- Zaproś ją do tańca, a nie się czaisz. - odezwał się Rory, patrząc znad swojej szklanki na bliźniaka, który obserwował siostry Amazonki. Starszy westchnął tylko gorzko i pokręcił głową – Czemu? - dopytywał, chociaż nieszczególnie interesowały go rozterki emocjonalne brata. Nie na temat dziewczyn. Mimo terapii i zażywania odpowiednich leków, jego psychika była bliższa psychice czternastolatka, niż szesnastolatka, którym niedługo się stanie. Dziewczyny jeszcze nie należą do ścisłego grona rzeczy, na które chłopak zwraca jakoś szczególnie dużo uwagi. Nie jest już na etapie „dziewczyny są fuj!", ale to nadal nie ten moment, aby postrzegał je jako, hmmm, partnerki.
- Boję się. - odpowiedział łucznik.
- Nie umiesz tańczyć?
- Umiem. Bardzo dobrze tańczę, ale...
- Ale co? - zmarszczył brwi, niecierpliwiąc się.
- No bo... Może gdyby nie było przy niej Wonder Woman... - zaczął się plątać, jakby bardzo nie chciał poprosić Donny do tańca.
Rory wywrócił oczami i podał bratu swoją szklankę, a właściwie to wepchnął mu ja do ręki i ruszył w kierunku Diany i jej młodszej siostry. Roy zawołał za nim, co on wyprawia i nakazał mu natychmiast wrócić, ale Harper-Queen nic sobie z tego nie zrobił. Podszedł do kobiet akurat, kiedy Wonder Woman rozmawiała z ich wujem. Oboje wydawali się znać się od dość dawna. Wyglądali jak para starych przyjaciół, którzy spotkali się po kilku latach rozłąki.
- Masz jeszcze kontakt z Evanem? - zagadnęła mężczyznę – Co u niego?
James pokręcił ze smutkiem głową.
- Kontakt urwał nam się kilka miesięcy po... O, Rory! - urwał, zobaczywszy bratanka. Chłopak uśmiechnął się do całej trójki, skinął głową Prince i spojrzał na koleżankę. Dziewczyna ułożyła jakoś inaczej włosy – Rory za żadne skarby nie był w stanie określić czy nazwać jakoś konkretnie jej fryzurę. On takich rzeczy nie ogarniał – oraz założyła ładną, jasnoniebieską sukienkę, która sięgała jej nieco ponad kolano.
- Roy ma do ciebie pytanie, ale boi się podejść. - oznajmił. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona i zerknęła w kierunku Harpera, który stał po drugiej stronie sali z głupim wyrazem twarzy.
- Czemu? - zdziwiła się, a rudzielec jedynie wzruszył ramionami.
- Nie każ mi rozumieć działanie mózgu osobnika o tak niskiej inteligencji. - przez chwilę mierzyli się nawzajem wzrokiem, po czym równocześnie parsknęli śmiechem.
- Idę pogadać z tym osobnikiem. - zażartowała i skierowała kroki w kierunku zarumienionego Speedy'ego.Roy zagryzł policzki od środka, przyglądając się nadchodzącej dziewczynie. Była bardzo ładna, chociaż od niego młodsza. Ile? A zresztą... Co za różnica. I tak będzie żyła znacznie dłużej niż on, jeśli nie wiecznie. Bo jak to jest z Amazonkami? Są nieśmiertelne, ale mogą polec w walce czy jakoś tak, prawda?
Odstawił trzymane przez siebie szklanki na tacę przechodzącego akurat kelnera i przejechał dłonią po ułożonych na żel włosach, nie spuszczając z niej wzroku. Jeden z krótszych rudych kosmyków opadł mu na czoło, odejmując mu nieco od schludnego wyglądu.
Stanęła tuż przy nim, uśmiechając się lekko i patrząc na niego tymi wielkimi, pięknymi oczyma.
- Rory powiedział, że chcesz mnie o coś spytać. - przechyliła głowę na bok, a kilka czarnych pasm opadło jej na twarz. Mimowolnie uniósł dłoń i odgarnął je za za ucho Donny. Oblizał usta, zwilżając je i zebrał się w sobie. Ujął jej dłoń i lekko się skłonił, w międzyczasie przybierając na twarz urokliwy uśmiech godny niejednego księcia z bajki.
CZYTASZ
The Queens
Fanfiction"Jeszcze będziemy szczęśliwi, kiddo." Pierwszy był Green Arrow, potem Speedy. Inna, stworzona przeze mnie historia Team Arrow. Czerpię z różnych źródeł od komiksów, przez animacje i serial Arrow kończąc. A przede wszystkim - z mojej własnej wyobra...