- Nu–nu-nu-nudy!
- Niech ktoś go trzaśnie. - westchnął Roy, nie mogąc już znieść wybijającego o blat stołu rytmów Wally'ego.
- To moja sztuka, koleś! - żachnął się speedster, zabierając ręce i spojrzał złowrogo na rozwalonego na fotelu łucznika.
Robin podwieszał się pod sufitem, udając Spidermana, a Kaldur patrzył smętnie przez okno na szerzący się przed nim kosmos.
- A chcesz zobaczyć moją pięść wybijającą rytmy na twojej twarzy? - warknął, podnosząc się i łypiąc na niego zza maski domino.
West mruknął coś niezrozumiałego, ale nie oponował. Dick zachichotał głupio, jednak nikt nie zwrócił na niego uwagi. Wisiał do góry nogami i krew najprawdopodobniej naruszyła jakiś przełącznik od chichotu.
Ich zwiedzanie Watchtower skończyło się na tym, że siedzieli na jakiejś świetlicy Ligi, oczekując, aż Aquaman i Flash po nich przyjdą. Mijała już chyba pierwsza godzina oczekiwania.
Drzwi otworzyły się i wróciła Donna z jej samotnej wyprawy do toalety. Cała czwórka zauważyła otaczającą ją aurę podekscytowania.
- Woda sama się spuściła? - zachichotał chłopiec.
- Owszem. - odparła z uśmiechem, przechodząc obok niego i pstryknęła go w czoło, przez co zakołysał się lekko. Usiadła na podłokietniku fotela Speedy'ego i przebiegła po każdym z nich spojrzeniem pod tytułem „Zgaduj-zgadula co znalazłam!"
- Żelkowa fontanna? - zapytał Wally, oblizując się ze smakiem.
- Batman w samych gaciach? - Harper poprawił się na siedzeniu.
- Stadko kotów?
- Zdjęcia z nagiej sesji Roya?
- Robin, zejdź na ziemię, bo ta pozycja ewidentnie ci nie służy.
- Trafiłam do sali obrad! - klasnęła w dłonie – Trzy stoły – jeden nieco krótszy dla głównej siódemki i dwa długie dla pozostałych. Krzesła są podpisane i...!
- Zamawiam fotel Batmana! - zawołał Dick, zeskakując z sufitu i pognał do wyjścia, a Wally zaraz za nim, zamawiając fotel Flasha. Kaldur chrząknął i ruszył do drzwi, uśmiechając się do pozostałej dwójki.
- Będziesz siedział sam. - szepnęła Troy, pochylając się nad swoim chłopakiem.
- Będę miał cały stół tylko dla siebie. - odparł z zadowolonym z siebie uśmiechem.
Podniósł się gwałtownie, skradając jej buziaka i wstał.
- Wonder Woman. – obrócił się do niej przodem, próbując uzyskać głos podobny do tego Olivera. Podał jej dłoń i pomógł wstać z fotela, jakby była to najtrudniejsza rzecz w jej życiu.
- Chodźmy, bo zaczną się bawić bez nas. - rzuciła z szerokim uśmiechem i razem podążyli do sali obrad.
Po drodze zgarnęli Aqualada, a gdy dotarli na miejsce Wally kręcił się na fotelu swojego mentora, a Dick podskakiwał lekko na Batfotelu. Nie wiedzieć skąd, sami odnaleźli drogę.
Pomieszczenie było podłużną salą z trzema stołami ustawionymi w odwróconą górą do wejścia podkowę. Stół założycieli stał na lekkim podwyższeniu. Za nim wyświetlał się wielki holograficzny globus. Na ścianie po prawej znajdowało się ogromne okno na gwiazdy.
- Aquaman, Wonder Woman, Green Arrow! - Robin zaczął uderzać piąstkami w szklany blat stołu – Spóźnienie!
- Słyszał ktoś jakiś szmer? - rzucił w eter Roy, naciągając na głowę kaptur bluzo-kurtki Speedy'ego.
CZYTASZ
The Queens
Fanfiction"Jeszcze będziemy szczęśliwi, kiddo." Pierwszy był Green Arrow, potem Speedy. Inna, stworzona przeze mnie historia Team Arrow. Czerpię z różnych źródeł od komiksów, przez animacje i serial Arrow kończąc. A przede wszystkim - z mojej własnej wyobra...