Bruce stanął nad szpitalnym łóżkiem, uważnie przyglądając się wychudzonej sylwetce. Był niemal identyczny – miał rude włosy, rysy twarzy. Kosmyki przydługich włosów opadały swobodnie na twarz i poduszkę. Na lewym ramieniu miał czerwony tatuaż, a prawe... Cóż. Prawe ramię kończyło się w zgięciu łokcia.
Superman stanął bliżej niego.
- Ten drugi, to twój klon? - zapytał. Człowiek ze stali skinął głową.
- Na to wychodzi.
- A on...?
- Ten chłopak to, jakby to ująć, próbka genetyczna. - Batman powoli uniósł głowę i spojrzał na rozmówcę – Obcięto mu ramie, ponieważ było to najlepsze źródło do eksperymentów i dopracowywania techniki klonowania. Resztę zachowali... W sumie, nie wiem po co.
Obaj znów spojrzeli na nieprzytomnego nastolatka.
- Więc Roy, ten, który siedzi teraz w Wayne Manor to klon?
- Skądże. - pokręcił przecząco głową – Nim cię wezwaliśmy zrobiliśmy krótkie dochodzenie. Popytaliśmy Jima Harpera, Michaela While'a – był bardzo niechętny do rozmowy – poszperaliśmy w ciężko dostępnych papierach urzędowych oraz w dokumentacji Cadmusa. - przerwał na chwilę, budując napięcie – Bruce, poznaj proszę Rory'ego Jacoba Harpera – młodszego o cztery minuty brata bliźniaka Roya. Zaginął w górach latem dwa tysiące siódmego i uznano go za zmarłego. Tymczasem znalazł się pod „opieką" gnomów, które z Arthurem widzieliśmy w podziemiach Cadmusa. Faszerowano go jakimiś lekami i psychotelepatią Gnomów przez co był mniej rozumny i nie tęsknił za bratem, o nic nie pytał. „Wychowywali" go tam mniej więcej do trzynastego roku życia, potem uśpili i obcięli ramię. Po zamknięciu w komorze podawano mu jakiś specyfik dzięki czemu dalej prawidłowo się rozwijał mimo zamrożenia. - znów na chwilę zamilkł – Wszystko z rozkazu Luthora.
Żaden z nich się nie odezwał ani słowem przez kilka minut. Zapewne obaj zastanawiali się jak można tak potraktować jakąkolwiek żywą istotę, a co dopiero zwyczajne dziecko.
- On wie?
- Kto?
- Roy.
* * * *
Clark odprowadził wzrokiem postać z powiewającą peleryną, po czym oparł się o ścianę, wbijając wzrok w sufit. Co powinien zrobić ze swoim klonem? Rory'ego mają zamiar wybudzić, to oczywiste! Kiedy tylko ustalili jego tożsamość to było jasne, że wyprowadzą go ze stanu śpiączki, z góry zakładając, że Oliver po wyjściu z Rosyjskiego mamra przygarnie pod swój dach drugiego Harpera.
Ale klon? Aktualnie dalej znajdował się w stanie narkozy i pompowano mu na wszelki wypadek nieznaczne ilości kryptonitu. Ale co dalej?
* * * *
Dzień później, kiedy dość nieumiejętnie wprowadził Roya w sprawę z Rory'm – nie miał doświadczenia w rozmowach o TAKIM zabarwieniu – miał przyjechać do Wayne Manor William Evans. Tego samego dnia wieczorem miał zostać przetransportowany do kraju Oliver. Zaczynało brakować czasu i musieli się spiąć.
Alfred poprosił go o wizytę, informując tylko, że to ważne.
W ten sposób znalazł się twarzą w twarz z człowiekiem, który wyglądał srodzej niż na fotografiach.
- Może czegoś do picia? - zaproponował Bruce z łagodnym uśmiechem, chociaż musiał przyznać, że mężczyzna wzbudzał w nim coś na wzór... szacunku? Strachu? Strachu wymieszanego z szacunkiem?
CZYTASZ
The Queens
Fanfiction"Jeszcze będziemy szczęśliwi, kiddo." Pierwszy był Green Arrow, potem Speedy. Inna, stworzona przeze mnie historia Team Arrow. Czerpię z różnych źródeł od komiksów, przez animacje i serial Arrow kończąc. A przede wszystkim - z mojej własnej wyobra...