Slughorn spojrzał z jawnym przestrachem na Abi. Uśmiechnął się zmieszany, pod jej piorunującym spojrzeniem i bardzo pragnął zejść na lżejsze tematy.
-No dobrze... To było bardzo inteligentne... A ty, Cynthio Anderson, co planujesz?
************** Tom *************
Przemówienie Abigail mnie wprawiło w osłupienie. Po jej wypowiedzi, już nie słuchałem innych Ślimaków Slughorna, tylko analizowałem jej słowa. To było bardzo odważne. Zauważyłem, że owszem, mamy skrajnie różne poglądy, ale w miłości do ideii jesteśny tak samo nieustąpliwi. To w niej cenię.
Po 2 godzinach już lekkich i przyjemnych rozmów oraz tańców, bankiet dobiegł końca. Nie mogłem się już doczekać, by porozmawiać z Abigail sam na sam. Wreszcie znaleźliśmy się sami w Pokoju Wspólnym (było sporo po 23). Abi poprawiała sukienkę, pewnie czekając, aż przejmę inicjatywę. No to nie musiała długo czekać.
-Bankiet był całkiem udany. Ale muszę przyznać, że największe wrażenie zrobiło na mnie twoje przemówienie. Gratuluję- powiedziałem z dżentelmeńskim uśmiechem. Abi szybko odparowała:
-Aż tyle mówiłam? Nie chciałam, by to zabrzmiało niekulturalnie, ale nie mogłam słuchać... Choć czemu to tobie opowiadam. Masz inne poglądy na ten temat. -Wzruszyła ramionami. Chciałem szybko zareagować, nie mogłem zniszczyć tego, co tak dokładnie pielęgnowałem przez ostatnie tygodnie.-Abi, uwierz mi, ja się zmieniłem. To ty na mnie tak wpłynęłaś. Jestem zupełnie innym człowiekiem. Dzisiaj podczas twojego przemówienia, zrozumiałem, że nie mogę nadal tak postępować. -Powiedziałem, możliwie jak najbardziej emocjonalnym tonem głosu. Zauważyłem na jej twarzy istne rozczulenie. Jej reakcja mnie usatysfakcjonowała wystarczająco, by uznać się za zwycięzcę tej bitwy o sympatię. Posłałem jej uśmiech.
-Do jutra, Abi. Kolorowych snów- szepnąłem, i zostawiłem ją w Pokoju Wspólnym. Następnego dnia, złożę jej pewną propozycję w Hogsmeade. Muszę jeszcze przemyśleć sposób powiedzenia jej tego.
*****************
9 lutego, sobota, Tom i Abi w HerbaciarniTom tego dnia był wyjątkowo miły dla Abigail, która chyba przekonała się co do jego czystych zamiarów. W końcu ją uratował. To był nie lada wyczyn. Riddle uśmiechał się promiennie do dziewczyny, tak że traciła ona wszelkie wątpliwości, co do jego sympatii. Przecież nie może być aż tak obłudny, jak myślała, prawda?
Ich rozmowy toczyły się wokół eliksirów i różnych pojęć w świecie magii. Abi musiała przyznać, że było to niesamowicie rozwijające i chyba ich relacja weszła na wyższy poziom. W swoim towarzystwie czuli się jak najbardziej na miejscu, śmiali się głośno i nie mieli tematów tabu. Oczywiście, Abigail miała z tyłu głowy, że on ma przecież swoją tajną organizację i że jak skończy się nauka, jego tajna i jak na razie szkolna organizacja, być może przerodzi się w większą, taką, jaka zabiła jej rodziców. To był wielki strach dla niej. Nawet teraz, znając go choć trochę, nie wiedziała, jak postąpiłby, mając taką okazję przed sobą.
Jednak postanowiła, że carpe diem i będzie cieszyła się tą chwilą, a nie wylatywała myślami w przyszłość.
Tom uśmiechnął się do niej i wziął jej dłonie w swoje. Abi spojrzała się na niego pytająco. Tom nabrał powietrza w płuca.
-Abi, mam do ciebie wielką prośbę, ale nie wiem, czy na to przystaniesz. To nieco delikatna sprawa...- Powiedział zmieszany Riddle, wprawiając Abigail w zainteresowanie.
-No powiedz Tom, o czym myślisz...
-Hm... Abi... To naprawdę delikatne... Wiesz, moja grupa chciałaby się nauczyć legilimencji... I przy tym oklumencji, to w końcu idzie w parze... Czy mogłabyś przyjść ze mną na zebranie i chwilę o tym poopowiadać?- Spytał wreszcie Tom. Dziewczyna była tym oszołomiona, nigdy wcześniej przy niej nie wspominał o jego działalności... To trochę zbiło z tropu Abi, bo uświadomiła sobie, że to przecież całe jego życie. Przez chwilę nie wiedziała, co mu odpowiedzieć, aż wreszcie zebrała się w sobie.-Och Tom... Ja nie wiem, czy zrobiłabym to dobrze... Wiem, że jeśli myślisz, że dałam radę odczytać twoje myśli, to jestem geniuszem, ale tak nie jest. Po prostu nie znałeś oklumencji...
-Abi, to po prostu nonsens. Wedlug mnie, jesteś niesamowicie mądra i po prostu masz talent do tej sztuki magicznej. Nigdy sam nie spostrzegłem się, że czytasz mi w myślach. Moi ludzie będą tobą zachwyceni. Ja wiem, jak być może ich sobie wyobrażasz, ale my po prostu mamy zamiar być coraz lepsi w sztuce magicznej. -Przerwał jej chłopak. Dziewczyna westchnęła i prowadziła teraz w sobie wewnętrzną bitwę. Zgodzić się czy nie?-No dobrze. Ale masz mi pomóc!- Powiedziała, posyłając mu lekko rozbawiony uśmiech, a ten ją uściskał.
****************
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanfictionAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...