59.

1.4K 74 36
                                    

Przepraszam, że ostatnio nie było rozdziału, ale egzaminy pochłonęły mi tymczasowo życie. 

-Ale jak to? -szepnęłam siadając na kanapie. 

-Ada wiem, że może Ci się to nie podobać, ale ten skurwysyn pozwolił sobie za dużo, i tak dostałby dożywocie. -powiedział Hugo. 

-Nikt nie zasługuję na śmierć, Hugo. Był złym człowiekiem wręcz okropnym, ale nie zasługiwał na śmierć, mógł przesiedzieć całe swoje życie w więzieniu. -burknęłam. -I że niby policja nie ma nic do tego? 

-Inspektor pewnie tak, ale część komendy nic, a nic.  -odezwał się Młody. 

To pokazuję jak profesjonalna jest policja w naszym kraju. 

-Ojciec kazał wam go zabić? -zapytałam na co Hugo kiwnął potwierdzająco głową. -Nie wiem co o tym myśleć. 

-Nie myśl o tym, Adam raz na zawsze zniknie z twojego życia, rozdział, który miałaś zamknąć, właśnie się zamyka. Powinnaś o tym myśleć.  -powiedział Karol podchodząc do mnie. 

-Nie rozumiesz! -krzyknęłam. -Przeze mnie zginął człowiek, przeze mnie... -dodałam czując łzy pod oczami popatrzyłam się na resztę i poszłam do góry, trzaskając drzwiami, zamykając przy tym je na zamek. Może i Adam był złym człowiekiem i zrobił mi wiele krzywd, ale nie zapracował sobie na śmierć, nikt na tym świecie sobie na nią nie zapracował. Mój ojciec jest mocno pierdolnięty, że kazał komuś zabić człowieka. Jeśli tym czynem chciał u mnie zapunktować, to gratulacje. Czuję się w tej chwili jakbym to ja go zabiła. Racja, nie raz miałam na to ochotę, ale nigdy bym tego nie zrobiła. . Pomimo tego, że ja Adamowi nic nie zrobiłam to mam wyrzuty sumienia i to cholerne. Czuję kolejny raz przeszywający ból i łzy, które spływają mi po policzkach. Nie powinnam opłakiwać tego sukinsyna, ale to robię. To jest już taki odruch ludzki. Adam został przecież zabity z mojej przyczyny, więc pewnie dlatego w tej chwili płaczę bo umarł i wcale nie są to łzy szczęścia. Wątpię, aby kiedykolwiek się zmienił lecz może w tym więzieniu zrozumiał to jak bardzo mnie skrzywdził? Mam ochotę odciąć się od rzeczywistości i wmawiać sobie, że nic się takiego nie wydarzyło. 

-Ada! Otwieraj! -usłyszałam głos Karola. Podeszłam powoli do drzwi i przekręciłam zamek. Karol od razu mocno mnie do siebie przytulił. 

-Wiem, że jest Ci ciężko, ale jesteśmy już po fakcie dokonany. Sam byłem zdziwiony takim obrotem akcji, ale nie możemy już nic zrobić. -szepnął. -Przynajmniej tyle, że nie będzie Cię już nękał. 

-Nie liczcie, że zrobię z tej okazji imprezę. -powiedziałam siadając na łóżku. -Dla mojego dobra zginął człowiek, przeze mnie zginął. 

-Ada, nie gadaj takich głupstw. Nie zginął przez ciebie, nie możesz się obwiniać o jego śmierć, jeszcze tego brakowało. 

Nic nie powiedziałam, gapiłam się ślepo w podłogę. Na tą chwilę miałam dosyć wszystkiego. 

-Połóż się, odpocznij. Jutro będzie lepiej. -powiedział i pocałował mnie w czubek głowy po czym wyszedł. Wzięłam do siebie radę Karola, więc się przebrałam i położyłam, próbując zapomnieć o całym epizodzie z Adamem. 

* * * * * * * * * * 

Otworzyłam powoli oczy, aby przyzwyczaić się do promieni słonecznych, które nawiedziły nasz pokój. Odwróciłam się w drugą stronę i zobaczyłam Karola, który jeszcze słodko spał. Wstałam z łóżka przecierając oczy i podeszłam do balkony, aby choć częściowo zakryć okna, żeby Karol się przez to nie obudził. 

Zawsze zapominam zasłonić rolet. 

Po zasłonięciu balkonu wzięłam swoje papierosy i wyszłam na balkon zapalając jednego. Dalej miałam z tyłu głowy myśl o Adamie, ale może Karol ma rację, powinnam myśleć o tym, że w końcu mam święty spokój. Mimo wszystko świadomość, że jesteś w pewnym sensie częścią śmierci człowieka jest nie do wytrzymywania. Po spaleniu papierosa i częściowym rozluźnieniem się zeszłam na dół, byłam straszliwie głodna, więc niemal od razu skierowałam się do kuchni. 

-Jak się czujesz? -zapytał ewidentnie zmartwiony Łukasz. 

-Bywało lepiej, ale kwestia czasu aż oswoję się z tym. -uśmiechnęłam się, aby choć trochę dać pewność Łukaszowi, żeby się nie martwił. 

To wspaniałe, że tak się o mnie troszczą. 

W międzyczasie kiedy robiłam sobie naleśniki reszta ekipy zadręczała mnie pytania typu: "Jak się czujesz?", "Wszystko dobrze?". 

-Cześć kochanie. -powiedział Karol wchodząc do pokoju. -Jak się czujesz? 

-Niech jeszcze raz zada mi ktoś te pytanie, a wyjdę z siebie i stanę obok. -zaśmiałam się przytulając mocno chłopaka. -Dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś. -dodałam i czule go pocałowałam. 

-Dla ciebie wszystko. -uśmiechnął się. Zaraz potem naleśniki były zrobione, więc wspólnie usiedliśmy z Karolem i zaczęliśmy jeść. 

-Dzisiaj podjadę do Piotrka, muszę mu podziękować za to wszystko. -powiedziałam biorąc gryza naleśnika. 

-A będziesz mówiła o tym rodzicom? -zapytał. 

-Nie, niech to zostanie pomiędzy nami. -odpowiedziałam. Kiedy zjedliśmy zaczęłam się ogarniać. Wzięłam prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Gotowa wsiadłam w samochód i pojechałam do swojego przyjaciela. 

-Cześć. -powiedziałam na wejściu. 

-Hej, wejdź. -uśmiechnął się i wpuścił mnie do środka. Weszłam do mieszkania mojego przyjaciela i usiadłam na kanapie. 

-Piter. -zaczęłam łapiąc go za rękę. -Chciałam Ci ogromnie podziękować za pomoc i za to co zrobiłeś dla mnie. Nie każdy odważyłby się na taki ruch jak ty i Karol. Mam ogromne szczęście mając takiego przyjaciela.  Zawsze ratowałeś mi dupę i dalej to będziesz robił, prawdopodobnie do końca życia, bo zawsze się w coś wpakuję. Dziękuję, że mogę na ciebie liczyć. -powiedziałam i mocno go przytuliłam. 

-Oprócz mnie, masz ekipę i Karola, więc może już będę miał mniej roboty. -zaśmiał się na co dostał w łopatkę. 

Ale w sumie ma rację, na nich też mogę zawsze liczyć. 



Learning to love/FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz