85. - maraton.

1K 56 40
                                    

Ja rozumiem wszystko, ale...

Nie nadążam już z podziękowaniami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie nadążam już z podziękowaniami. 

Chciałam jeszcze Was uprzedzić, że od teraz zaczynam maraton, który będzie kończył tą opowieść. Wcześniej Wam nie wspominałam o tym ponieważ byłam pewna, że do końca zostało mi grubo 6-7 rozdziałów, ale jak zwykle się myliłam. Nie chcę się tutaj dużo rozpisywać, po prostu dzisiejszy dzień będzie zakończeniem książki. 

*4 miesiące później* 

Dzisiaj wstałam o 5 nad ranem. Przez ostatnie kilka dni jest to moja normalna pora pobudki. Podeszłam do lustra i dotknęłam już mój wielki brzuszek. Za jakiś tydzień na świat powitamy naszego synka. Wszystko jest praktycznie gotowe, ciuszki, pokój i inne pierdoły. Stresuję się jak cholera pomimo tego, że uczęszczałam na lekcje w szkole rodzenia. Karol przez ten miesiąc nie opuścił mnie na krok. Wszędzie mnie woził, zabierał. Ostatnio nawet zaczęła się budowa naszego domu. Media huczą tylko o tym, no i mojej ciąży. Ogłosiliśmy widzom iż będziemy mieli potomka jakoś w 6 miesiącu. Nawet z Liamem było o wiele lepiej. 

*wspomnienia sprzed 3 miesięcy* 

-Cześć, nie przeszkadzam? -spytałam wchodząc do pokoju chłopaka. 

-Oczywiście, że nie, byłaś u ojca? -odłożył książkę, którą czytał na szafkę. 

-Tak, musiałam mu powiedzieć o czymś ważnym, tak samo jak tobie -uśmiechnęłam się. -Ostatnio byliśmy u ginekologa i jak się okazało będziemy mieli synka. Wiem, że nie jest Ci łatwo, wiem,że Cię to boli. Wiem też jak bardzo chciałeś założyć rodzinę dlatego też postanowiliśmy nadać naszemu synowi twoje drugie imię. Bardzo mi pomogłeś w odbudowaniu mojej relacji z ojcem, więc muszę Ci to wynagrodzić. 

Spojrzał na mnie i nic nie mówił. Z jego oczu nie mogłam nic wytyczać. Nie wiem czy się cieszył czy nie. Czekałam aż cokolwiek powie 

Może jednak nie powinnam tego robić? 

-Dziękuję -powiedział niemal niesłyszalnie, ale jednak udało mi się to usłyszeć po czym mocno mnie objął. 

-Naprawdę dziękuję, kocham Cię -szepnął w moje włosy na co do moich oczu napłynęły łzy. 


Z ekipą również wszystko było wspaniale. Julka i Patec się zaręczyli, małżeństwo Trombalskich rozwijało się w najlepsze tak samo jak reszta związków. My z Karolem również mamy dobry czas. Wcześniej się trochę kłóciliśmy, ale szybko to minęło. 

Tak pięknie, że aż dziwnie 

Od razu po wyjściu z toalety skierowałam się do kuchni po jedzenie, ponieważ maluszek domagał się jedzonka. Sięgnęłam po chleb i nutellę. Nasmarowałam kromki słynną czekoladą i dodając banana oraz truskawki nałożyłam na talerzyk i zaczęłam jeść swój posiłek. Kiedy zjadłam odłożyłam talerz do zmywarki i postanowiłam obejrzeć serial. Kiedy usiadłam na kanapie, na kolana od razu wskoczyła Chmurka liżąc mnie w najlepsze.

Uwielbiam tą słodzinkę

Sięgnęłam po pilota, ale w tym samym momencie dostałam niebywałego skurczu. Spokojnie wróciłam do pozycji siedzącej mocno oddychając. Wcześniej miałam skurcze, ale nie aż takie bolesne jak teraz. Odłożyłam Chmurkę na bok i odchyliłam głowę ku górze.

Skurcze nie odstępowały, więc wstałam aby obudzić Karola lecz poczułam mokre pod piżamą. 

Kurwa! Mi wody odeszły! 

-Karol! -krzyknęłam głośno oddychając niemalże od razu do salonu przybiegł brunet. 

-Ada, spokojnie. Jedziemy do szpitala -powiedział łapiąc mnie za rękę. 

* * * 

perspektywa Karola

Ada rodzi od półtorej godziny. Trzymam ją kurczowo za rękę mimo iż moja dłoń mocno pobolewa. Ściska ją z całej siły kiedy ból jest silniejszy. Walczy do samego końca mimo iż widzę w jej oczach cierpienie. 

Moja bohaterka 

-Kurwa! -krzyknęła po raz kolejny morderczo ściskając moją dłoń. -Karol ja nie wytrzymam! 

-Dasz kochanie, dasz. Jesteś najsilniejszą kobietą na świecie, musisz dać radę -powiedziałem ocierając łzy, które z coraz to szybszą prędkością spływały mi po policzkach kiedy otarłem łzy spojrzałem w jej oczy, które są skierowane na moją osobą. W pewnym momencie po sali rozbrzmiewa płacz dziecka. 

To moje dziecko? 

Podniosłem głowę, a na łóżko znajdowało się małe maleństwo. Pielęgniarka podała mi nożyczki, a ja przeciąłem pępowinę. Ta sama pielęgniarka owinęła dzieciątko w kocyk i podała mi je. Z wielką delikatnością ująłem bobaska i dokładnie mu się przypatrzyłem. 

Piękne 

Płakałem jak bóbr, ale to się kompletnie nie liczyło. Teraz najważniejsza była Ada i mały Kamil. Usiadłem koło brunetki i podałem jej maluszka. 

-Podobny do mamy -szepnąłem. Ada spojrzała na mnie i mocno mnie pocałowała. Ona też płakała. 

-Nie wiesz jak bardzo Was kocham -uśmiechnęła się tym razem kierując wzrok na Kamila. 

-Teraz damy radę zrobić wszystko, razem -dodałem głaszcząc główkę mojego synka. 

-Urodzony dokładnie o 8:08 -poinformowała nas przełożona na co się z Adą uśmiechnęliśmy. 

Ta liczba nam sprzyja 

Pewnie zapytacie skąd zmiana imienia. Pisząc ten rozdział pisałam również z pewnym panem. Nalegał on na zmianę imienia, więc przystanęłam na tej propozycji choć nie było łatwo. Zaproponował imię Kamil, więc tak o to narodził się Kamil Wiśniewski. Wszystkie podziękowania proszę kierować do rzekomego pana czyli PoczciwyKamil 

Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz