Rozdział XLIII (43)

2.2K 132 28
                                    

Abigail Atkins, zgodnie ze swoimi wcześniejszymi postanowieniami, wróciła 29 grudnia do Hogwartu. Przywitała ją tam stęskniona Walburga i jej nieodstępujący narzeczony. Abi poszła z radością do Pokoju Wspólnego. Nurtowało ją tylko -raczej nieuniknione- spotkanie z Tomem. Nie wiedziałaby, jak zareagować. Bała się go. Nie mogła się domyślić, jakie są jego zamiary. Jednak intrygował ją. Skrywał jakiś sekret, a Abi tak bardzo chciała go odkryć... Riddle zaprzątał cały jej umysł. Walburga zauważyła, że jej przyjaciółka, która dopiero co wróciła, jest jakby nieobecna. Usiadła obok niej na kanapie w Pokoju Wspólnym i zaczęła bacznie się jej przyglądać. Abi szybko zauważyła jej wzrok.

-Co się stało, Walby? Mam coś na twarzy?- Spytała, chcąc, aby to zabrzmiało żartobliwie, ale jej wypowiedź uszła za smętną.

-Nie, po prostu martwię się o ciebie... Jesteś taka zamyślona... Stało się coś?- Spytała. Abigail westchnęła.

-Wyobraź sobie, że dostałam prezent od Toma. Kompletnie nie wiem, co o tym myśleć- powiedziała zrezygnowana. Walburga uśmiechnęła się promiennie.

-Naprawdę? Taak miło z jego strony... Abi, moim zdaniem, on kompletnie coś do ciebie czuje!- Krzyknęła i wstała z kanapy. Abigail jednak nie wyglądała na przekonaną.

-Nie wiem... Fakt, ten pocałunek był dziwny, zniszczył mi związek i kompletnie nie wiem, co myśleć o nim... On jest taki tajemniczy!- Powiedziała i również wstała z siedzenia. Walburga objęła przyjaciółkę ramieniem i widząc jej smutną twarz, powiedziała, aby się nie martwiła i że wszystko będzie dobrze. Jednak Abi niezbyt w to wierzyła.

************************

O siedemnastej, kiedy już było ciemno (ach, ta zima!), Walburga i Abi Atkins w wspaniałych nastrojach skierowały się w stronę Wielkiej Sali, która udekorowana świątecznie wyglądała wprost przepięknie. Obie wkroczyły rozchichotane do pomieszczenia, a Orion Black od razu uchwycił je swoim spojrzeniem. Zostawiał je same, bo uszanował to, że może jego narzeczona chce pobyć sam na sam z dziewczyną. Od razu uśmiechnął się n ich widok, za to Tom zmarszczył brwi, widząc maślane spojrzenie Blacka. Siedzieli przy stole Ślizgonów i grali w szachy czarodziejów. Riddle korzystał z chwili, gdy nie ma przy nim jego świty.

-Teraz twój ruch- burknął do chłopaka. Orion zmieszał się i przesunął pionka. Zlustrował chłopaka badawczym spojrzeniem.

-Może porozmawiaj z Abi? Jest taka samotna po rozstaniu...- powiedział przytłumionym głosem. Tom nic nie odpowiedział, ale faktycznie, to mogła być jego szansa. Posiada urok osobisty, wiedzę, spryt... Może powinien tylko zmienić trochę nastawienie wobec niej? Być bardziej przymilnym? Z rozmyślań odparł go słodki głos Atkins.

-Cześć Orion, miło cię widzieć!- Powiedziała, ściskając chłopaka, który w sumie był jej bardzo bliski. Kiedy ulżyli uścisk, zobaczyła Riddla. Natychmiast jej bladą skórę oblał rumieniec. Blackowie wyczuli tę atmosferę napięcia w powietrzu. Riddle wstał jak oparzony i tylko przyglądał jej się, stając do niej twarzą w twarz. Abi chwilę stała w takiej pozycji, zatapiając się w jego zimnych jak lód oczach i sycąc się jego mocnymi rysami twarzy. Stała tak zupełnie osłupiała i sama zadawała sobie pytanie, dlaczego tak reaguje. Zganiła się w myślach za to.

Po tej sensualnej chwili oblała się rumieńcem. Lekko odchrząknęła i poprawiła włosy, zakładając je za ucho. Uśmiechnęła się do niego zawstydzona.

-Y.. Bardzo dziękuję ci za tę bransoletkę... Moja ręka bardzo ładnie przy niej wygląda- posłała mu lekki uśmiech, który on odwzajemnił.

-Raczej ona wygląda ładnie przy twojej ręce- Dodał, a Abi poczuła jak miękną jej kolana.

-Nie wiem, jak ci się odwdzięczyć...

Tom Riddle. Miłość, która zmienia ludzi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz