-To ja jadę, dzięki wielkie i jeszcze raz przepraszam. -uśmiechnęłam się do Karola. Szczerze? Bałam się jak cholera wrócić do domu, no ale przecież PANI ADA nie może tego pokazać.
-O nie, nie. Zostajesz tutaj. Ten psychopata może znać twój adres, tak będzie bezpieczniej. -powiedział stanowczo Karol.
Dzięki bogu.
-A nie boicie się? Nie to, że coś, ale znacie mnie może z 3 tygodnie? -zapytałam, bo ja wiedziałam, że są to dobrzy ludzie i mogę im zaufać.
-Jesteś od Nowciaxa, więc Ci w stu procentach ufamy, po za tym bezpieczeństwo jest ważniejsze.
-No okej, to prześpię się na kanapie. -stwierdziłam.
-Chyba żartujesz to ja dzisiaj przekimam na sofie, a ty na moim łóżku.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. -przerwał mi. -Chodź dam Ci jakąś piżamę.
-Dzięki serio. Zachowuję się jak żmija, a ty mi pomagasz.
-Każdy jest jaki jest. -uśmiechnął się. Weszliśmy do pokoju i po chwili w ręce miałam koszulkę.
-To jak coś to do jutra, dobranoc. -pożegnał się ze mną różowo włosy.
-Dobranoc. -szepnęłam i sprawdzając jeszcze telefon poszłam spać. Dochodziła 5, więc nieźle.
-----------------
-Hejka. -powiedziałam wchodząc do kuchni.
-Siemka, jak się spało? -zapytał Karol, który chyba jako jedyny wstał.
-Git. -odpowiedziałam oschle.
-Ej co jest?
-Boję się, Adama jako jedyną istotę na świecie boję się jak cholera. Znał mój numer, więc adres pewnie też.
-Możesz zostać u nas. -zaproponował Karol.
-O nie, może i boję się teko pierdolniętego psychopaty, ale ukrywać się nie będę. -powiedziałam stanowczo. -Aż tak źle nie jest ze mną nie zamierzam przytakiwać takiemu debilowi.
-Temperament to ty masz kobito. -zaśmiał się.
-Może w ramach podziękowania zrobię śniadanie? O ile oni nie wstaną zanim już będzie zimne.
-Wiesz co zrób dla nas, oni sami se zrobią i tak wczoraj im pomogliśmy.
-Oj tak, Patec czuję, że najgorzej będzie miał. -stwierdziłam przypominając sobie sytuację z wczorajszego wieczoru kiedy czołgał się po ulicy.
-Racja. -przyznał Karol, a ja wzięłam się za śniadanie.
-Kurde, powiedz mi co ty widziałeś w tej Werce? Oglądałam jej filmik z czasów jak byliście razem, a raczej próbowałam, bo lasce w dupie się przewróciło od tego hajsu. -rzuciłam robiąc naleśniki.
-Szczerze sam nie wiem, zorientowałem się trochę za późno. -stwierdził ponuro.
Ty to zawsze coś powiesz.
-Przepraszam, nie powinnam Cię wypytywać o takie rzeczy. -skarciłam się.
-Spoko, a pozwolisz, że się zrewanżuję i też o coś Cię zapytam?
-No okej. -zgodziłam się.
-Co się stało z twoimi rodzicami? -zapytał.
-Nie jest to jakaś fajna rzecz. Moja matka umarła jak miała 8 lat była wspaniałą matką i zarazem przyjaciółką i z resztą też żoną. Miała raka piersi i przez rok się męczyła z nim dopóki nie zmarła na moich oczach. Mój ojciec też był fajnym facetem, do czasu kiedy moja mama zmarła. Kochał moją matkę jak skurwysyn nie mógł pogodzić się z śmiercią mamy. Na początku poszedł alkohol później coraz głębiej. W końcu zaczął się nade mną znęcać. Bił mnie każdego dnia. Przed szkołą po szkole, jak coś źle zrobiłam. Nie dawał mi jeść, pić, a moja rodzina mieszkała 100 km dalej. Chodziłam jak ten kościotrup z siniakami na całym ciele. Ludzie się o mnie martwili, ale kiedy poznawali mojego tatę to sobie odpuszczali. Ojciec zaczynał coraz więcej pić i każde pieniądze przepijał. Stracił pracę i były momenty kiedy żebrałam na ulicy. Znienawidziłam go, mama pewnie się w grobie przewracała. W końcu kiedy miałam 13 lat ojciec poszedł do pierdla, a ja do domu dziecka. Na szczęście przygarnęli mnie wspaniali ludzie, którym zawdzięczam choć częściowo fajne dzieciństwo. -westchnęłam głośno.
-Rozumiem, że te wydarzenia uformowały twój charakter? -zapytał.
-Nie tylko, ale tak. -odpowiedziałam zimno. -Proszę naleśniki.
-Dzięki i sory, że zapytałem nie spodziewałem się czegoś takiego. -odpowiedział z kruchą.
-Nie musisz przepraszać, fajnie się tak wygadać. -uśmiechnęłam się lekko.
--------------------
-To pa ja jadę do domu! -krzyknęłam kiedy już wychodziłam.
-Paa! -odpowiedziała mi część ekipy, która się obudziła.
Przypominam dochodziła 16.
-Karol?
-Tak? -zapytał podchodząc do mnie.
-Dziękuję. -powiedziałam i go przytuliłam. -Mam jeszcze odruchy ludzkie.
-Haha, zmykaj do domu, wezmę Cię niedługo na fotki, więc czekaj na sygnał.
-Okej, pa. -powiedziałam na do widzenia i ruszyłam do swojego samochodu.
Po 20 minutach byłam już pod apartamentem. Zauważyłam jakieś kwiaty, więc je podniosłam czytając karteczkę:
To jeszcze nie koniec, skarbie. Będziesz jeszcze moja.
-Kurwa! -krzyknęłam wchodząc do mieszkania i rzucając kwiatami na podłogę.
Uwolniłam się od niego! I chuj musiał przyjść. Przeżyłam z nim koszmar bił mnie, krytykował, wykorzystywał seksualnie. Kochałam go, a on się stał potworem! Nienawidzę go jak nikogo innego. Nie będę się przed nim ukrywać. Jestem na tyle samodzielną, silną kobietą, że mam go w dupie. Może mnie zastraszać, trudno. Tyle przeżyłam, więc to dla mnie pestka.
CZYTASZ
Learning to love/Friz
Fiksi PenggemarOdnalazła siebie odnajdując właśnie jego. Zagubionego, biednego chłopaka, który podarował jej tyle, ile jeszcze nikt inny. Nie musiała nawet o to prosić. On wiedział, że ją nauczy kochać, tak samo jak ona nauczyła go żyć. I nauczył. Tak doskonale i...