020

148 31 20
                                    


 - Wujek Bruce wpadł z prezentem! - oznajmił wesoło Wayne, wchodząc do jadalni, w której akurat Queenowie jedli śniadanie. Zaraz za nim wszedł Clark Kent, posyłając wszystkim uśmiechy.

- Jeśli to znowu Batsprej na rekiny to podziękujemy. - rzekł Oliver, wycierając dolną wargę, wierzchem dłoni – Mamy jeszcze zapas z moich urodzin.

- To coś lepszego. - zapewnił Bruce, klepiąc blondyna w ramię, kiedy obok niego przeszedł.

W drugiej dłoni trzymał ucho szarej walizki z logiem jego firmy. Podszedł do Rory'ego i postawił ją przed nim na stole.

- Co to? - zainteresował się siedzący po drugiej stronie Roy.

Bruce otworzył walizkę, a oczom Kudłacza ukazała się... proteza? Mechaniczne ramię? Coś w tym stylu.

- Rory Jacob Harper, prezentuję ci...

-Harper-Queen. - poprawił go mimowolnie jedno ręki. Gdy zdał sobie z tego sprawę, zamrugał zaskoczony oczami.

- Harper-Queen? - powtórzył Clark, patrząc ze zdziwieniem na Olivera, który wzruszył ramionami.

- Muszę jakoś ich odróżniać, nie?

- Ale...

- No, Brucie, kontynuuj. - zbył Kenta machnięciem ręki.

Wayne odchrząknął i wrócił do poprzedniego tematu, wyjmując ramię z walizki.

- Jest to specjalna proteza, stworzona specjalnie dla ciebie. - rzekł z dumą, pokazując urządzenie z każdej strony – Bez trudu wyłapuje myśli i zamiary posiadacza. Posiada tryb maskowania, dzięki któremu wygląda jak zwykłe ramię. Jest wyposażona w kilka trybów walki, wyrzutnię niewielkich rakiet i kilka innych gadżetów. I w sporą siłę. Można to regulować, ale radziłbym nie przesadzać. - wypiął pierś do przodu.

- Po co mu tryby walki i cała ta reszta? - spytał Oliver.

Bruce spojrzał na niego zdziwiony.

- Nie rozumiem, przecież... - wymamrotał.

- Przecież nie będzie walczył z przestępczością! - rzekł z poirytowaniem, jakby to było oczywiste, a Wayne próbował to podważyć – Na co mu siła i jakieś wyrzutnie rakiet w jednym ramieniu, jeśli wytrzymałość reszty ciała jest porównywalna do wytrzymałości suchego patyka? I się ze mną nie kłóć. Ostatnio robił mi wymianę sprzętu w kryjówce i wyglądał, jakby miał się połamać od przenoszenia sprzętu.

- Oliver, twoje komputery lata świetności miały jeszcze w ubiegłym stuleciu. - zauważyła Dinah – To dość ciężkie pudła, trzeba przyznać.

- Miał problemy z nowymi monitorami. - argumentował Queen.

Rory wywrócił oczami, chociaż wyglądał na dotkniętego słowami blondyna.

- Przestańcie. - westchnął – Dziękuję, panie Wayne za protezę. - uśmiechnął się życzliwie do Mrocznego Rycerza. Brunet poczochrał mu ostrożnie włosy.

- Mów mi Bruce, Rory. - mrugnął do niego – Załóżmy ją, co ty na to?

- Jasne! - odsunął krzesło i wstał, aby było im wygodniej.

- Jest wodoodporna, więc nie musisz się martwić. - dodał jeszcze, zakładając nastolatkowi protezę.

Kilka minut później Rory zaciskał i puszczał palce swojej nowej ręki oraz wykonywał kilka innych testów.

The QueensOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz