-Masz może jeszcze jedno pióro? Nie chce mi się wracać po moje...- zapytała Abi Walburgę. Był piątek, śniadanie. Około 7 rano. Abi nigdy tak wcześnie nie wstaje, ale musiała wyćwiczyć zaklęcie na transmutacje. Chociaż i tak je potrafiła. Po prostu czasami lubiła wstawać rano.
Tylko czasami, ma się rozumieć.
W Wielkiej Sali nie było wielu ludzi. Parę starszych Puchonów i dwie Krukonki, Cynthia Anderson oraz Muriel Wright.
-Masz szczęście, że mam głowę, w przeciwieństwie do ciebie. Wróciłam się do pokoju, bo wiedziałam, że zapomnisz go- powiedziała Black, podając jej go z torby.
-Awww, dziękuję!- Abi uśmiechnęła się z wdzięcznością. Wzięła od niej pióro i wyjęła kawałek pergaminu ze swojej torby.-Chcę napisać list do rodziców. Potem ci przeczytam- powiedziała, a Walburga kiwnęła głową.
******
Pół godziny później
W Wielkiej Sali już zebrał się tłum. Walburga jadła śniadanie, a Orion i Tom rozmawiali przytłumionymi głosami.
-Może byś coś zjadła?- spytała Black.
-Nie, nie mam ochoty, po prostu napiję się herbaty.- powiedziała Abigail i pisała tak szybko, że aż stół się trząsł. Po chwili rzekła:
-Skończyłam! Przeczytam ci!
-No dobrze, czytaj- powiedziała Walburga.-Drodzy Rodzice!
Piszę do Was, aby poinformować Was, że u mnie wszystko dobrze. Niedługo decydujący mecz quidditcha z Gryfonami, więc dużo ćwiczę, ale nie chcę zapomnieć przy tym o nauce, która jak wiadomo, jest najważniejsza. Ostatnio dostałam W z testu z transmutacji i P z zaklęć! A przy tym, zarobiłam 50 punktów dla Slytherinu! Powodem tego było moje wyczarowanie patronusa! Tak, nie przewidzieliście się! Przeczytałam o tym trudnym zaklęciu w jakiejś książce. Udało mi się już za pierwszym razem!
Chciałabym przypomnieć Wam o tym, jak bardzo chciałabym posiadać parę produktów, o które tak bardzo proszę Was od roku.
Są to: skrzydła elfa, przywrotnik, włos z ogona jednorożca i korzenie imbiru. Byłabym bardzo Wam wdzięczna, gdybym to dostała.
Pozdrawiam, Wasza Córka Abi-skończyła czytać dziewczyna.
-No i co?- spytała Walburgię.
-No dobrze, ale... bardzo sztucznie i oficjalnie.
-No wiem, ale tak miało być!- powiedziała ze śmiechem.
-Nie mogę się doczekać!- klasnęła w dłonie i sięgnęła po kubek z herbatą. Upiła łyk i usłyszała pytanie:
-Po co ci takie dziwne produkty?- spytał ją Orion Black. Usłyszał jak czytała przyjaciółce swój list. I pewnie słyszał to sam Dippet w swoim gabinecie (głośne mówienie Abi).-Nieważne- Abi spiekła się rumieńcem.
-Za 5 minut mamy eliksiry, idziemy?- spytała Walburga.
-No, racja, chodźmy- powiedziała Atkins, zadowolona z takiego obrotu sprawy.*****
Lekcja eliksirów miała się ku końcowi. Uczniowie po raz ostatni mieszali swoje mikstury. Flakonik eliksiru Abi już od 15 minut spoczywał na biurku nauczyciela. Walburga też przed chwilą pozbyła się swojego dzieła.
-No dobrze, już koniec czasu, proszę oddać swoje eliksiry- powiedział Slughorn. Zawiedzeni uczniowie poprzynosili mu swoje wypociny i zaczęli pakować swoje rzeczy do toreb.
-Proszę, aby po lekcji zostali panny Atkins, Black oraz panowie Riddle, Avery, Black, Mulciber i może... Lestrange- oznajmił Slughorn. Ci uczniowie popatrzyli się dziwnie po sobie. Nie wiedzieli, o co może chodzić profesorowi. Uczniowie zaczynali wychodzić z sali, a Slughorn niecierpliwie odprowadzał ich wzrokiem.
CZYTASZ
Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.
FanficAbigail Atkins to dziewczyna pochodząca ze sławnego rodu czystej krwi, który od zawsze trafiał do Slytherinu. Zachowuje się jednak w inny sposób niż większość mieszkańców tego domu: nie żywi nienawiści wobec Gryfonów. Ba, nawet im pomaga! Jest równi...