74.

1.2K 73 77
                                    

29 tysięcy wleciało niczym drwalik z Mc'donalds..

*kilka dni później* 

Wśród tych wszystkich dobrych nowin, była też ta zła. 

Postanowiłam spotkać się z ojcem. 

Wczoraj rozmawiałam z Liamem i oprócz wyjaśnienia sobie wszystkiego, powiedział mi, że ojciec nalega na spotkanie, więc postanowiłam się z nim zobaczyć. 

Nie wiem czy to dobra decyzja. 

Karol chciał jechać ze mną, ale nie pozwoliłam mu, ze względu na to, że mia mnóstwo roboty, a ja po prostu chciałam sama to załatwić. Tak, więc... 

-Cześć. -powiedziałam siadając na krześle. Siedzieliśmy w pokoju ojca, poznałam go tylko i wyłącznie z powodu tabliczki na drzwiach z napisem "Wiktor". 

Tak mój ojciec ma na imię Wiktor. 

-Cześć. -odpowiedział uśmiechając się. -Założyłaś go. -stwierdził patrząc na naszyjnik mamy na mojej szyi. 

-Kiedy mam go na szyi, czuję jakby była koło mnie. -przyznałam. -Mniejsza. -odchrząknęłam. -O czym chcesz ze mną porozmawiać? 

-Powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham. Wiem, że nie miałaś łatwo życiu i dalej nie masz. Jestem z ciebie cholernie dumny, że mimo wszystko dałaś sobie radę, mama tym bardziej. Jestem złym człowiekiem, nie musisz mi tego uświadamiać, ale żałuję za swoje błędy. Nie musisz utrzymywać ze mną stałego kontaktu, ale chciałbym usłyszeć od ciebie choć raz na miesiąc co się dzieje w twoim życiu. -powiedział. 

-Czyli mam Ci teraz opowiedzieć co się u mnie działo? -zapytałam zdezorientowana. 

Kiwnął głową na tak. 

-Niedawno był ślub Marcysi i Tromby, pewnie ich znasz. Było naprawdę świetnie, nie pamiętam kiedy ostatnio się tak wybawiłam. Teraz szykujemy się do przeprowadzki, bo za tydzień będziemy mieszkać już gdzie indziej. Oprócz tego, ja zaczynam dużą kolaborację z firmą Nike i robię dla nich sesję, codziennie, a raczej kilka dni w tygodniu nagrywamy też filmy. -opowiedziałam. 

-Super, a jak Wam się układa z Karolem? -spytał. 

-Wspaniale, Karol to najwspanialszy człowiek na Ziemi, powtarzam to chyba z tysięczny raz i dalej to będę robić. Ostatnio też coraz chętniej myślimy o dziecku. Ustaliliśmy, że kiedy już zamieszkamy w nowym miejscu będziemy się o nie starać. 

-Cieszę się. Ada, mam do ciebie jeszcze jedno pytanie, może to za wcześniej, ale muszę to wiedzieć. Czy jest jakakolwiek szansa, abyśmy wybaczyła?  Jak nie to uwierz mi, że dam Ci spokój. -zapytał. 

I tu kończą się słowa. 

-Nie wiem. Dobrze wiesz, że nie popuszczam, ale ostatnio inac, więc może być szansa, ale nie myśl sobie za dużo. Na razie nie wierzę w twoją przemianę wobec tego musisz się postarać. -odpowiedziałam po chwili zastanowienia. Wymieniłam ostatnie spojrzenie z ojcem i wyszłam z pokoju. 

-I jak? -zapytał Liam. 

-Źle nie było. -wywnioskowałam. -Może częściej będę go odwiedzać. 

-Cieszę się, że tak stawiasz sprawę. -przyznał. 

-Liam, wiem, że macie słabą sytuację finansową, więc postanowiłam pomóc. -powiedziałam przekazując kopertę blondynowi. 

-Nie przyjmę tego, nie ma mowy. -odmawiał. 

-Proszę, wy mi pomogliście, więc teraz moja kolej. -odparłam co poskutkowało tym, że Liam odebrał ode mnie pieniądze. 

-Dziękujemy, przekażę pieniądze Hugowi. -uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Przykro mi się robiło na samą myśl, że musi wytrzymać to, że ja jestem z innym mężczyzną. Dobrze wiem, że mnie kocha i jak mu jest z tym trudno.

Ale takie życie, prawda? 

Porozmawiałam jeszcze chwilę z chłopakiem, ale że robiło się późno postanowiłam pojechać do domu. 

-Cześć. -powiedziałam, aby poinformować domowników, że jestem w domu. 

-Witam panią, nie musisz ściągać butów. -doradził Karol, który znalazł się koło mnie.

Coś tu się święci.  

-Co kombinujesz? -zapytałam zdezorientowana. 

-Zabieram moją kobietę na randkę, coś w tym złego? 

-No nie, ale zwykle zamawiasz jedzenie do domu i w domu mamy swoje "randki". -stwierdziłam. 

-Nie narzekaj, okej? -śmiechnął. Po chwili jechaliśmy już samochodem w tajemnicze miejsce. A czemu tajemnicze? Karol nie chciał mi powiedzieć jakie to jest miejsce i gdzie to jest. 

Jechaliśmy cały czas dopóki nie dotarliśmy do jakiegoś pola niedaleko centrum Krakowa. 

Ja się kurwa zaczynam bać. 

Karol zatrzymał się i wysiadł z samochodu, a ja za nim. 

-Gdzie ty mnie wywiozłeś? -spytałam. 

-Do naszego nowego domu. -powiedział pewnie. 

-Gdzie kurwa? Nie będziemy przecież mieszkać na polanie. 

-Tak aczkolwiek za 2 lata będzie tutaj stał piękny dom, dla nas i naszych dzieci. -odpowiedział patrząc na mnie. 

-Naprawdę zbudujemy tutaj dom? -zapytałam z niedowierzaniem. 

-Tak kochanie. -powiedział łapiąc mnie za ręce. -Tutaj blisko osiedla Trąbeczek i Wujaszków będzie nasz domek. Ta działka jest już nasza. 

-Kupiłeś tą działkę, tylko dlatego, że powiedziałam Ci, że moim marzeniem jest zamieszkanie w domu jednorodzinnym na obrzeżach miasta? -spytałam. 

-Dla ciebie wszystko. Jeśli będziesz chciała wybuduję ten dom ze złota albo z marmuru, albo z cegieł. Cokolwiek będziesz chciała, ja to zrobię. -uśmiechnął się na co go namiętnie, czule i z miłością pocałowałam. 

-Kocham Cię. -powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Mówiłam to z pełnym przekonaniem. Już od kilku miesięcy za każdym razem kiedy to mówiłam czułam, że jest to czysta prawda. 

-Ja ciebie też, słońce, a teraz czas na naszą randkę. -powiedział i podszedł do bagażnika wyciągając z niej koc i koszyk. 

-Zrobimy piknik w ciągu nocy? -zapytałam zdziwiona. 

-A co ty se myślisz? -powiedział oburzony. -Piknik ze zachodem słońca, to marzenie każdej dziewczyny. -dodał na co się zaśmiałam. 

Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz