikę i ciemne pantofelki, a Belinda granatową sukienkę, pokazując odkryte ramiona. Wyglądały bardzo szykownie i stanowiły ładny obrazek dla babci, która była bardzo wzruszona tym, jak dziewczyny starają się w te Święta.

Wieczerzę wigilijną rozpoczęły od czytania fragmentu Biblii, którą odczytała babcia. Następnie chwyciły za opłatki i zaczęły się nimi dzielić.

**************

Abi

Na początku podeszłam z życzeniami do mojej babci. Wyglądała dzisiaj kwitnąco, mimo ostatnich wydarzeń i trudu życia codziennego. Rozpromieniona, wyciągnęła do mnie ręce, które natychmiast chwyciłam. Jej obecność była dla mnie taka kojąca. Sprawiała, że nawet ja na te kilka dni zapomniałam o swoich troskach.

-Kochana Babciu- zaczęłam. -Bardzo się cieszę, że spędzam z Tobą te Święta. Z całego serca życzę Ci mnóstwo pomyślności, siły, zdrowia i przede wszystkim, abyś na zawsze pozostała taka kochana i czuła. Jesteś najlepszą Babcią na świecie!- Powiedziałam, po czym ją wyściskałam. W oczach babci widziałam łzy wzruszenia. Wytarła je ukradkowo rękawem i odłamała mały kawałek opłatka Abi.

-Droga Abigail... Życzę Ci zdrówka, siły do nauki, mam nadzieję, że jak najlepiej napiszesz OWUTEMY i będziesz magomedykiem. Jak najwięcej graj, śpiewaj i ciesz się- powiedziała, po czym odłamałam kawałek jej opłatka. Spojrzałam się na Jo, która dopiero co odeszła od Belindy. Szybko pośpieszyłam w jej stronę, by nie musieć napotkać Belli. Prawie na nią wpadłam, ale co tam.

-Cześć! Chcę ci życzyć życzenia!- Wydyszałam szybko. Posłała mi spojrzenie spod otwartych szeroko oczu i uznałam to za znak zgody.

-Jo... Chcę Ci życzyć wszystkiego najlepszego, mnóstwo magicznych zdolności, słodyczy z Miodowego Królestwa, zostania prefektem w przyszłym roku i aby twoje wszystkie marzenia się spełniły!- Uśmiechnęłam się śmiesznie machając rękoma i wzięłam od niej kawałek opłatka. Jo była uśmiechnięta i moje życzenia przypadły jej do gustu.

-No dobrze, teraz ja... Życzę ci miłości, spokoju w życiu, który zapewne jest ci potrzebny, bycia dobrym Prefektem Naczelnym razem z Tomem, zostania magomedykiem. Chcę, abyś nadal pozostała sobą, mimo dorastania. -Zakończyła, a następnie mnie czule objęła. Pogłaskałam ją po jej brązowych falach. Niestety, teraz musiałam złożyć życzenia Belindzie. Niech zdechnie.

Podeszłam niepewnie do starszej siostry. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie i zagarnęła za ucho te piękne kręcone włosy. 

-Belindo. Chcę życzyć Ci wszelkiej pomyślności, zdrowia oraz szczęścia- powiedziałam jak najbardziej oschle, jak tylko moja wściekła dusza potrafiła. Odłamała kawałek opłatka i nadal się tak fałszywie szczerzyła. Patrzyłam na nią wściekła i myślałam, że już dłużej nie wytrzymam jej obecności obok siebie.

-Abigail. Życzę Ci samej pomyślności, radości, abyś zawsze była taka, jak w tej chwili, abyś zawsze kochała rodzinę. Mam nadzieję, że jesteś dobrym Prefektem Naczelnym, zostań dobrym magomedykiem, a najważniejsze- znajdź sobie w końcu kogoś. Masz rację, że zostawiłaś tego idiotę. Nie był ciebie wart...- Powiedziała. Aż mnie wcięło. Skąd ona wie? Jak mogła tak mi powiedzieć przy babci, która nic nie wie, bo bałam się, że ją zmartwię?

Poczułam na sobie wzrok babci. Odwróciłam przez lewy bok. Zobaczyłam smutne oblicze starszej kobiety, której nagle jakby odebrano całą radość życia. Miała bardzo zmartwioną twarz. Byłam przewściekła na moją starszą siostrę. Jak mogła to powiedzieć przy tej i tak już uciemiężonej kobiecie?

-Zerwaliście?- Powiedziała smutnym głosem moja babcia, wodząc po mnie wzrokiem.
-Tak, ale to nic takiego. Nie martw się- powiedziałam i posłałam jej uśmiech, który chyba był grymasem na mojej smutno-wściekłej twarzy. -Chodźmy już do stołu, jestem głodna jak wilk- powiedziałam i usiadłam na krześle. Reszta wieczerzy wigilijnej przebiegła w ciepłej, rodzinnej atmosferze, ale nie zapomniałam o zachowaniu Belindy. Wiem, kto jej powiedział o moim rozstaniu.




Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz