tak jak pisałam to w patecowej ten rozdział jest bonusowy. nie bierzcie go jako kolejną część tylko jak perspektywę po kilku latach.
postanowiłam żeby upamiętnić to opowiadanie napiszę właśnie taki mały rozdział. Chciałam wam trochę bardziej nakreślić dalsze dzieje Ady i Karola choć po tym rozdziale są one jeszcze bardziej niewiadome niż wcześniej, ale to wy zdecydujecie jak będziecie widzieć ich dalszą przyszłość.
prawie 2,5 k słów, więc myślę, że będzie wam się podobać
no nic, napisałam to co miałam napisać, a teraz miłego czytania!
Gdybym miała po krótce opisać swoje życie prawdopodobnie zabrakło by mi śliny. Mnóstwo cholernych wspomnień, które na zawsze zostawiły po sobie rysy, te lepsze momenty, ale i te gorsze, wieczna nauka życia od nowa i zbieranie swoich cząstek. Nigdy tego nie ukrywałam. Byłam złym człowiekiem. Dużo nagrzeszyłam, ba. Zbyt dużo. Nigdy nie byłam tą, która kocha cały świat, bo ja go nienawidziłam. I teraz mając kilka lat do przodu nic się nie zmieniło. Jednak gdybym powiedziała, że jestem taka sama skłamałabym, bo zmieniłam się. Bardzo się zmieniłam. Sama nie mogę powiedzieć dlaczego i kiedy tak się stało, ale z przyjściem pewnej osoby w moim życiu coś się stało i to coś ukształtowało mnie taką jaką możecie mnie widzieć teraz. A jaka jestem? Cóż. Ludzie różnie mnie nazywają, ale kiedy to mi przychodzi na określenie siebie jedyną jaką mam odpowiedź to "nie wiem". I ta niewiedza chyba najbardziej mnie boli.
Stałam się matką
-Mamuś! A jak się to włącza? -usłyszałam piskliwy głosik swojego syna. Odłożyłam łyżkę, którą mieszałam zupę i wyskoczyłam zza kuchni podchodząc do małego bruneta. Był jak tato. Brązowe włosy, zielone oczy i ten cholerny uśmiech. A ta energia? Tylko jego geny.
-Tutaj, czerwony przycisk -wskazałam palcem na co chłopczyk wydymał usta spojrzał na mnie zdziwiony.
-Ale to się wyłącza! Oj mama, nie znasz się -burknął na co zachichotałam. Aby udowodnić swoją prawdę wcisnęłam czerwony guzik, a chwilę potem na telewizorze pojawiły się kolorowe bajeczki. Chłopak zerwał się z siedzenia i pisnął z szczęścia tak, jakby właśnie wygrał w totka.
-Mama to jednak potrafi czary -stwierdził szeroko się do mnie uśmiechając. Odwzajemniłam jego uśmiech czochrając go po jego brązowej czuprynie i wróciłam do gotowania zupy. Dzięki macierzyństwie zdążyłam nauczyć się dziesięciu innych zup, bo przecież ten mały szkrab miał swoje wymagania, a ja jako dobra matka musiała podołać choć przyznaję się bez bicia. Czasem wymiękałam.
Stałam się (w końcu) dobrą siostrą
-Wchodź -odpowiedziałam uchylając drzwi. Serce mi się krajało kiedy widziałam widok swojego brata. Od jakiegoś czasu chodzi nieprzytomny nieobecny, a kiedy chce z nim porozmawiać zbywa mnie na wszystkie strony świata. Zamknął się w swoim mieszkaniu, więc kiedy przyszedł do mojego krzyknęłam z radości, ale kiedy zobaczyłam jego stan już tak do śmiechu mi nie było. Doskonale wiedziałam o co chodziło.
-Mały śpi? -zapytał rozglądając się po salonie połączonym z kuchnią.
-Tak, zasnął jakieś dwadzieścia minut temu -odpowiedziałam zamykając przy tym drzwi. Poprawiłam swój niechlujny kucyk i spojrzałam na chłopaka przede mną -Mów co się dzieje.
Zadrżał. Widziałam w jego oczach ból i przygnębienie, ale niestety jako rodzina mieliśmy to w genach. I z pozoru udawał, że życie jest wspaniale, usłane różami, a problemy jakby zniknęły, a w środku krzyczał o pomoc. Tak robiłam ja i on. Przez miesiące potrafił mieć przyklejony uśmiech na twarzy, ale przyszedł w końcu ten dzień kiedy musiał z siebie to wszystko wyrzucić, a wtedy do gry wkraczałam ja.
CZYTASZ
Learning to love/Friz
FanfictionOdnalazła siebie odnajdując właśnie jego. Zagubionego, biednego chłopaka, który podarował jej tyle, ile jeszcze nikt inny. Nie musiała nawet o to prosić. On wiedział, że ją nauczy kochać, tak samo jak ona nauczyła go żyć. I nauczył. Tak doskonale i...