57.

1.4K 74 55
                                    

perspektywa Karola 

Usłyszałem dzwonek od drzwi, więc gwałtownie się zerwałem. Ku mojemu zaskoczeniu Ady nie było w pokoju. Szybko wstałem i ruszyłem, aby otworzyć drzwi. 

-Stary, jest Ada? -zapytał dyszący Nowciax. 

-Nie ma jej w pokoju, ale... -nie skończyłem zdania, bo Piotrek w błyskawicznym tempie pognał na górę do naszego pokoju, więc ja za nim. 

-Kurwa, wiedziałem. -syknął trzymając jakąś karteczkę. 

-Co to? -zapytałem, nic nie powiedział tylko przekazał mi papier.

Karol, 

Nie umiem się żegnać i nie lubię, ale chcę abyś się o mnie nie martwił. Jestem bezpieczna i nie stanie mi się żadna krzywda. Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Tak bardzo nie chcę Was zostawiać, ale nie mam wyboru. Nauczyłeś mnie kochać, za co będę Ci dziękować do końca życia. Zawsze będziesz tym, dla którego jestem w stanie zrobić wszystko. Wiem, że moim odejściem krzywdzę Cię jak cholera lecz muszę tak postąpić. Jesteś wspaniałym człowiekiem o złotym sercu. Stawiasz dobro innych ponad swoje co jest wielkim czynem. Nigdy nie zapomnę tych wszystkich wspaniałych chwil, które spędziłam z tobą i ekipą. Dałeś mi tyle szczęścia jak nikt inny. Dzięki tobie poczułam jak być dla kogoś ważna. Jesteś takim ideałem, o którym mogę sobie pomarzyć... Sama spierdoliłam sprawę, więc nie zadręczaj się swoją winą. Trzymajcie się.

Pierścionek zostawiłam Ci w szafce. Kocham Cię najmocniej. 

Ada.

Trzymałem tą kartkę i powoli przetwarzałem każde jej słowo. 

-To jeszcze nie koniec.  Jak wracałem z randki szedłem koło parku to widziałem Adę jak wsiada w samochód, a za kierownicą Adama. Nie dowierzałem dlatego tutaj przybiegłem. -powiedział, a ja osłupiałem. -Musimy ją jak najszybciej znaleźć zanim ten psychopata coś jej zrobi. -dodał, a w jego oczach można było zobaczyć łzy.

- Dawno to było? -zapytał Łukasz, którego również obudził dzwonek. 

-Nie, jakieś 15 - 20 minut. -odpowiedział fotograf.

-Musimy to zgłosić na policję. -powiedział. (Łukasz)

-Nie wiem czy to dobry pomysł. -szepnąłem, a zaraz potem do pokoju weszła Julka. 

-Co się stało? -zapytała, więc podałem jej kartkę. Śledziła wzrokiem tekst, a wraz z nią Patec, który też tutaj był. 

-Adam? -odgadł Kuba, więc pokiwałem głową na tak. Ta sytuacja była dla mnie przerażająca, ledwo powstrzymywałem płacz. 

-Jutro z samego rana jedziemy na policję. -oznajmiłem ściskając kartkę. -Możecie iść, Nowciu jeśli chcesz przenocuj u nas. 

-Karol może jednak... 

-Nie, muszę sam to przyjąć do wiadomości. -przerwałem Trombie, który również z nami był. Zaraz potem zostałem sam w pokoju. Wziąłem telefon do ręki i zacząłem wydzwaniać do Ady, ale zero odzewu. Wyjąłem z szafki pierścionek i mocno go do siebie przycisnąłem. Łzy zaczęły mi lecieć i pomimo próby trzymania jakiegokolwiek fasonu, uległem. Myśl o tym, że mojej kochanej istotce może się coś stać było o wiele silniejsze. Ból przeszywał całe moje ciało. Dostałem ciarek i było mi gorąco. Wyszedłem na balkon, aby choć trochę się  uspokoić. Jednak wciąż myślałem tylko o niej. Czy jest bezpieczna, czy nic jej się dzieję. Nie mogłem odpędzić od siebie tych myśli. Jestem pewien, że to sprawka Adama i, że to on ją zaszantażował, więc dlatego odeszła. Mimo wszystko miałem do niej żal. Nie powiedziała mi nic, udawała, że wszystko jest okej, a nie było. W tej chwili wisiało nade mną mnóstwo emocji. Z jednej strony byłem załamany jak nigdy w życiu, z drugiej strony martwiłem się jak cholera, a jeszcze z innej miałem ochotę udusić tego sukinsyna. Wziąłem głęboki oddech i postanowiłem wziąć prysznic. Szybko wyszedłem z balkonu jak i szybko znalazłem się w łazience. Zamknąłem drzwi i ściągając moje bokserki wślizgnąłem się pod prysznic. Od razu poczułam ciepłą wodę na moim ciele. Próbowałem się rozluźnić, wmówić sobie, że wszystko jest dobrze. 

Ale tak kompletnie było. 

Po umyciu się zszedłem na dół. Usiadłem na sofie i mocno westchnąłem. Nie wiedziałem totalnie co robić. 

Chciałbym być teraz przy niej. 

-Nie śpisz? -usłyszałem głos za sobą. 

-Nie będę w stanie zasnąć.

-Stary. -podszedł do mnie Tromba. -Musisz być silny dla niej, tak? Jutro jedziemy na policję i wszystko zgłosimy. 

-To nie jest takie proste... 

-Ja wiem, wiem. -przerwał mi. -Wiem, że kochasz Adę jak skurwysyn. Wiem, że się martwisz. Wiem, że jest Ci trudno, ale gdzie jest do cholery ten silny Karol?  Karol, który pomimo złamanego serca nigdy się nie poddał? Karol, który walczył i wygrał z tyloma przeszkodami? No powiedz mi gdzie on kurwa jest. 

-Nie ma go. -szepnąłem. 

-A powinien być. -powiedział i wstał powoli z kanapy. -Idź się połóż, spróbuj zasnąć. Jutro trzeba być wypoczętym. -dodał i wrócił na górę. 

Mati ma rację, muszę być silny. 

Po chwili znów byłem w pokoju. Czułem jej piękny zapach. Położyłem się i trzymając mocno poduszkę, na której spała. Próbowałem zasnąć. 

Przepraszam za tak krótki rozdział, ale uwierzcie mi, że kolejny będzie pełen emocji. 


Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz