70. - maraton.

1.3K 78 47
                                    

Z tego względu iż mój internet wczoraj w nocy ZNOWU się wyłączył i nie działał do tej chwili w nocy nie wstawiłam rozdziału, ale teraz jest. 

Bubbles, 25 tysięcy...dziękuję! 

-Patecki! Proszę nie! -krzyknęłam schodząc ze schodów. Kuba ukradł mi moje ulubione skarpetki, więc teraz ganiam go po całym domu. 

-Oj tam, oj tam. Tylko kilka godzin -tłumaczył się brunet. 

-Rozciągniesz mi je. -powiedziałam udając się do kuchni gdzie najprawdopodobniej znajdował się chłopak. 

-One są takie piękneee... -szepnął. 

-Ukradł Ci w te jednorożce? -zapytał mnie Tromba. 

-Tak. -odpowiedziałam. -No Kubaaaa! -zwróciłam się do bruneta, który przetransformował się do salonu. 

-Wy jak dzieci jesteście. -zaśmiał się Wujaszek. 

-Dobra niech Ci będzie masz na jeden dzień te skarpetki, ale masz mi je oddać i to w całości! -powiedziałam stanowczo i wróciłam na górę. 

-Odzyskałaś skarpetki? -zapytał Karol. 

-Nie, ale je odzyskam. -powiedziałam. -Karii... 

-Co kombinujesz? 

-Myślałam, że może przedstawię wam Liama? Jest to mój znajomy, więc powinniście go poznać. -stwierdziłam. 

-Dobry w sumie pomysł. Dzisiaj jest piątek, możemy go zaprosić na domówkę. -powiedział. -Trzeba tylko będzie zapytać się ekipy jak oni to odbierają. -dodał, wiec zeszłam na dół w celu uzyskania zdania od domowników. Powiedziałam im co i jak, na szczęście przyjęli to z entuzjazmem wobec tego zaraz potem, aby mieć to już z głowy pojechałam do siedziby. 

-Cześć, jest Liam? -zapytałam kiedy weszłam do budynku. 

-U siebie na górze. -odpowiedział Gustaw. Ojca nie było, więc prześlizgnęłam się przez "salon" i pognałam na górę gdzie znajdował się pokój blondyna. Przed drzwiami mogłam usłyszeć wydobywający się z pokoju głos. Przybliżyłam ucho i zaczęłam nadsłuchiwać. 

I think about you every morning, evening, 

When I see you the world gets better, 

Be mine, be mine, 

Just want it, but isn't not that simple. 

Ale ślicznieeee

Po chwili zapukałam w drzwi i dźwięki gitary nagle ucichł. 

-Hej. -powiedziałam wchodząc do pokoju. 

-Słyszałaś? 

-Tak, ale nie ma się czego wstydzić. Naprawdę wspaniale śpiewasz. -przyznałam. 

-To śpiewanie sprawia czasem, że czuję się jak totalna ciota -stwierdził. 

-Nie mów tak, faceci umiejący śpiewać są słodcy. 

-Dobra skończmy temat, co Cię sprowadza w te piękne progi? 

-Uznałam, że skoro mamy ze sobą fajny kontakt to może poznałbyś w końcu mojego narzeczonego i moich przyjaciół? Chcę im pokazać, że ludzie z gangu nie są wcale tacy źli. -zaproponowałam. 

-A co tak uważają? -zapytał. 

-Nie, ale w podświadomości pewnie trochę tak. -przyznałam. -W każdym razie przyjmujesz propozycję?

Nic nie powiedział tylko przez chwilę mi się przyglądał. 

-Niech Ci będzie, powiedz kiedy i o której. 

-Dzisiaj o 20. -powiedziałam uśmiechając się. -W takim razie do zobaczenia. -dodałam i wyszłam z pokoju. W razie czego udałam się tylnym wejściem, aby nie spotkać mojego ojca. Zanim dojechałam do domu ekipy zrobiłam małe zakupy na imprezę, więc do domu przyjechałam dopiero koło godziny 17. 

-Hej! Już jestem. -powiedziałam siadając w salonie. 

-Liam się zgodził? -zapytała Marcysia. 

-Tak, tak. O 20 będzie. -odpowiedziałam. 

* * * 

perspektywa Karola 

-Ja otworzę. -powiedziałem do ekipy, która szykowała przekąski i podszedłem pod drzwi. 

-O hej, Ty to pewnie Liam, tak? -powiedziałem do dość wysokiego blondyna kiedy otworzyłem drzwi. 

-Tak. -odpowiedział uśmiechając się. -Ty jesteś Karol, o ile się nie mylę. 

-We własnej osobie, wejdź. -odparłem. Blondyn wszedł do domu i zaczął się rozglądać. 

-Niezła chata. -przyznał. -Długo tu mieszkacie? 

-Już 2 lata, ale powoli się wszyscy wyprowadzamy rozumiesz zaręczyny, śluby nie śluby, musimy pójść na swoje. Ten dom zostanie tylko na nagrywki. -przyznałem. 

Oprowadziłem chłopaka po domu aż w końcu usiedliśmy w barze. Liam wszystkim się przedstawi, więc zaczęliśmy imprezę. Majkel jak zwykle stał za barem i przygotowywał drinki, a domownicy siedzieli i rozmawiali. 

-I jak wrażenie? -zapytała Ada siadając koło mnie. 

-Nawet spoko chłop. -przyznałem zgodnie z prawdą. -Wydaję się sympatyczny. 

-Cieszę się, że go polubiłeś. -powiedziała tuląc się do mnie. 

-Karol! Pójdziesz po cytryny? -zapytał mnie Majkel, więc odsunąłem się od brunetki i poszedłem do kuchni. 

-Stary. -usłyszałem za sobą głos, więc się odwróciłem. 

-Co tam Mati? -zapytałem przyjaciela. 

-Nie chcę Cię zamartwiać czy coś, ale wydaję mi się, że Liam coś tenteges do Ady. -powiedział. 

-Nie, wątpię. 

-No nie wiem, patrzy się co chwilę na nią i w ogóle. Co jak co, ale moja męska intuicja nie zawodzi. 

-Na pewno? Pamiętasz jak twoja męska intuicja podpowiedziała Ci, że masz kupić Marcysi tulipany, na które była uczulona? 

-To inna rzecz. Ja na twoim miejscu miałbym na oku tego blondyna. -powiedział klepiąc mnie po plecach. 

Może Mateusz ma rację? Będę miał go na oku i tyle. 

Zabrałem cytryny z kuchni i wróciłem do baru. Akurat Liam i Ada rozmawiali śmiejąc się przy tym, więc nie chciałem im przeszkadzać i sam wdałem się w rozmowę z Wujaszkiem. 

Dziękuję Ci Tromba teraz myślę tylko o tym czy Liam czuję coś do MOJEJ kobiety.  


Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz