Bąbelki, dziękuję wam z całego serducha za równe 100 obserwujących! I jak to się mówi ; teraz lecimy po kolejną stówkę :)
-Zasnęłam? -zapytałam otwierając oczy.
-Tak, nie mogłem Cię obudzić, więc musiałem przetransportować Cię do samochodu. -zaśmiał się blondyn.
-Ha, ha. Śmiejesz się z mojego stanu, tak?
-Trochę tak. Wyglądasz jakbyś była trupem.
-Tak się czuję. -jęknęłam. -Daleko jeszcze?
-Jakieś 10 minut. -odpowiedział, więc odwróciłam wzrok w okno. W szybkim tempie dojechaliśmy do Krakowa.
-Pozwól, że podjedziemy jeszcze do marketu. -powiedział na co skinęłam głową. W mojej lodówce znajdował się ser i kawałek pietruszki, więc przydałyby się jakieś porządne zakupy.
Podjechaliśmy pod Biedronkę i po chwili byliśmy już w sklepie.
-Może zostaniesz u nas na melanżu? Myślę, że przyda Ci się parę kropel alkoholu. -zaproponował chłopak.
-Chętnie, ale mam nie wydolność nerek co wiąże się z zakazem alkoholu. -przyznałam.
-Nie musisz pić alkoholu, aby się dobrze bawić. Twój ojciec bawił się zajebiście bez niego. -powiedział patrząc na mnie. Młody był dość wysokim chłopakiem, więc, aby na mnie spojrzeć musiał przechylić głowę.
-Niech będzie. -odpowiedziałam lekko się uśmiechając. Jeździłam wzrokiem po półkach w celu znalezienia produktu, który by się nadał do moich zakupów i w pewnym momencie dostrzegłam Karola, który wraz z Krzychem robili zakupy. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały szybko odwróciłam się napięcie i podeszłam do Młodego.
-Tak w ogóle to jak masz na imię? Dziwnie mi się mówi na ciebie "Młody". -zapytałam.
-Liam.
-Nie spodziewałam się takiego imienia, ale w sumie ładne imię. -powiedziałam pakując do wózka herbatę. Jeszcze chwilę chodziliśmy po sklepie i kiedy mieliśmy już pełny wózek poszliśmy do kasy. Zapłaciliśmy za swoje zakupy i wróciliśmy do samochodu.
-Teraz ja prowadzę. -powiedziałam wyciągając z kieszeni Liama wystające kluczę.
Liam spojrzał na mnie fochniętym wzrokiem, ale później się roześmiał, a ja wraz z nim.
Ten chłopak jest bardzo tajemniczy.
Kiedy wyjechaliśmy z pod marketu zadzwonił do mnie Piotrek. Codziennie dzwonił bądź przychodził, aby zbadać sytuację. Na szczęście od naszego pocałunku nic się nie zmieniło, dalej byliśmy zwykłymi przyjaciółmi.
-Codziennie tak dzwoni? -zapytał blondyn kiedy skończyłam rozmowę.
-Tak, czasem wpadnie z winkiem i picollo, aby choć trochę zapewnić mi rozrywkę. -powiedziałam. -Ej! -pacnęłam Liama w rękę. -Nie pal w moim samochodzie.
-Okej, okej. -powiedział chowając papierosa z powrotem do kieszeni. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod siedzibą gangu. Liam wyciągnął zakupy i razem weszliśmy do budynku.
-Skąd tu Ada? -zapytał jeden z facetów. Dość dziwnie się czułam wśród samych mężczyzn, ale przynajmniej miałam pewność, że mnie nie uprowadzą czy coś.
Chyba.
-Ada ma ciężki okres, więc musi jakoś to odreagować, więc dzisiaj imprezuję z nami. Proszę tutaj bez żadnych sprośnych żarcików czy innych gówien. -powiedział Liam trzymając mnie za ramię. Zaraz potem reszta chłopaków dorwała się do zakupów i zaczęli polewać.
-A Hugo, gdzie? -zapytałam kierując swoją wypowiedź do blondyna.
-Jest już stary, nie piję z nami. Picollo? -powiedział podając mi szklankę z bezalkoholowym napojem.
Nic nie odpowiedziałam tylko wzięłam szklankę i upiłam łyk siadając na kanapie. Przesz dłuższy czas poznawałam członków gangu. Każdy z nich posiadał pseudonim, ale przedstawili mi się imionami:
-Gustaw, Robert
-Francesco, Alan
-Duży, Tomek
-Ethan, Dawid
W całym gangu było siedmiu członków. Czwórka, których poznałam na imprezie oraz Liam, Hugo i mój kochaniutki ojciec.
-Liam? -zapytałam siadając koło chłopaka. -Zastanawiałam się czy zamierzasz być w gangu do końca życia. Czy jednak marzy Ci się rodzinka i dom?
Naprawdę mnie to ciekawiło.
-Ciężka rzecz. -westchnął. -Marzy mi się rodzinka i dom, ale nigdy to marzenie się nie spełni. Po pierwsze wątpię aby jakaś dziewczyna chciała członka gangu, a po drugie nawet jeśli znajdę tą jedyną to nie będziemy mogli mieć dzieci, bo jestem bezpłodny.
Oho, znajomy temat.
-Nie jesteś sam, też jestem bezpłodna. -powiedziałam. -Miałam wypadek co sprawiło, że straciłam szansę na zajście w ciąże.
Liam posłał mi ciepły uśmiech i złapał mnie za rękę.
-Znam ten ból. Może nie jeśli chodzi o ciąże, ale o posiadaniu potomka. Gdybym miał syna nazwałbym go Liam Junior. -zaśmiał się, ale w oczach miał łzy.
Boziu, jakie to słodkie.
Ten widok totalnie mnie rozczulił. Od razu przytuliłam chłopaka głaszcząc go po plecach.
-Zdarza mi się czasem tak wzruszyć. -szepnął.
-Nie tylko tobie. -powiedziałam odsuwając się. -Już nie myślmy o takich rzeczach. -dodałam.
* * * * * * * * * *
Była gdzieś godzina 2 w nocy kiedy wyjechałam z pod budynku. W czasie powrotnej opowiadałam Nowciaxowi jak przebiegła impreza, chłopak nie mógł zasnąć, więc do mnie zadzwonił. Szczerze mówiąc pomimo moich obaw to impreza była naprawdę świetna. Dużo śmiechu, rozmów i szaleństwa.
Tak jak w ekipie.
Zatęskniłam trochę za domówkami w domu ekipy. Miałam z nimi kontakt, dziewczyny do mnie przychodziły, ale nie pojawiałam się u nich w domu ze względu na Karola. Nie wiem czy bym wytrzymała myśl, że jest za ścianą, więc odpuściłam sobie odwiedziny. Kiedy dotarłam pod blok pożegnałam się z przyjacielem i wróciłam do swojego mieszkania. Właśnie do tego apartamentu mieliśmy się wprowadzać wraz z Karolem i wspólnie żyć...
Kurewskie wspomnienia
W każdym razie z torbą zakupów weszłam do mieszkania odkładając swoje rzeczy na szafkę. Wypakowałam zakupy i korzystając z pięknej nocy wzięłam aparat w rękę i wyszłam na dwór. Czasem mam takie impulsy kiedy mam ochotę zrobić zdjęcie wszystkiemu i wszystkim. Pomimo tego, że nie spałam od kilkunastu godzin to miałam energię na parę fotek.
Na to w sumie zawsze mam energię
Po zrobieniu fotek wróciłam do domu i jedno z zdjęć dodałam na swojego instagrama. Przez te parę dni na story dodałam coś może z 2 razy, więc widzowie mogliby coś podejrzewać, a tego nie chcę. Po dodaniu fotki wzięłam gorący prysznic i położyłam się do łóżka z nadzieją, że zasnę.
CZYTASZ
Learning to love/Friz
FanficOdnalazła siebie odnajdując właśnie jego. Zagubionego, biednego chłopaka, który podarował jej tyle, ile jeszcze nikt inny. Nie musiała nawet o to prosić. On wiedział, że ją nauczy kochać, tak samo jak ona nauczyła go żyć. I nauczył. Tak doskonale i...