Bez większych niespodzianek w postaci aresztowań (Olivera) i porwań (Roya), całej rodzinie Queenów udało się przeżyć, aż do końca października. Rory dalej pracował z Ligą nad bazą dla młodych i już wkrótce mieli otworzyć ją dla drużyny Tytanów. Roy przez dwa tygodnie po porwaniu miał zakaz ruszania się z domu, a następnie przez kolejne dwa szlaban na Speedy'ego, w-f, bójki i baseball. Ross zajmował się swoimi typowymi, dziecięcymi sprawami. Na Olivera i Dinah spadła opieka nad Star City. Natomiast Hal został ściągnięty na Oa i skazany na ciężkie prace w kopalni za kradzież statku – a przynajmniej tak twierdził Oliver.
I tak nastał trzydziesty pierwszy października* – Halloween połączone z urodzinami Rossa. Nikt nie wiedział dlaczego Ross uznał ten dzień za datę swoich urodzin, ale szybko okazało się, że jest to zwyczajnie dzień urodzin jego poprzedniego wcielenia. Zważywszy na fakt, że następnego dnia urodziny obchodzić mieli bliźniacy, Arrow Daddy stwierdził, że zrobią dwa przyjęcia za jednym zamachem i w jednym salonie miały odbyć się urodziny Rossa, a w drugim Harperów.
Co mogłoby pójść nie tak, prawda?
- Zaraz zaczną się złazić chyba, nie? - spytał Oliver, wpychając sobie do ust chipsa. Miał na sobie kostium Draculi.
Przydałoby się wspomnieć, że zważywszy na drugie święto, obie imprezy były kostiumowe.
Przebrana za Dzwoneczek Dinah dała mu po łapach.
- Nie jedz tego! To na imprezę chłopaków!
Mężczyzna wywrócił oczami, opierając się o kuchenny blat.
- Którą imprezę bierzesz? - spytał, przypominając sobie, że nie pamięta, których imprezowiczów ma pilnować.
- Rossa. - mężczyzna jęknął wewnętrznie. Pewnie jęknąłby niezależnie od odpowiedzi. Nie czuł się na siłach do imprezowania z nieletnimi. Przecież toto alkoholu nie pije...
Do kuchni wpadli bliźniacy Weasley – pomysł Rory'ego – aby odebrać ostatnią porcję przekąsek przeznaczonych na ich przyjęcie urodzinowe. Oliver dawno nie widział tak podekscytowanego Roya i poczuł dużą chęć przytulenia go. Na szczęście w porę się opanował, uchraniając się przed ciosem w brzuch.
Bracia złapali miski z chipsami i cukierkami, i bez słowa wylecieli z pomieszczenia, trzepocząc szkolnymi szatanami i omal nie gubiąc wsadzonych do kieszeni różdżek. W ich zastępstwo przyszedł Ross w kostiumie postaci, której Arrow nie kojarzył. Wiedział, że wielokrotnie już mu mówili za kogo przebierze się jego synek, ale zdążył już zapomnieć.
- A ty kim jesteś? Dzieckiem Batmana i Catwoman? - zagadnął go. Blondynek zrobił obrażoną minę.
- Jestem Czarnym Kotem!
- Przecież mówię. - wzruszył ramieniem.
Dinah wepchnęła mężowi zgrzewkę coli, po czym trzepnęła go w ramię.
- Jesteś cudownym Czarnym Kotem. - zapewniła z czułością synka, poprawiając jego opaskę z kocimi uszkami – Zanieś to do Weasley'ów. - rozkazała oschle mężczyźnie.
- Weasley'e byli biedni. - wymamrotał Dracula, jednak posłusznie potruchtał z napojami do drzwi.
Kiedy wszedł do holu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Michael w stroju rasowego lokaja czatował pod drzwiami, więc blondyn nie musiał zaprzątać sobie głowy czymś takim, jak otwieranie gościom. Ale i tak przystanął, aby sprawdzić kogo przywiało.
- Dobry!
Zajrzał While'owi przez ramię. Na ganku stała czwórka nastolatków – przyjaciele ze szkoły Rory'ego. Matt miał na sobie coś, co Oliver uznał za piżamę, ale w rzeczywistości było kigurumi – słowo, którego potem nauczył go Rory – będące kostiumem Króla Juliana. Emily przebrała się za damską wersję Kid Flasha – niech ją strzegą przed Westem. Josh za Kapitana Haka, a Susan za Morticie Addams.
CZYTASZ
The Queens
Fanfiction"Jeszcze będziemy szczęśliwi, kiddo." Pierwszy był Green Arrow, potem Speedy. Inna, stworzona przeze mnie historia Team Arrow. Czerpię z różnych źródeł od komiksów, przez animacje i serial Arrow kończąc. A przede wszystkim - z mojej własnej wyobra...