Te przemyślenia nie napisałam dlatego, że nie miałam pomysłu na nowy rozdział, ale po prostu poczułam wewnętrzną potrzebę napisania czegoś takiego. Są one z perspektywy Ady jak i Karola. Ten rozdział serio jest dla mnie emocjonalny, nawet nie wiem w sumie czemu.
przemyślenia Ady
Trudno mi zrozumieć dlaczego, jakim prawem taka osoba jak ja, ma szczęście otaczać się tak wspaniałymi ludźmi. Tyle krzywd wyrządziłam niektórym osobą, tyle słów za dużo, a ja stoję przy boku fantastycznego faceta, przy zdrowej, kochającej rodzince, i przy prawdziwych przyjaciół. Czy zasłużyłam? Ani trochę. Jestem zimną, wredną dziewczyną, ale nie umiem być inna. Życie mnie tak nauczyło i wpoiło mi to. To jest takie gówniane uczucie kiedy wiesz, że na tym świecie jesteś jedną z najgorszych, a masz jebane szczęście. Miliony ludzi zasługuję na to sto razy bardziej niż ja, a mimo wszystko to ja posiadam takie wartości. W moich oczach raz jestem niezależną, pewną siebie, zajebistą babą, raz zaś wydaję mi się, że jestem zwykłą suką, która patrzy na swój czubek nosa. Zawsze, ale to zawsze boję się komuś zaufać. Z prostego powodu: albo ten ktoś mnie zrani, albo ja. Zranić lub być zraniony to jedno z najgorszych uczuć i przeżyć. Nie raz zostałam zraniona, ale nie raz zraniłam. Jestem takim człowiekiem, który za chuja się nie przyzna błędu, a jak już to za późno. Pomimo tego jaka jestem to nie chciałabym być tak jak niektóre laski. Wszystkiego się boją, są takie słodziutkie, milutkie... ble. Zawsze byłam oryginalna i odstająca poniekąd od reszty z czego jestem dumna. Nie będę się upodobniać do kogoś, aby ktoś mnie polubił, niech ktoś mnie pozna z tej prawdziwej strony, która może czasem jest niezbyt dla nas komfortowa no, ale kurwa wiecznie nie można udawać. Człowiek może zwariować. Ja zawsze byłam sobą, czasem to odpychało, a czasem odwrotnie. Dzięki swojej osobowości zdobyłam mnóstwo wartości, rzeczy, wspomnień. Nie udawałam, byłam prawdziwa. W swoim życiu miałam kilka sytuacji, w których wolałam się nie narodzić, ale czasem sobie myślę, że jestem przykładem człowieka, który jest prawdziwy i po części jestem wzorem dla innych, oczywiście w kontekście metaforycznym. Zmierzam do tego, że mimo swojej prawdziwej twarzy, którą nosze od urodzenia i, która nie jest kolorowa to dużo osiągnęłam w życiu. Największym dla mnie fenomenem w moim życiu jest, że pokochałam. Naparwdę z ręką na sercu było to w moim przypadku nie realne.Wyrzekałam się tego uczucia na każdym kroku, nie umiałam kochać, nie potrafiłam zaufać, nie mogłam, nie pozwalałam się do siebie zbliżyć. Na słowo "związek" brało mnie na wymioty... Dopóki nie pojawił się on. Karol, który nauczył mnie tego wszystkiego w zaledwie kilka miesięcy. Dzięki niemu czuję, że jestem kochana, że jestem wartościowa, nie czuję się w końcu jak jebany śmieć. Zaufałam mu i ufam mu bezgranicznie. Widzę w nim swoje wsparcie, pomoc, zrozumiałość. Jest dla mnie wszystkim. Tyle złego mnie w życiu spotkało, ale mam go i dzięki niemu ekipę, którzy mi to wszystko wynagradzają. On chyba sobie nawet nie zdaję sprawy ile miłości, szczęścia, radości wniósł w moje życie...
przemyślenia Karola
Odkąd zerwałem z Weroniką jakoś nie bardzo chciałem szukać nowej dziewczyny, choć czułem brak tej osoby, do której możesz się przytulić, pocałować, do której czujesz te motylki. Jednak kiedy poznałem Adę wszystko się zmieniło. Może i ma wredny charakter, ale w duszy ma miękkie serce. Może i udaję twardą, ale potrafi się rozpłakać w najmniej wzruszającym momencie. Przez te kilka miesięcy próbowałem ją rozszyfrować. Po części się udało aczkolwiek ta dziewczyna dalej mnie zaskakuję. Wiem, że muszę dać z siebie wszystko, aby poczuła się docenioną kobietą. Dużo ją spotkało w życiu dlatego zachowuję dystans dzięki czemu wyrobiła sobie te "złe" zdanie. Wszystkie moje dziewczyny były kompletnie odzwierciedleniem Ady. Każda z nich była na swój sposób miła, kochająca świat. Ada taka nie jest. Ona wie co chcę robić w życiu, nie daję sobie sobą pomiatać, nie pozwala, aby ktoś jej rozkazywał i szczerze wygłasza swoje zdanie. Zawsze kiedy ktoś się mnie pytał za co kocham swoją dziewczynę, odpowiadałem: "za to, że jest troskliwa, szczera, uczynna", jednak w tym przypadku kocham Adę za wszystko. Za jej zalety, za jej wady, za jej zachowania, za nią całą, za to, że po prostu przy mnie jest. Wiem w stu procentach, że skoro powiedziała mi te dwa piękne słowa to mnie nie zostawi dla pierwszego lepszego, że mnie nie opuści, że mogę na nią liczyć. Dla niej te słowa znaczą o wiele więcej niż dla innych. Żeby powiedziała te słowa musiały minąć lata. Aby się zakochała musiały minąć lata. I to szczęście przytrafiło się mi. W życiu nie brakowało mi niczego miałem przyjaciół, rodzinę, ustatkowane życie. Ale gdzieś tam w sercu czułem tą pustkę, którą wypełniała przez jakiś Weronika. Leciała na hajs, bo leciała, ale ja ją i tak czy siak kochałem. Kiedy zbliżyłem się do Ady i przyznałem sam sobie, że się zakochałem poczułem, że w końcu tą pustkę wypełnia odpowiednia osoba. Na tą chwilę to tylko z Adą chcę brnąć przez świat, tylko ona ma być matką moich dzieci i babcią moich wnuczków. Wiem, że może ktoś sobie pomyśli, że to za szybko, ale dla prawdziwej miłości czas nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia ile minęło, kiedy się stało. Ważne, że jesteśmy tu i teraz razem. Ada jest trudnym człowiekiem, zdaję sobie sprawę, że jeśli spędzę z nią resztę życia, co zamierzam nie będę miał łatwo, ale będę przy niej szczęśliwy tak jak jestem teraz. Każdy jej uśmiech wywołuję u mnie uśmiech i zarazem motylki w brzuchu. Przy niej totalnie zapominam o jakiś problemach i liczy się tylko ona. Raz ją zraniłem co było moim błędem, ale teraz będę ją chronić niczym rycerz. Nie pozwolę, aby znowu cierpiała, znowu poczuła się źle. Nie zasługuję na to. Każdy w swoim życiu popełnia błędy, ja, ona też, ale nikt nie zasługuję na takie okropne przeżycia, które Ada przeżyła. Nie wiem może o nich szczegółowo, ale dam jej czas. Z czasem na pewno się sobie nawzajem wygadamy i poznam jej przeszłość. Na tą chwilę cieszę się, że ją mam, że mam ekipę i wszystkich ludzi, którzy dają mi szczęście. Miłość jest pięknym uczuciem. Prowadza w euforię, ale czasem w smutek, żal, złość. Każdy to pewnie przerabiał i każdy wie, że mimo wszystko warto "inwestować" w to uczucie. Ja nie raz się o tym przekonałem i pewnie też dlatego jestem tu gdzie jestem, bo to miłość zwykle prowadzi przez życie. Żadna emocja nie potrafi tak namieszać jak miłość.
CZYTASZ
Learning to love/Friz
FanfictionOdnalazła siebie odnajdując właśnie jego. Zagubionego, biednego chłopaka, który podarował jej tyle, ile jeszcze nikt inny. Nie musiała nawet o to prosić. On wiedział, że ją nauczy kochać, tak samo jak ona nauczyła go żyć. I nauczył. Tak doskonale i...