42.

1.9K 85 46
                                    

Coraz bliżej do 10 tys, a to oznacza tylko jedno DAILY tuż, tuż bąbelki

*2 tygodnie później*

W końcu wychodzę z tego cholernego szpitala. Nie dość, że miałam z nim okropne wspomnienia, to czułam się tam jak w jakimś zoo. Nigdy więcej. 

-Cześć kochanie. -przywitał się ze mną Karol dając mi buziaka. -Gotowa? 

-Od kilkunastu godzin. -zaśmiałam się lekko. Od tamtego dnia, moje samopoczucie się poprawiło. Pierwsze dni były koszmarne, ale później było już lepiej. 

-Daj torbę, idź po wypis, a ja czekam w samochodzie. -uśmiechnął się i zabierając torbę wyszedł z sali. Ja również z niej wyszłam i poszłam do lekarza po wypis. 

-Tutaj wypis, życzę wszystkiego dobrego. -uśmiechnął się do mnie. 

-Dziękuję. -odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku wyjścia. 

-To teraz do mnie? -zapytałam wsiadając do merolka. 

-Nie, jedziemy do domu ekipy. -powiedział zapalając silnik i wyjechaliśmy z pod szpitala. 

-Czuję taką ulgę, że to szok. -stwierdziłam w czasie drogi. 

-Nie dziwię Ci się siedziałaś tam chyba z 3 tygodnie. 

-Raczej leżałam. -poprawiłam wypowiedź. 

-No tak. -odpowiedział. Po kilku minutach byliśmy pod domem. 

-Uważaj, bo się na ciebie rzucą jak mucha do gówna. -zaśmiał się Karol. 

-Ha, ha bardzo śmieszne. -skomentowałam i poszłam w kierunku drzwi po czym je otworzyłam i weszłam do domu. 

-Witamy! -krzyknęli wszyscy wyłaniając się z salonu z balonikami, z coneftti i jeszcze innymi dziadami. 

-A dziękuje! -uśmiechnęłam się na co wszyscy automatycznie mnie przytulili. -Miałeś rację rzucą się na mnie. -powiedziałam do Karola, który stał obok i się przyglądał całej sytuacji.

-Teraz niespodzianka. -powiedział Karol, kiedy ekipa wraz z Nowciem mnie puścili i złapał moją rękę kierując się na górę, a za nami Piotrek i reszta. 

-Zamknij oczy. -poprosił mój chłopak, kiedy stanęliśmy przed drzwiami jego pokoju. Zamknęłam oczy i weszłam do pokoju przy pomocy Karola. 

-Możesz otworzyć. -powiedział. Pokój był w moich ulubionych kwiatach czyli w słonecznikach, a na ścianie wisiał napis: "Witaj w domu, i ekipie!"Zauważyłam też swoje rzeczy, co znaczyło, że zawartość mojego apartamentu wywieźli tutaj. 

Skurczybyki

-O co wam chodzi? -zapytałam patrząc się raz na ekipę, która stała w progu, a raz na Karola. 

-W imieniu całej ekipy, chcielibyśmy powiedzieć, że oficjalnie z nami mieszkasz i jesteś członkinią ekipy! -uśmiechnął się Karol. 

-Wow, nie spodziewałam się. -również się uśmiechnęłam i przytuliłam Karola. -Dziękujeee! -dodałam i tym razem przytuliłam resztę. 

-Tylko spokojnie mi tu. -powiedział Nowciax wskazując na łóżku. 

-Tym razem to ja mam przewagę, bo pokój mam na samym dole, więc jak ktoś sobie skaczę to nic nie słyszę. -dodał Patecki na co się zaśmialiśmy. 

-Dobra, już dosyć tych sprośnych rzeczy. -wtrąciłam się. -Głodna jestem, od 2 tygodni nie jadłam nic porządnego, zamówmy burgerki. -powiedziałam tym razem kierując swoja wypowiedź do Karola. 

-Chodźcie na dół. -odpowiedział i wszyscy zeszliśmy na dół siadając na kanapie. Każdy złożył zamówienie i czekaliśmy na jedzonko. 

-Przez ten szpital strasznie wychudłaś. -zauważyła Marcysia, która siedziała koło mnie. 

-Wiem, dlatego zaraz pochłonę dwa pyszne burgery. -uśmiechnęłam się. -Może wyskoczymy jutro na jakieś zakupy i dobre żarełko? 

Co jak co, ale kocham zakupy. 

-Jasne! Z miłą chęcią. Dziewczyny? -zwróciła się do pozostałej trójki. -Idziecie jutro na mały shopping? Zrobimy se babski dzień. -dodała. 

-Oczywiście, że tak. -skomentowała Kasia. 

-W takim razie jutro koło 12. - powiedziałam z uśmiech na twarzy, a w międzyczasie przyszły nasze burgery.

-Zjesz te dwa wielkie burgery? - zapytał Karol wskazując na moje zamówienie.

-Cały pobyt w szpitalu śniły mi się te burgery, nie zabieraj mi radochy, okej? - zaśmiałam się.

-Pierwsze poważne kłótnie, państwo Wiśniewscy. -skomentował Krzychu.

O kurcze, zarumieniłam się.

-Bardzo śmieszne. - rzuciłam widząc rozbawione miny moich towarzyszy i wzięłam gryz burgera.

-Pamiętam, jak za każdym razem jak Cię jakiś fajny koleś zapraszał to  odmiawialaś, a tu proszę nawet jakaś specjalna bajerka nie poleciała i już w związku. - dodał roześmiany Nowciu.

-Widzisz? JESTEM WYJĄTKOWY. - stwierdził Karol.

-Nie ma co się dziwić chłopie, gadałeś o niej 24 na dobę, już mi się słuchać nie chciało jak to Ada jest ładna i w ogóle. - powiedział zaś Tromba na co się zaśmiałam.

-Odezwał się pantofel Trombeczka. - odpyskował Karol.

-Dobra, już koniec tych dyskusji. - wtrącił się Wujaszek. - Dzisiaj trzeba coś nagrać? - dodał.

-Mieliśmy tą pauzę chellenge 2 nagrać, ale to może jutro. - stwierdził Karol.

-Ja musze nagrać do siebie kto wymieni więcej rzeczy. - uprzedziła Marta, więc zaraz po pysznym jedzonku zaczęliśmy nagrywać. Ja nie występowałam, bo sto razy bardziej wolę być za kulisami, a po za tym widzę te multum komentarzy na temat mojej osoby.

* * * * * * * * * *

-Ja już idę spać. - szepnęłam do Karola.

-Tak szybko?

-Tiaa, jutro mam mnóstwo spraw do załatwienia. - powiedziałam wstając. - Jak chcesz to sobie posiedź ja pewnie zaraz pójdę spać, rozumiem, że ciuchy też tutaj mam.

-Wszystko jest. - uśmiechnął się uroczo, więc jak zwykle mój brzuch się ścisnął. Popatrzyłam na niego, ale wiedząc, że to trochę dziwnie wygląda pożegnałam się z resztą ekipy, która oglądała jakiś film i pognałam na górę. Weszłam do już naszego pokoju i otworzyłam szafę, wybrałam  piżame. Poszłam do łazienki wykonałam swoją wieczorną rutynę i wróciłam do pokoju kładąc się do wygodnego łóżka.

Tyle dla mnie zrobił, jest tak wspaniałym człowiekiem, a ja nie mogę dać mu szansy na zostanie ojcem. Niby jest te jebane 8 procent, ale to prawie nic. Przed całym tym wypadkiem wyobrażałam siebie za kilka lat w ciąży przy boku Karola, teraz jest to wręcz niemożliwe. Może i jest XXI wiek i dziecko nie jest priorytetem w związkach, ale myślę, że każdy chciałby zobaczyć swojego maluszka i wiedzieć, że to jego geny są w tym maleństwu. Mama zawsze mi opowiadała, że zajść w ciążę i urodzić dziecko to wspaniała rzecz i pomimo trudności wychowywania go to i tak jest to jedna z najwspanialszych rzeczy, która może się przytrafić człowiekowi. Szanuje ogromnie moja mamę jak i tatę, że obadrzyli mnie i moje brata taką wielka miłością pomimo tego, że ja jestem adoptowana. Nigdy, ależ to nigdy nie powiedziałam na nich złego słowa, bo wiem jak bardzo się starali abym wyrosła na porządną kobietę.

Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz