Serdecznie pozdrawiam i dziękuję tym, którzy czytają!
Los Angeles, mieszkanie Raynerów, 8 listopada 2026
Kyle skupiał całą swoją silną wolę na tym, aby się nie śmiać. Nie znał Guya Gardnera zbyt długo. Nie widział go w cywilnych ubraniach. Jednak widząc go teraz, w tej chwili, ubranego jak rasowy wykładowca uczelni wyższej, wyglądał jak buldog w spódnicy baletnicy.
Niestety, nie było teraz czasu na podśmiechujki ze starszego kolegi po fachu. Cokolwiek wymyśliła Liga, wdrążyli plan w życie bardzo szybko i jeśli Kyle to teraz zepsuje, będzie mieć pewnie niemałe problemy.
- Nigdy o panu nie słyszałem, panie Gardner. - stwierdził Aaron, patrząc podejrzliwie na mężczyznę – Uczy pan mojego syna, tak?
Guy poprawił nieco nerwowo (chłopak nie był pewien czy to specjalnie, czy naprawdę był zestresowany) okulary.
- Niezupełnie. - odpowiedział, łącząc dłonie w piramidkę.
Siedzieli we trzech przy kuchennym stole. Guy przybył do nich tego wieczora, udając jednego z wykładowców z jego uczelni, który niby został przysłany, aby porozmawiać z jego ojcem o wyjeździe Kyle'a na jakiś czas do Niemiec w związku z jakąś wymianą czy innym cholerstwem.
- Pan Anderson, wykładowca historii sztuki, który uczy grupę Kyle'a, się rozchorował i poprosił, żebym go zastąpił w trakcie rozmów z opiekunami studentów. - odchrząknął – I jako opiekun w trakcie wyjazdu.
Aaron Rayner uniósł z powątpiewaniem brew, ale w końcu powoli pokiwał głową w zrozumieniu. Potarł w zamyśleniu brodę.
- Mogę wiedzieć, czemu wybraliście Kyle'a?
- Ponieważ – nie wyglądał na zaskoczonego tym pytaniem – rektorowi bardzo podobają się prace pańskiego syna! Chciałby, aby wziął udział w warsztatach pod okiem zawodowca z Niemiec!
- Hmmm... - mruknął, zerkając na syna.
Kyle uśmiechnął się nieśmiało do ojca.
- Mama zawsze mówiła, że mam talent, pamiętasz? - odezwał się. Widział, jak coś w twarzy ojca się zmienia. Jak nieco zmiękł na wspomnienie żony – Pan rektor uważa, że mam szansę na światową karierę... To moja szansa!
- Dokładnie tak! - zgodził się z nim Guy, klepiąc mocno po plecach – Pański syn może być kolejnym Michałem Aniołem!
Wtopa – pomyślał Kyle, zagryzając wargę. Mogli go choć trochę przeszkolić. To nie był najgorszy strzał, ale miał do wyboru wiele innych, lepszych porównań.
- Anioł nie był rzeźbiarzem...?
Rudy mężczyzna zerknął na młodszego chłopaka, szukając u niego wsparcia.
- Ha... haha! Przepraszam panie Gardener! - zaśmiał się trochę niezręcznie. Obaj mężczyźni spojrzeli na niego zdziwieni – Tata nie jest szczególnie zaznajomiony ze sztuką... - uśmiechnął się niby przepraszająco do „wykładowcy", a potem spojrzał na ojca – Michał Anioł był głównie rzeźbiarzem, ale miał na swoim koncie też trochę obrazów i fresków...
Aaron odchrząknął.
- A, tak, fakt. Przepraszam. - mruknął – Jestem trochę ignorantem, jeśli chodzi o sztukę.
- Nic... Nic nie szkodzi, panie Rayner! - zapewnił go z nerwowym uśmiechem – Nie każdy musi znać się na wszystkim!
- Kiedy Kyle miałby wyjechać? - wrócił do głównego tematu.
CZYTASZ
The Queens
Fanfiction"Jeszcze będziemy szczęśliwi, kiddo." Pierwszy był Green Arrow, potem Speedy. Inna, stworzona przeze mnie historia Team Arrow. Czerpię z różnych źródeł od komiksów, przez animacje i serial Arrow kończąc. A przede wszystkim - z mojej własnej wyobra...