7.

2.5K 86 14
                                    

-To ja jadę, dzięki wielkie i jeszcze raz przepraszam. -uśmiechnęłam się do Karola. Szczerze? Bałam się jak cholera wrócić do domu, no ale przecież PANI ADA nie może tego pokazać. 

-O nie, nie. Zostajesz tutaj. Ten psychopata może znać twój adres, tak będzie bezpieczniej. -powiedział stanowczo Karol. 

Dzięki bogu. 

-A nie boicie się? Nie to, że coś, ale znacie mnie może z 3 tygodnie? -zapytałam, bo ja wiedziałam, że są to dobrzy ludzie i mogę im zaufać. 

-Jesteś od Nowciaxa, więc Ci w stu procentach ufamy, po za tym bezpieczeństwo jest ważniejsze. 

-No okej, to prześpię się na kanapie. -stwierdziłam. 

-Chyba żartujesz to ja dzisiaj przekimam na sofie, a ty na moim łóżku. 

-Ale...

-Nie ma żadnego ale. -przerwał mi. -Chodź dam Ci jakąś piżamę. 

-Dzięki serio. Zachowuję się jak żmija, a ty mi pomagasz. 

-Każdy jest jaki jest. -uśmiechnął się. Weszliśmy do pokoju i po chwili w ręce miałam koszulkę. 

-To jak coś to do jutra, dobranoc. -pożegnał się ze mną różowo włosy. 

-Dobranoc. -szepnęłam i sprawdzając jeszcze telefon poszłam spać. Dochodziła 5, więc nieźle. 

-----------------

-Hejka. -powiedziałam wchodząc do kuchni. 

-Siemka, jak się spało? -zapytał Karol, który chyba jako jedyny wstał. 

-Git. -odpowiedziałam oschle. 

-Ej co jest? 

-Boję się, Adama jako jedyną istotę na świecie boję się jak cholera. Znał mój numer, więc adres pewnie też. 

-Możesz zostać u nas. -zaproponował Karol. 

-O nie, może i boję się teko pierdolniętego psychopaty, ale ukrywać się nie będę. -powiedziałam stanowczo. -Aż tak źle nie jest ze mną nie zamierzam przytakiwać takiemu debilowi. 

-Temperament to ty masz kobito. -zaśmiał się. 

-Może w ramach podziękowania zrobię śniadanie? O ile oni nie wstaną zanim już będzie zimne. 

-Wiesz co zrób dla nas, oni sami se zrobią i tak wczoraj im pomogliśmy. 

-Oj tak, Patec czuję, że najgorzej będzie miał. -stwierdziłam przypominając sobie sytuację z wczorajszego wieczoru kiedy czołgał się po ulicy. 

-Racja. -przyznał Karol, a ja wzięłam się za śniadanie. 

-Kurde, powiedz mi co ty widziałeś w tej Werce? Oglądałam jej filmik z czasów jak byliście razem, a raczej próbowałam, bo lasce w dupie się przewróciło od tego hajsu. -rzuciłam robiąc naleśniki. 

-Szczerze sam nie wiem, zorientowałem się trochę za późno. -stwierdził ponuro. 

Ty to zawsze coś powiesz. 

-Przepraszam, nie powinnam Cię wypytywać o takie rzeczy. -skarciłam się. 

-Spoko, a pozwolisz, że się zrewanżuję i też o coś Cię zapytam? 

-No okej. -zgodziłam się. 

-Co się stało z twoimi rodzicami? -zapytał. 

-Nie jest to jakaś fajna rzecz. Moja matka umarła jak miała 8 lat była wspaniałą matką i zarazem przyjaciółką i z resztą też żoną. Miała raka piersi i przez rok się męczyła z nim dopóki nie zmarła na moich oczach. Mój ojciec też był fajnym facetem, do czasu kiedy moja mama zmarła. Kochał moją matkę jak skurwysyn  nie mógł pogodzić się z śmiercią mamy. Na początku poszedł alkohol później coraz głębiej. W końcu zaczął się nade mną znęcać. Bił mnie każdego dnia. Przed szkołą po szkole, jak coś źle zrobiłam. Nie dawał mi jeść, pić, a moja rodzina mieszkała 100 km dalej. Chodziłam jak ten kościotrup z siniakami na całym ciele. Ludzie się o mnie martwili, ale kiedy poznawali mojego tatę to sobie odpuszczali. Ojciec zaczynał coraz więcej pić i każde pieniądze przepijał. Stracił pracę i były momenty kiedy żebrałam na ulicy. Znienawidziłam go, mama pewnie się w grobie przewracała. W końcu kiedy miałam 13 lat ojciec poszedł do pierdla, a ja do domu dziecka. Na szczęście przygarnęli mnie wspaniali ludzie, którym zawdzięczam choć częściowo fajne dzieciństwo. -westchnęłam głośno. 

-Rozumiem, że te wydarzenia uformowały twój charakter? -zapytał. 

-Nie tylko, ale tak. -odpowiedziałam zimno. -Proszę naleśniki. 

-Dzięki i sory, że zapytałem nie spodziewałem się czegoś takiego. -odpowiedział z kruchą. 

-Nie musisz przepraszać, fajnie się tak wygadać. -uśmiechnęłam się lekko. 

--------------------

-To pa ja jadę do domu! -krzyknęłam kiedy już wychodziłam. 

-Paa! -odpowiedziała mi część ekipy, która się obudziła. 

Przypominam dochodziła 16. 

-Karol? 

-Tak? -zapytał podchodząc do mnie. 

-Dziękuję. -powiedziałam i go przytuliłam. -Mam jeszcze odruchy ludzkie. 

-Haha, zmykaj do domu, wezmę Cię niedługo na fotki, więc czekaj na sygnał. 

-Okej, pa. -powiedziałam na do widzenia i ruszyłam do swojego samochodu. 

Po 20 minutach byłam już pod apartamentem. Zauważyłam jakieś kwiaty, więc je podniosłam czytając karteczkę: 

To jeszcze nie koniec, skarbie. Będziesz jeszcze moja. 

-Kurwa! -krzyknęłam wchodząc do mieszkania i rzucając kwiatami na podłogę. 

Uwolniłam się od niego! I chuj musiał przyjść. Przeżyłam z nim koszmar bił mnie, krytykował, wykorzystywał seksualnie. Kochałam go, a on się stał potworem! Nienawidzę go jak nikogo innego. Nie będę się przed nim ukrywać. Jestem na tyle samodzielną, silną kobietą, że mam go w dupie. Może mnie zastraszać, trudno. Tyle przeżyłam, więc to dla mnie pestka. 

Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz