67.

1.3K 70 26
                                        

Ja kurwa taka hop do przodu, sobie myślę, a wstawię dwa rozdziały. Chwilę później zasnęłam, ale się obudziłam! Padam na ryj, więc drugiego rozdziału nie będzie, mam nadzieję, że mi wybaczycie.

-Zrobiłem śniadanie. -powiedział Karol kiedy weszłam do kuchni. 

-Jak myślisz domyślą się o co chodzi? -zapytałam odbierając od chłopaka talerz z jedzeniem. 

-Prawdopodobnie tak. -zaśmiał się. -A i tak było warto -szepnął na co się zarumieniłam. 

Kiedy zjedliśmy śniadanie zaczęliśmy się ogarniać i po półtorej godzinie byliśmy już w domu ekipy. 

-A gdzie to gołąbeczki się ulotniły? -zapytał Patecki na wejściu. 

-Stęskniłeś się? -zapytałam. 

Patec zaśmiał się pod nosem i wrócił do salonu. Ja dzisiaj umówiłam się na sesję, więc nie mogłam się przyłączyć do ekipy, którzy nagrywali odcinek. Pognałam szybko na górę wzięłam aparat i po chwili znajdowałam się w samochodzie. Miejsce gdzie byłam umówiona z klientem znajdowała się pod Krakowem, więc droga zajęła mi jakąś godzinę. 

* * *

Przemierzałam alejki marketu w celu zrobienia zakupów. Wracając z sesji dostałam wiadomość od ekipy, więc wylądowałam na wielkich zakupach. 

-O cześć Ada. -usłyszałam głos za sobą, więc się odwróciłam. 

Błagam tylko nie ona 

-Cześć. -uśmiechnęłam się sztucznie. Bądź co bądź, ale ta ciąża jej służy. 

Czemu poczułam ukłucie w sercu? 

-Jak się czujesz? Z maluszkiem wszystko okej? -zapytałam po chwili. 

-Tak, tak Już 7 miesiąc. Słuchaj nie chcę się dalej kłócić i toczyć niepotrzebne wojny. Wiem, że zaakceptowałaś dziecko z czego się cieszę. Rozejm? 

Nie wierzę w ani jedno słowo. 

-Rozejm -uśmiechnęłam się. -Dobra ja już idę, mam sporo zakupów do zrobienia. Do zobaczenia. -dodałam i szybko wyminęłam różowego glonojada. Jestem pewna, że za chwilę znowu coś odwali, więc nie chcę mieć z nią nic wspólnego. W najszybszym tempie zrobiłam zakupy i zaniosłam je do samochodu. Zapaliłam papierosa i oparłam się o maskę mojego samochodu. Nie wiem czemu, ale widok ciężarnej Weroniki i świadomość, że to bobas jej i Karola mną naprawdę wstrząsnął. 

To boli 

Wypaliłam fajkę i z trudem powstrzymując łzy weszłam do samochodu. Oparłam się o kierownicę i głośno westchnęłam. 

Cholerny świat. 

Kiedy się już w miarę uspokoiłam pojechałam do domu ekipy. Mixer i Wujaszek pomogli mi zanieść zakupy do domu, więc chwilę później siedziałam w salonie. 

-Wykończona? -zapytałam Julki, która leżała okrakiem na sofie. 

-Nic mi nie mów, teraz mamy taki ruch w ekipatonosi, że to szok. -jęknęła niezadowolona. 

-Współczuję -skomentowałam upijając łyk soku. -Karol na mieście? 

-Tak, słyszałam, że wczoraj się z domu wymknęliście. -powiedziała. 

-Należy nam się trochę prywatności, tak? -stwierdziłam, ale mój telefon zadzwonił, więc przeprosiłam brunetkę i odebrałam. 

-Co tam, Liam? 

-Mam coś dla ciebie, spotkamy się gdzieś na mieście? 

-Tia jasne, to za pół godzinki pod tą knajpą koło wawelu, okej? 

-Okej. -odpowiedział, więc się rozłączyłam. 

-Jadę do Liama, ma coś dla mnie, więc będę gdzieś za godzinę. -powiedziałam krótko do Julki wstając z kanapy. 

-Spoko. 

Ubrałam kurtkę oraz buty i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w drogę. Na szczęście dużych korków nie było, co nie jest często spotykane w Krakowie, więc droga nie zajęła mi dużo czasu. Zaparkowałam pod restauracją, w której po chwili się znajdowałam. Wstawiłam zdjęcie na instagrama, które ostatnio robiłam i w tym samym czasie do restauracji przybył blondyn. 

-Hej. -uśmiechnął się i lekko mnie przytulił. -Przepraszam, że zawracam Ci dupę, ale jest to jakieś "pilne". -powiedział i podał mi jakieś pudełko. -To od ojca, więc otwórz lepiej w domu. 

Kiwnęłam głową i odłożyłam paczkę. 

Ciekawe co znowu ten psychopata wymyślił. 

Zamówiliśmy z Liamem jedzeniem i pogrążyliśmy się w rozmowie. 

* * * 

-Kari. -powiedziałam siadając na łóżku. -To od ojca. -dodałam pokazując pudełko. 

Chłopak spojrzał na mnie, przez chwilę na siebie spoglądaliśmy, ale wróciłam na Ziemię i zaczęłam odpakowywać pudełko. Na samym początku była jakaś karteczka, a pod nią średniej wielkości pudełko na biżuterię. Odstawiłam kartkę na bok i otworzyłam pudełko. 

O boziu. 

Szybko wzięłam od ręki kartkę i zaczęłam czytać. 

Ada, 

Ten naszyjnik dałem twojej mamie na naszą pierwszą rocznicę ślubu. Powiedziała mi, że jak ty znajdziesz sobie tego jedynego przekaże Ci ten naszyjnik. Mamy nie ma, ale ja jestem jestem, więc przekazuję Ci ten naszyjnik. Jestem pewny, że Karol to ten jedyny i mama pewnie na górze też. 

-Boże. -szepnęłam zakrywając dłońmi usta. Pamiętam ten naszyjnik, zawsze jak byłam u mamy na rączkach to bawiłam się nim. Karol przejął ode mnie kartkę i zaczął czytać. 

-Chodź tutaj. -szepnął i mocno mnie przytulił. Wtedy totalnie pękłam, rozpłakałam się mocno trzymając naszyjnik w ręku. Karol głaskał mnie po plecach i próbował uspokoić, ale na marne. Wspomnienia związane z mamą pobudziły we mnie ogromną tęsknotę. 

Dałabym wszystko, aby była tutaj przy mnie, wszystko... 

Moja mama była wspaniałą kobietą. Zawsze otaczała mnie miłością i troskliwością, pomimo tego, że już nie pamiętam jej dużo, wiem, że była dobrym człowiekiem. 

- Cholera. -jęknęłam w ramiona Karola. Byłam w totalnej rozsypce, a to przez jeden głupi naszyjnik. 

-Ciii skarbie, już wszystko dobrze. -szeptał. 


Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz