52.

1.5K 66 44
                                        

*kilka dni później* 

-Wrócili! -krzyknął Tromba na co ekipa się zerwała i od razu polecieli nas przytulić. 

-Jakie powitanie, kurde. -zaśmiał się Karol. -Udusicie nas. -dodał. Zaraz po chwili siedzieliśmy w salonie. 

-I jak tam wam minęły wakcjones? -zapytała Marcysia. 

-Wspaniale. -odpowiedziałam pokazując rękę z pierścionkiem. 

-Ale zajebisty, wykosztowałeś się Karol. -skomentował Patecki. 

-Śliczny, racja. -powiedziała Julka. 

-Co jak co, ale Malediwy są przepiękne. -powiedział Karol. -Chłopie ocean to coś pięknego. Pokażę wam zdjęcia. -dodał i podszedł do telewizora. Zaraz potem wyświetliły się nasze zdjęcia. Wszyscy z podziwem oglądali zdjęcia. 

-Zazdroszczę Wam, takie widoczki. -odparł Krzychu. Kiedy już obejrzeliśmy już wszystkie zdjęcia uznaliśmy, że zamówimy jakieś jedzenie. Ja poszłam jeszcze do pokoju aby odłożyć walizkę. Nagle w kieszeni moich spodni zawibrował telefon, więc odebrałam połączenie. 

-O hej Marta. -powiedziałam. -I jak Włochy? 

-Jest naprawdę super. Wczoraj wszystko sobie wyjaśniliśmy, uratowałaś nasz związek.  -odpowiedziała uradowana. 

-Nie przesadzaj, w każdym razie cieszę się, że wszystko jest dobrze. 

-A u was jak tam? Już jesteście w domu ekipy? 

-Dobrze, niedawno co wróciliśmy. 

* * * * * * * * * * * 

-Ada? -zapytał Karol. 

-Co tam? -powiedziałam odwracając się. 

-Chcę z tobą porozmawiać. -powiedział, więc odłożyłam laptopa. 

Karol usiadł koło mnie i bawił się kołdrą. 

-Myślałem ostatnio o nas i wiem, że jest to dla ciebie delikatny temat, ale pomyślałem, że może byśmy postarali się o dziecko? 8 procent to nie 0. Za niedługo będziemy się wyprowadzać... 

-Nie Karol. Może i jest te 8 procent, ale to prawie nic. Nie chcę, abyś jeszcze bardziej cierpiał tylko dlatego, że nam się nie udało. 

-Ale spróbujmy, nic nam nie stoi na przeszkodzie. 

-Widzę, że nie rozumiesz. Nie ma szans, abym zaszła w ciążę. Ja wiem, że mamy okazję, bo będziemy się wyprowadzać i jesteśmy zaręczeni, lecz to się nie uda. Jak tak bardzo Ci zależy na dziecku to przepraszam, ale ja Ci nie mogę tego dać. -powiedziałam ozięble. 

-Nie chodzi mi o to... 

-A o co? -przerwałam mu. -To fizycznie nie jest możliwe, zrozum to! 

-Nie chcesz nawet spróbować?! 

-Nie chcę! I nie będę chciała! -krzyknęłam. 

-Czemu?

-Do cholery jasnej to się nie uda! NIE UDA! -krzyknęłam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Szybko zeszłam na dół zabrałam swoją kurtkę oraz buty i poszłam przed dom. Zapaliłam papierosa opierając się o murek. 

Co ja do chuja wyprawiam? 

Próbowałam powstrzymać łzy, które naciskały na moje oczy, ale kompletnie mi się to nie udawało. Byłam cholernie zdenerwowana na siebie, że tak wybuchnęłam, ale nie chcę znowu płakać z tego powodu, że nie mogę zajść w ciążę. 

-Co jest? -usłyszałam za sobą głos, wiec gwałtownie się odwróciłam. 

-Nic -burknęłam. 

-Jak nic? Słyszałem wasze krzyki. -powiedział Łukasz podchodząc do mnie. 

-Karol chcę abyśmy postarali się o dziecko. -powiedziałam. 

-Iiii... 

-I to, że nie mamy szans. Jest tylko 8 procent, to jest niemożliwe, abym zaszła w ciążę. 

-Tak samo jak niemożliwe było się zakochać? -stwierdził Łuki. -Ada wiem, że jest wam ciężko z tą sytuacją, ale warto spróbować. Może te 8 to będzie ta szczęśliwa liczba i wam się uda? 

Może Wujaszek ma rację? 

-Sama nie wiem. -odpowiedziałam gasząc peta. 

-Pamiętaj nigdy nie mów nigdy. -uśmiechnął się. -Wracaj już do domu. -dodał i zaraz potem wszedł do domu. 

A co jeśli się nie uda? Jeśli nie zajdę w ciąże? Znowu będziemy cierpieć, tak? 

Postałam jeszcze trochę na dworze uspokajając się i wróciłam do domu. Wzięłam szklankę soku i poszłam do ogrodu. Było już grubo po 23 i zrobiło mi się trochę chłodno, ale zignorowałam to i usiadłam na trampolinie. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Filipa. 

On mi zawsze pomoże. 

-Siemka braciszku, śpisz? -zapytałam. 

-Nie, a co? Dzwoniłaś przecież już dzisiaj. 

-Musisz mi doradzić. 

-Oho, mów. -powiedział, wiec zaczerpnęłam tchu. 

-Bo Karol chcę postarać się o dziecko i niby fajnie, bo za niedługo się wyprowadzamy i jesteśmy zaręczeni, ale Filip ja mam cholerne 8 procent, tylko 8 procent. Nie mogę zajść w ciąże. 

-Pierdol, pierdol ja posłucham. Ada kilka lat pitoliłaś, że nie zakochasz się, że nie ma szans, abyś była związku,a teraz jesteś zaręczona. Jesteś silną babą, która nigdy się nie poddaję i ty mówisz mi, że skoro masz tylko 8 procent na zajście w ciąże to nie chcesz spróbować? No kurwa siostra, błagam Cię. Dla ciebie nie ma słowa "niemożliwe". Nie możesz tego skreślać. Masz przy sobie Karola, który Cię kocha i Cię wspiera. Nawet jeśli wam się nie uda to nie ma co się załamywać. Boisz się racja? Boisz się spróbować. 

-No tak. -powiedziałam cicho. 

-Ty się tego boisz? Boisz się spróbować tylko dlatego, bo jest jakaś tam szansa, że nie się uda? Znam Cię i wiem, że nie odpuścisz dopóki Ci się nie uda, więc przestań mi takie rzeczy gadać. Przemyśl to i podejmij decyzję, słuszną decyzję. -powiedział. 

Co jak co, ale mądry z niego chłopak. 

-Dziękuję Filip. 

-Nie ma za co, wpadniesz jutro do nas? -zaproponował. 

-Tak. -odpowiedziałam. -Dobra leć spać, buźki. -dodałam i zakończyłam połączenie. 

Filip i Wujaszek mają rację, nie mogę się poddać. Nie mogę...

Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz