12.

2.4K 86 34
                                        

-Ada! Otwieraj! -słyszałam głos Adama. 

-Wypierdalaj! -krzyknęłam.

-Ale Aduś, kochanie. 

-Człowieku błagam idź stąd. -powiedziałam przez drzwi. 

-Nie pójdę dopóki mi nie otworzysz. 

-Chłopie nie otworzę Ci za żadne skarby. -odpowiedziałam. 

Odeszłam od drzwi, ale po chwili usłyszałam huk. 

-Co... ty... robisz? -powiedziałam kiedy zobaczyłam wywalone drzwi z zawiasów. 

-Przyszedłem do ciebie, a raczej po ciebie. -uśmiechnął się przerażająco. 

-Człowieku mówiłam Ci, że masz się odpieprzyć od mojego życia. -wysyczałam. 

-Ale Aduś, byliśmy tak blisko. 

-Nie byliśmy, ty uważasz, że byliśmy. Nienawidzę Cię, rozumiesz! -krzyknęłam. 

-Nie mów tak, szmato. -syknął i złapał mnie za łokieć. -Kochasz mnie, a nie nienawidzisz. 

-Zostaw mnie! -odepchnęłam go od siebie. 

-Jeszcze tu wrócę, kochanie. -szepnął i wyszedł. Nie miałam już kompletnie sił. Usiadłam przy stole i schowałam głowę w rękach. Nie wiedziałam co mam z tym wszystkim zrobić. Nagle zadzwonił mój telefon. 

-Hej Ada, co tam? -usłyszałam głos Karola.

-A nic. -skłamałam. 

-Mogłabyś podjechać do domu ekipy, chcę zrobić kilka fotek. -zapytał. 

W najmniej odpowiednim momencie. 

-Wiesz mam kilka spraw na głowie, więc nie za bardzo. -odpowiedziałam. 

-A co się stało? 

-Nie ważne, kilka spraw. 

-A no to okej, jak coś to do zobaczenia. -powiedział.

-I co ja mam kurwa z tymi drzwiami zrobić, z tym Adamem nie da się wytrzymać. -westchnęłam odkładając telefon z pewnością, że moja rozmowa się zakończyła. 

-Co? Jaki Adam? Ten twój były? -usłyszałam głos Karola. 

Jestem idiotką, no dosłownie idiotką. 

-Nie ważne, serio Karol, wszystko okej. -zapewniałam go. 

-Ta, na pewno zaraz tam będę. -odpowiedział i się rozłączył.

Wspaniale

-Kurwa co tu się stało? -zapytał Karol patrząc na moje leżące drzwi. 

-Adam się stał. -odpowiedziałam. -Nie wiadomo skąd zna mój adres i dzisiaj jak nie chciałam go wpuścić to wywalił mi drzwi z zawiasów. 

-Boże dziewczyno, czemu mi nic nie powiedziałaś? 

-Nie chciałam Cię martwić, masz swoje problemy. -wzruszyłam ramionami. 

-Pamiętaj, że mi możesz wszystko powiedzieć. -odpowiedział. -Musimy zadzwonić po jakiegoś fachowca, bo nie możesz tak tego zostawić. -dodał wybierając do kogoś numer. 

-Okej, za pół godziny przyjedzie jakiś fachowca, a ty się pakuj. -powiedział po zakończeniu rozmowy. 

-Gdzie mam się pakować? -zapytałam zdezorientowana. 

-Jedziesz do domu ekipy, ze mną, ten psychol zna twój adres i w każdej chwili może tutaj przyjść. 

-Nie, nie będę wam się narzucać. -odpowiedziałam stanowczo. 

-Naprawdę nie ma co ryzykować, pakuj się. -powiedział. Ja westchnęłam i skierowałam się do sypialni pakując się. Po pół godzinach przyszedł fachowca i naprawił mi drzwi. 

-To co jedziemy? -zapytał Karol. 

-Chyba tak. -odpowiedziałam i ruszyliśmy do samochodu. 

Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem ekipy. 

-Cześć. -przywitałam się z domownikami. 

-Hej, a co ty tu robisz? -zapytała Marcysia. 

-Zostaję u was. -uśmiechnęłam się. 

-Serio? To super. -odpowiedziała. -A z jakiej przyczyny? 

-Mam psychopatycznego chłopaka, który mnie prześladuję, ale Karol postanowił mnie wybawić. -zaśmiałam się. -A tak serio to po prostu mój były chłopak, który jest nienormalny zna mój adres, więc dla bezpieczeństwa zostanę u was na dwa, trzy dni. 

-Nie na dwa, trzy dni tylko na cztery lub pięć. -wtrącił się Karol. -Bezpieczeństwo przede wszystkim. 

-Dobra, dobra, mamo. -zaśmiałam się. 

Po chwili usiedliśmy z Marcysią i Martą i zaczęliśmy gadać. 

-Ada! Ja jak coś to Ci pościeliłem łóżko! -krzyknął Karol. 

-Zaraz, zaraz, ja będę spać na kanapie, a ty w swoim łóżku, koleś. -odpowiedziałam. 

-Jesteś naszym gościem, więc śpisz w moim łóżku. -powiedział. 

-Uwierz mi Karol, że korona mi z głowy nie spadnie jak będę spała na kanapie. 

-Ale mi spadnie. -uśmiechnął się. -Śpisz u mnie. -dodał idąc w stronę montażowni. 

-Nie wygrasz z nim. -zaśmiała się Marta. 

-Widocznie, w ogóle gdzie Julka i Patec? -zapytałam. 

-Pojechali do rodziców Kuby, będą jutro. -odpowiedziała mi Mariolka. 

-----------------

Ja właśnie przebrałam się w piżamkę i położyłam się na kanapie, nie dam popuścić Karolowi. 

-A ty co ty tu robisz? -zapytał zdezorientowany. 

-Śpię, nie widać? 

-O nie, nie. -powiedział i złapał mnie tak, że wisiałam mu na barku. 

-Co ty odpierdalasz? -zapytałam śmiejąc się. 

-Zaprowadzam Cię do pokoju. -powiedział wchodząc po schodach. 

-Chłopie, ty nie odpuścisz. -zaśmiałam się. 

-Trudno, nie będziesz mi spała na kanapie nie ma opcji. -odpowiedział i położył mnie na łóżko zakrywając kołderką. 

-Dobranoc, mamo. -zaśmiałam się. 

-Dobranoc, córusiu, jak coś to jestem na dole. -pożegnał się. 

-Okej. -szepnęłam i wtuliłam się do kołdry. -Karol? -zapytałam jeszcze. 

-Tak? 

-Dziękuje naprawdę. -powiedziałam. 

-Nie ma za co. -uśmiechnął się.



Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz