44.

1.7K 70 33
                                    

Nieznany: Uciekłaś ode mnie... oj nie ładnie. 

Ja: Spierdalaj skurwielu, ładnie to tak bić niewinnych ludzi? 

Nieznany: Ooo odpisałaś, brawo, umiesz używać klawiatury. 

Ja: Czego chcesz? 

Nieznany: Ciebie, kotku. 

Ja: W jakim sensie? Bo na pewno już nigdy z tobą nie będę, zapomnij. 

Nieznany: Pamiętaj, że znam twojego chłopaka, przyjaciół również. Jak tam Nowciu? Widziałem, że się przeprowadził. 

Ja: Nie waż się... 

Nieznany: Wiesz przecież do czego jestem zdolny, zastanów się jeszcze, kochanie. 

-Kurwa. -szepnęłam odkładając telefon. 

Zostało mi tylko jedno wyjście - plan B. 

Szybkim krokiem wyszłam z pokoju zabierając telefon i po cichu wyszłam z domu. Było koło 2, więc każdy w domu już spał. Po tej całej szopce byliśmy dosyć zmęczeni, więc poszliśmy spać, no oprócz mnie. Wsiadłam do samochodu i pojechałam w kierunku miejsca docelowego. 

Nie powiem, boję się trochę. 

Zaparkowałam pod opuszczonym budynkiem i biorąc głęboki oddech ruszyłam w kierunku wielkiej bramy. 

A więc tu mój ojciec robił brudne interesy, świetnie. 

Zapukałam najmocniej jak mogę w metalowe drzwi. 

-Proszę! -usłyszałam ryknięcie jakiegoś dorosłego mężczyzny, więc pchnęłam w drzwi. Weszłam do wielkiego holu, a raczej przestrzeni. Od razu było można wyczuć woń alkoholu i papierosów. Wnętrze nie było takie złe, skórzane kanapy, lampeczki porozwieszane po ścianach. Nie wygląda jak siedziba gangu. 

-Co ta lalunia tutaj robi? -prychnął jeden z facetów. Był młody około myślę, że z 25 lat. Miał blond włosy i jak wszyscy tutaj mnóstwo tatuaży. 

-Nie, lalunia, tylko dziewczyna. -syknęłam. -Nazywam się Adrianna Warpachowska. 

-Warpachowska? Nie wierzę. -powiedział mężczyzna w średnim wieku, z wielką brodą. -Dowód. -powiedział, więc wyciągnęłam dokument i pokazałam prawdopodobnie szefowi tego gangu swój dowód tożsamości. 

-Proszę, proszę. Córeczka naszego przyjaciela. -zaśmiał się kpiąco młody chłopak. 

Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami. 

-Co Cię tu sprowadza? -zapytał tym razem chłopak, a raczej mężczyzna opierający się o ścianę. Był łysy, a na twarzy miał tatuaż. 

-Mój ojciec wyświadczył wam wysługę, więc musicie mi pomóc. -powiedziałam stanowczo. 

-Agresywna, podoba mi się to. -uśmiechnął się lekko blondyn, ale kompletnie nie zwracałam na to uwagi. 

-Zamknij się w końcu. -upomniał go facet z brodą. -Mów dalej. -zwrócił się do mnie. 

-Mam psychopatycznego byłego, za chuja nie mogę sobie z nim poradzić. Próbuję go przestraszyć policją, ale on kompletnie to olewa. -odparłam siadając na kanapie. 

-Błagam Cię dziewczyno, nie umiesz poradzić sobie z jakimś typem? -oburzył się blondyn. 

-Powiem Ci tak. -westchnęłam podchodząc do niego. -Nie znasz go, a raczej nie chcesz wiedzieć co mi robił. -dodałam sycząc mi w twarz. 

Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz