-Ada! Otwieraj! -słyszałam głos Adama.
-Wypierdalaj! -krzyknęłam.
-Ale Aduś, kochanie.
-Człowieku błagam idź stąd. -powiedziałam przez drzwi.
-Nie pójdę dopóki mi nie otworzysz.
-Chłopie nie otworzę Ci za żadne skarby. -odpowiedziałam.
Odeszłam od drzwi, ale po chwili usłyszałam huk.
-Co... ty... robisz? -powiedziałam kiedy zobaczyłam wywalone drzwi z zawiasów.
-Przyszedłem do ciebie, a raczej po ciebie. -uśmiechnął się przerażająco.
-Człowieku mówiłam Ci, że masz się odpieprzyć od mojego życia. -wysyczałam.
-Ale Aduś, byliśmy tak blisko.
-Nie byliśmy, ty uważasz, że byliśmy. Nienawidzę Cię, rozumiesz! -krzyknęłam.
-Nie mów tak, szmato. -syknął i złapał mnie za łokieć. -Kochasz mnie, a nie nienawidzisz.
-Zostaw mnie! -odepchnęłam go od siebie.
-Jeszcze tu wrócę, kochanie. -szepnął i wyszedł. Nie miałam już kompletnie sił. Usiadłam przy stole i schowałam głowę w rękach. Nie wiedziałam co mam z tym wszystkim zrobić. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Hej Ada, co tam? -usłyszałam głos Karola.
-A nic. -skłamałam.
-Mogłabyś podjechać do domu ekipy, chcę zrobić kilka fotek. -zapytał.
W najmniej odpowiednim momencie.
-Wiesz mam kilka spraw na głowie, więc nie za bardzo. -odpowiedziałam.
-A co się stało?
-Nie ważne, kilka spraw.
-A no to okej, jak coś to do zobaczenia. -powiedział.
-I co ja mam kurwa z tymi drzwiami zrobić, z tym Adamem nie da się wytrzymać. -westchnęłam odkładając telefon z pewnością, że moja rozmowa się zakończyła.
-Co? Jaki Adam? Ten twój były? -usłyszałam głos Karola.
Jestem idiotką, no dosłownie idiotką.
-Nie ważne, serio Karol, wszystko okej. -zapewniałam go.
-Ta, na pewno zaraz tam będę. -odpowiedział i się rozłączył.
Wspaniale.
-Kurwa co tu się stało? -zapytał Karol patrząc na moje leżące drzwi.
-Adam się stał. -odpowiedziałam. -Nie wiadomo skąd zna mój adres i dzisiaj jak nie chciałam go wpuścić to wywalił mi drzwi z zawiasów.
-Boże dziewczyno, czemu mi nic nie powiedziałaś?
-Nie chciałam Cię martwić, masz swoje problemy. -wzruszyłam ramionami.
-Pamiętaj, że mi możesz wszystko powiedzieć. -odpowiedział. -Musimy zadzwonić po jakiegoś fachowca, bo nie możesz tak tego zostawić. -dodał wybierając do kogoś numer.
-Okej, za pół godziny przyjedzie jakiś fachowca, a ty się pakuj. -powiedział po zakończeniu rozmowy.
-Gdzie mam się pakować? -zapytałam zdezorientowana.
-Jedziesz do domu ekipy, ze mną, ten psychol zna twój adres i w każdej chwili może tutaj przyjść.
-Nie, nie będę wam się narzucać. -odpowiedziałam stanowczo.
-Naprawdę nie ma co ryzykować, pakuj się. -powiedział. Ja westchnęłam i skierowałam się do sypialni pakując się. Po pół godzinach przyszedł fachowca i naprawił mi drzwi.
-To co jedziemy? -zapytał Karol.
-Chyba tak. -odpowiedziałam i ruszyliśmy do samochodu.
Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem ekipy.
-Cześć. -przywitałam się z domownikami.
-Hej, a co ty tu robisz? -zapytała Marcysia.
-Zostaję u was. -uśmiechnęłam się.
-Serio? To super. -odpowiedziała. -A z jakiej przyczyny?
-Mam psychopatycznego chłopaka, który mnie prześladuję, ale Karol postanowił mnie wybawić. -zaśmiałam się. -A tak serio to po prostu mój były chłopak, który jest nienormalny zna mój adres, więc dla bezpieczeństwa zostanę u was na dwa, trzy dni.
-Nie na dwa, trzy dni tylko na cztery lub pięć. -wtrącił się Karol. -Bezpieczeństwo przede wszystkim.
-Dobra, dobra, mamo. -zaśmiałam się.
Po chwili usiedliśmy z Marcysią i Martą i zaczęliśmy gadać.
-Ada! Ja jak coś to Ci pościeliłem łóżko! -krzyknął Karol.
-Zaraz, zaraz, ja będę spać na kanapie, a ty w swoim łóżku, koleś. -odpowiedziałam.
-Jesteś naszym gościem, więc śpisz w moim łóżku. -powiedział.
-Uwierz mi Karol, że korona mi z głowy nie spadnie jak będę spała na kanapie.
-Ale mi spadnie. -uśmiechnął się. -Śpisz u mnie. -dodał idąc w stronę montażowni.
-Nie wygrasz z nim. -zaśmiała się Marta.
-Widocznie, w ogóle gdzie Julka i Patec? -zapytałam.
-Pojechali do rodziców Kuby, będą jutro. -odpowiedziała mi Mariolka.
-----------------
Ja właśnie przebrałam się w piżamkę i położyłam się na kanapie, nie dam popuścić Karolowi.
-A ty co ty tu robisz? -zapytał zdezorientowany.
-Śpię, nie widać?
-O nie, nie. -powiedział i złapał mnie tak, że wisiałam mu na barku.
-Co ty odpierdalasz? -zapytałam śmiejąc się.
-Zaprowadzam Cię do pokoju. -powiedział wchodząc po schodach.
-Chłopie, ty nie odpuścisz. -zaśmiałam się.
-Trudno, nie będziesz mi spała na kanapie nie ma opcji. -odpowiedział i położył mnie na łóżko zakrywając kołderką.
-Dobranoc, mamo. -zaśmiałam się.
-Dobranoc, córusiu, jak coś to jestem na dole. -pożegnał się.
-Okej. -szepnęłam i wtuliłam się do kołdry. -Karol? -zapytałam jeszcze.
-Tak?
-Dziękuje naprawdę. -powiedziałam.
-Nie ma za co. -uśmiechnął się.

CZYTASZ
Learning to love/Friz
FanfictionOdnalazła siebie odnajdując właśnie jego. Zagubionego, biednego chłopaka, który podarował jej tyle, ile jeszcze nikt inny. Nie musiała nawet o to prosić. On wiedział, że ją nauczy kochać, tak samo jak ona nauczyła go żyć. I nauczył. Tak doskonale i...