Rozdział XXIV

2.3K 141 0
                                    

Była godzina ósma. W Wielkiej Sali spotkało się całkiem dużo uczniów. Abigail weszła do pomieszczenia całkiem uśmiechnięta w porównaniu do innych dni. Nawet bardzo radosna. Szczerząc się od ucha do ucha, poszła do stoliku Krukonów. Podeszła do Belli, która nie mogła zorientować się, czemu do niej idzie.
-Czemu znowu cię nie było tej nocy?- Powiedziała jeszcze głośniej, niż zazwyczaj mówi. Bella popatrzyła się po sali spłoszonym wzrokiem, bo kilkanaście osób się na nie spojrzało. Stół z nauczycielami też.
-O co ci chodzi?- powiedziała, oglądając się. Abi nadal patrzyła na nią nieco buntowniczo.
-No o te nocne spotkania ze Śmie...- Zaczęła, a Bella podskoczyła do niej i zatkała jej ręką buzię.
-Nie miałaś czegoś zrobić?- powiedziała do niej, a Abi pokiwała głową, bo i tak już wygrała. Zachichotała i poszła do lochów.

***************

Bella

Szłam właśnie do sali od transmutacji. Ta poranna sytuacja mnie kompletnie wyprowadziła z równowagi. Głupia Abigail może sprawić, że będę miała problemy. Byłam tym bardzo zdenerwowana. Modliłam się, aby Tom nie był zły. Jestem jego najlepszym śmierciożercą. Powiedziałam o tym Mary. Była tym bardzo zmartwiona. Gdy wyszłam zza zakrętu, ujrzałam Riddla. Szedł bardzo szybko, swoim nietoperzastym chodem. Dało się zauważyć, że szedł do mnie. Wysłałam Mary przestraszone spojrzenie. Zobaczyła je i zrozumiała, że musi mnie zostawić. Tom do mnie podszedł.

-Musimy porozmawiać- warknął. Pokiwałam głową. Moje serce okropnie szybko biło. Poszliśmy na bok korytarza. Tom rozejrzał się, czy nikt przypadkiem nie idzie.
-Co to miało być? Kto jeszcze o nas wie?- szepnął do mnie kategorycznym tonem, a jego szept w moich uszach wydawał się wrzaskiem. Szybko zaprotestowałam.
-Nikt o tym nie wie! Po prostu...- zająknęłam się. Cholera, miałam nie mówić o tym, że ją spotkałam. Tom to już usłyszał.
-Co "po prostu?"-Warknął. Nie było sensu go okłamywać. I tak by się dowiedział.
-Zobaczyła mnie gdy wracałam z zebrania. Dowiedziała się.- Powiedziałam. Kto by pomyślał... Byłam tam najlepsza. Tom patrzył na mnie groźnie.
-Czyli wszystko jasne. Nie jesteś już z nami. Przykro mi- Powiedział i ruszył przed siebie. Popatrzyłam za chłopakiem smutnym wzrokiem. Cały świat mi się zawalił. Nie popuszczę jej.

**************

Abigail skończyła lekcje. Szła korytarzami do lochów, zadowolona z dzisiejszego dnia. Wróciła do formy. Była nawet uśmiechnięta. Z jej prawej strony wyskoczyła do niej Bella. Abi westchnęła.
-Znowu ty?- powiedziała i miała zamiar zgrabnie ją wyminąć, ale ta wyciągnęła różdżkę. Abi natychmiast otrzeźwiała. Miała powiedzieć coś w stylu "CO TY ROBISZ?!", ale Bella wyciągnęła różdżkę.
-Crucio!- krzyknęła. Abigail w ostatniej chwili odsunęła się.

Była przerażona, jak jej własna siostra mogłaby chcieć na nią to rzucić. Targała nią złość i tak wielki smutek... Popatrzyła jej w oczy. Napotkała się na okropną frustrację. Postanowiła też coś zrobić.
-Expelliarmus!- Krzyknęła i Bella uderzyła plecami o ścianę. Abi złapała jej różdżkę i szybko ją położyła na parapecie. Zanim Bella cokolwiek zdołałaby zrobić, rzuciła już zaklęcie spalające. Jej różdżka stanęła w płomieniach. Starsza Atkins z biegiem zerwała się z podłogi na Abigail.
-Ty idiotko! Co ty robisz!- wrzasnęła, popychając ją na ziemię. Blondynka upadła, ale nie wydawała się być tym bardzo zafrasowana. Siedząc na ziemi rzuciła jej wściekłe spojrzenie.

-Nie rzucisz już na nikogo żadnego niewybaczalnego zaklęcia- warknęła. Bella prychnęła i PrzeWściekła poszła do wieży Ravenclawu.

*********

Abigail nie mogła uwierzyć własnym uszom i oczom. Ta sytuacja była karygodna. Jak mogła chcieć rzucić na nią TAKIE zaklęcie?!
"Ale przynajmniej nie zniszczy naszej rodziny"- pomyślała blondynka. Podniosła się z ziemi. Otrzepała swoją szatę i usłyszała chichot. Nie mógł należeć do kogoś innego, niż sam Tom Riddle. Abi przerwróciła oczami i podniosła głowę. Chłopak stał metr od niej. Wyglądał na rozbawionego, jakby usłyszał najlepszy żart swojego życia. Jego chłodne oczy bezczelnie lustrowały dziewczynę.
-O co ci chodzi?!- Fuknęła Abigail. Uśmiechnięty Tom wzruszył ramionami.
-Na co ci to było? Bella nie mogła być zadowolona...- Powiedział, ale dziewczyna mu przerwała.
-Te zaklęcia to pewnie twoja szkoła, prawda? Jesteś żenujący. Tak, to bardzo śmieszne, że ona psuje moją rodzinę- Przerwała mu twardo. Toma to zirytowało, ale nie zmniejszył swojego uśmiechu.
-Bella od nigdy nie należała do tej twojej porąbanej rodzinki. Nigdy jej nie kochaliście- powiedział. Abi zrobiła zaskoczoną minę, ale to był tylko sarkazm.

-Taak? O matko, jakaś nowość! Wydawało mi się, że rodzice kochają nas tak samo!- Warknęła i pognała w stronę dormitorium, zostawiając Toma ze zranioną dumą.

*******

Yeah, nareszcie to zrobiłam. Zostaw po sobie komentarz. Pa!!! 🍕😁🍕💗

Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz