46. - daily.

1.7K 71 55
                                    

Bąbelki, uznałam, że to nie dla mnie pisanie rozdziałów godzina po godzinie, bo ja jeden rozdział piszę około godzinę, a nie chcę cały czas tylko pisać, więc po prostu ustalmy, że dzisiaj będzie 6-7 rozdziałów, które się będą pojawiać do godziny 24:00.

Kiedy już wszystkim pokazałam swój tatuaż przyjechał Nowciu. 

-Ale ty jesteś jebnięta. -powiedział patrząc na mój tatuaż. -Myślałem, że sobie zrobisz na żebrach lub coś, a nie na szyi. -dodał. 

-Ja też byłem w szoku. -powiedział Karol. -Cześć. -przywitał się z moim przyjacielem. Zaraz wszyscy zebraliśmy się barze i zrobiliśmy sobie małą "domówkę." 

-Piotrek, chodź. -szepnęłam przyjacielowi na ucho. Wszyscy byli zajęci rozmową, więc wyszliśmy nie zauważeni. 

-Co chcesz? -zapytał. Nic nie odpowiedziałam tylko pociągnęłam go za rękę i skierowaliśmy się ku mojemu pokojowi. 

-Mówiłam Ci, że byłam w tej siedzibie gangu mojego ojca, nie? -zapytałam kiedy byliśmy już w pokoju. 

-No tak. -odpowiedział. 

-Jego przyjaciel dał mi ten list. -powiedziałam i dałam Nowciaxowi rzekomy list. Przez chwilę go czytał. 

-I co zamierzasz zrobić? -zapytał po chwili. 

-Nie wiem. Na razie to zostawię. Jutro się tam przejdę i zobaczę jak z Adamem. -powiedziałam. 

-Yhym, na pewno jesteś tam bezpieczna? Może niech Karol z tobą pójdzie. -odparł. 

-Niee, Karol nic o tym nie wie. -odpowiedziałam. 

-Czemu? To twój chłopak. -oburzył się Piotrek. 

-Nie wiesz jaki jest Karol? W życiu by mi nie pozwolił tam pójść. 

-Racja, dobra chodź do nich. -powiedział, więc zaraz potem znajdowaliśmy się znowu w barze. 

* * * * * * * * * 

Dzisiaj wstałam dość wcześniej, bo jestem umówiona na sesję, więc kiedy zadzwonił mój budzik niechętnie wstałam i podeszłam do szafy wybierając jakieś ciuchy i skierowałam się do łazienki. Uznałam, że dzisiaj malować się nie będę, więc ubrałam się tylko i ogarnęłam swoje włosy po czym zeszłam na dół. 

-O 8 rano? -zapytałam zdziwiona patrząc na Julkę. 

-Jadę do ekipatonosi, potrzebują mnie. Koło po południa powinnam być, buźki. -powiedziała i zaraz potem wyszła. Ja skierowałam się do kuchni i zaparzyłam sobie kawę. Kiedy już napój był gotowy wypiłam go jedząc kanapki. Kiedy już byłam gotowa wzięłam potrzebne rzeczy i odjechałam swoją kią w docelowe miejsce. 

-Hej, Ada Warpachowska. -uśmiechnęłam się do rodziny, której miałam zrobić sesję. 

-To ta dziewczyna Friza! -ucieszyła się mała dziewczynka i mnie przytuliła. -Mogę zdjęcie? -szepnęła. 

Tak wygląda fejm? 

-Jasne. -uśmiechnęłam się i mama dziewczynki cyknęła nam fotkę. 

-Rozumiem, że tło już macie. -zwróciłam się do rodziców. 

-Tak w naszym ogrodzie. -powiedziała ciężarna kobieta, więc z całą rodzinkę wyszliśmy z pięknego domu do również pięknego domu. Rodzina się ustawiła, a ja zaczęłam sesję. 

-Który miesiąc? -zapytałam. 

-9, za tydzień poród. -odpowiedział mężczyzna.

-Serdeczne gratulację. -uśmiechnęłam się robiąc kolejne zdjęcie. 

Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz