Aa! Zbliżamy się do 20 tysięcy odczytów! Dziękujeeeee!
*kilka dni później*
-Wiem, co kazałeś gangowi i wiedz, że tego nie popieram. -powiedziałam.
-Oj córusiu, daj spokój. -odpowiedział z spokojem mój ojciec/
-Po pierwsze nie jestem twoją córusią, po drugie nie miałeś prawa robić coś takiego.
-Ten człowiek Cię skrzywdził, i to bardzo zasługiwał na to.
-Ty też mnie skrzywdziłeś, i co? Również uważasz, że zasługujesz na śmierć? -zapytałam. W sali odwiedzin nie było nikogo, więc nie musiałam starać się dobierać odpowiednio słowa.
-Może i tak, może i nie. Zawsze będziesz mi to wypominać?
-Tak, żebyś wiedział. Nie wiem po co tu przychodziłam, to co im kazałeś było potwierdzeniem, że nie masz za grosz współczucia. -burknęłam i odkładając słuchawkę wyszłam z sali.
-I jak? -zapytał Karol.
-Kompletnie tego nie żałuję, pewnie jeszcze się cieszy. -odpowiedziałam. -Jedźmy gdzieś na jedzenie.
-Kochanie, obiecałem Trombie, że pomogę mu w wybraniu miejsca na sale.
-W takim razie wyciągnę Filipa, ty jedź do Matiego. -uśmiechnęłam się. Karol pożegnał się ze mną i poszedł w kierunku samochodu. Ja zadzwoniłam do swojego brata i poprosiłam aby podjechał pod zakład karny. Nie czekałam długo, bo po 15 minutach czarne BMW zaparkowało pod budynkiem, więc weszłam do auta.
-Jak tam? -zapytał.
-Koszmarnie, nie wiem po co ja tam idę. -burknęłam. -Pojedziemy do Celiosa, okej?
-Jasne, a w ekipie jak? -powiedział ruszając.
-Szykuję się wielkie przygotowywania do ślubu Marcysi i Tromby i przy okazji wielkie przeprowadzki.
-Wy też?
-Tia, powoli, powoli aczkolwiek nam się nie śpieszy. W każdej chwili możemy spakować rzeczy w karton i zawieźć do apartamentu, a u ciebie jak tam?
-A dobrze. -odpowiedział. -Wręcz bardzo dobrze.
-Opowiedz coś o niej. -rzuciłam wiedząc o co chodzi.
-Masz nosa. -zaśmiał się i zaczął mi o opowiadać o swojej wybrance. Z tego co widzę to mój brat po raz pierwszy traktuję jakąś dziewczynę poważnie z czego bardzo się cieszę. Słuchałam informacji na temat ukochanej Filipa dopóki nie dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do mojej ulubionej restauracji i zamówiliśmy jedzenie.
* * * * * * * * * *
-Jestem. -powiedziałam ściągając buty. -Co ona tu robi? -zapytałam zauważając Weronikę w salonie.
-Twój Karolek będzie tatusiem -uśmiechnęła się i złapała za brzuszek.
-Pojebało Cię? To, że przytyłaś to nic nie znaczy. -prychnęłam, ale kiedy zobaczyłam minę Karola zrozumiałam, że to jest prawda.
O chuj
-Jak? Który miesiąc?
-6
-Czy wy wtedy... -nie dokończyłam, bo wzrok Karola mówił wszystko.
Zrobili to, do kurwy nędzy, zrobili.
Karol nic nie mówił tylko załamanym wzrokiem mnie obserwował, próbowałam odwrócić od jego spojrzenie, ale nie potrafiłam. To był cios poniżej pasa. Ja wiem, że wtedy nie widzieliśmy się z Karolem przez jakiś czas, że był zdenerwowany i przygnębiony, ale ja nigdy bym mu tego nie zrobiła, choć mogłam, bo przecież byłam w Stanach, wiec pewnie by się nie dowiedział.
-Jak mogłeś... -szepnęłam i po chwili wyszłam z hukiem z domu. Wsiadłam w swój samochód i odjechałam.
Tak kurwa nie można
Kolejny pieprzony raz płakałam przez tego dupka, kolejny raz.
Zaparkowałam pod blokiem i po zamknięciu auta poszłam na górę.
-Ada... -powiedział, ale niemalże od razu rzuciłam mu się w ramiona.
-On mnie zdradził... zdradził mnie. -mruknęłam w jego koszulkę.
-Wejdź, powiesz mi co się stało. -szepnął, więc weszłam do mieszkania mojego przyjaciela.
-Wróciłam z obiadu i Weronika była w domu. Okazało się, że jak ja byłam w Stanach i rzekomo "zdradziłam" Karola to on mnie zdradził z Weroniką i teraz ten parszywy glonojad jest w 6 miesiącu ciąży. -syknęłam, w tamtej chwili nic nie czułam, byłam nikim, wrakiem człowieka.
-O kurwa. -skomentował i przybliżył się do mnie. -Nie wiem co Ci powiedzieć.
Patrzyliśmy mi sobie dokładnie w oczy, widziałam każdy milimetr jego tęczówek. To spojrzenie jakim mnie darzył dawało mi ciepło oraz nadzieję. Zawsze tak na mnie patrzył jak miałam ciężkie chwile, zawsze.
-Oh, Piotrek. Czemu ja mam tak ciężkie życie? -zapytałam opierając swoje czoło o jego.
-Nikt tego nie wie, słońce. -powiedział. Ponownie go przytuliłam znów zaczynając płakać.
Odsunęłam się od Piotrka i przybliżyłam nasze twarze likwidując kompletnie przestrzeń pomiędzy nami i powoli, delikatnie dotknęłam jego warg. Wyczekując na jego reakcje ponownie dotknęłam jego ust, ale tym razem mocniej, oddał mi pocałunek, tak więc zatraciliśmy się w tym. Może oboje tego potrzebowaliśmy? Oboje bliskości, czułości. Zrozumienia. Nie całowaliśmy się dlatego, że czujemy coś do siebie, po prostu chcieliśmy, pragnęliśmy zrozumieć świat, a nie mogliśmy. Piotrek też nie ma ładnych wspomnień, nie dawno dziewczyna o którą ubiegał, dała mu do zrozumienia, że nie ma u niej szans. Piter nigdy nie miał łatwo z miłością. Teraz w tym pocałunku pokazał jak bardzo go to uciąża, jak bardzo brakuję mu takiej osoby. Czułam to, widziałam to. Oby dwoje byliśmy w rozpłaczy.
-Dziękuję. -szepnął kiedy oderwaliśmy się od siebie.
-Damy sobie radę. -uśmiechnęłam się.
Chwilę jeszcze zostałam u mojego przyjaciela, ale postanowiłam wrócić do swojego starego mieszkania. Kiedy tam weszłam wróciły piękne wspomnienia, to jak przełamywałam pierwsze lody z Karolem, jak zastanawiałam się czy czuje coś do niego, jak pierwszy raz uprawialiśmy seks. Wszystko powróciło i znów uderzyło. Cholerne, okropne wspomnienia, która sprawiają kolejny ból w ciele. Jestem żywym przykładem jak kurewskim uczuciem jest miłość.
-Czemu ja? Czemu mnie spotykają takie rzeczy? -mówiłam sama do siebie czując napływ łez, nie chciałam płakać, ale to robiłam. Teraz Weronika nosi dziecko Karola, w końcu zostanie tatusiem.
Kurwa nie oszukuj się Ada, wiesz, że Cię to cholernie boli.
Odblokowałam telefon i na starcie wyświetliło mi się multum nie odbieranych wiadomości od Karola. Dla własnego spokoju napisałam Wujaszkowi, żeby się nie martwili gdzie jestem. Poszłam do sklepu kupiłam paczkę lodów i jak z amerykańskiego filmu usiadłam przed telewizorem zajadając swoje smutki.
Piękne życie, nie prawdasz?
Emm... idę wykupić sobie nagrobek...
Ps. chyba, że dacie mi pożyć, bąbelki

CZYTASZ
Learning to love/Friz
FanfictionOdnalazła siebie odnajdując właśnie jego. Zagubionego, biednego chłopaka, który podarował jej tyle, ile jeszcze nikt inny. Nie musiała nawet o to prosić. On wiedział, że ją nauczy kochać, tak samo jak ona nauczyła go żyć. I nauczył. Tak doskonale i...