- Mogę wiedzieć czemu tak milczycie? - zapytał Lex, spoglądając na siedzących po drugiej stronie stołu bliźniaków. Starszy z nich uniósł głowę i spojrzał na niego znudzony.
- Bo Rory się boi, a mnie Ollie nauczył, że czasami lepiej milczeć, bo do idiotów i tak nic nie dotrze. - i to powiedziawszy, wrócił do dźgania widelcem kolacji.
Luthor odłożył sztućce z brzdękiem, który poniósł się echem po ogromnej jadalni. Bracia spojrzeli na niego uważnie z nutą zaskoczenia oraz strachu. Kto wie co ten człowiek faktycznie ma w głowie...
- Rozumiem, że postrzegacie mnie jako wroga. - złączył dłonie, podpierając łokcie na blacie stołu i przejechał wzrokiem po jego powierzchni – Zabieram cię od Olivera Queena oraz wmówiono wam, że jestem zamieszany w sprawę Rory'ego. W porządku. - wciągnął głośno powietrze przez nozdrza, dalej na nich nie patrząc. Już miał kontynuować, kiedy usłyszał jakiś pomruk od strony jednorękiego – Co powiedziałeś?
- Bo jesteś. - powtórzył głośniej, wbijając spojrzenie w talerz. Rude włosy opadały mu na twarz, zasłaniając oczy, ale bez trudu można było poznać po jego obliczu, że jest rozjuszony – Pamiętam cię! Ciebie, gnomy i tamtego profesorka! - Roy zamrugał zaskoczony oczami, zerkając z ukosa na brata. Lex wydawał się być równie zaskoczony.
- O czym ty...?
- Nie zgrywaj niewiniątka! Pamiętam! Wszystko! - poderwał głowę, patrząc na niego z czystą nienawiścią – Mówiłeś, że to jest konieczne! Że przepraszasz! Że wrócisz i wtedy ponownie spotkam się z bratem! A potem mnie uśpiliście! Mówiłeś o dzisiejszym dniu, prawda? Wszystko sobie zaplanowałeś! To jest twoja jedna, wielka gra!
- Zamilcz, do cholery! - warknął, uderzając dłonią w stół – Nie życzę sobie takiego zachowania pod moim dachem! Macie odnosić się do mnie z szacunkiem! Nie zamierzam tolerować bezpodstawnych oskarżeń oraz szczeniackich i bez szczelnych odzywek!
Roy prychnął, uśmiechając się wrednie pod nosem.
- No widzisz, trzeba było przemyśleć swój plan. - Lex już zamierzał odpowiedzieć – By the way, zasady dobrego wychowania jasno mówią o nie trzymaniu łokci na blacie.
* * * *
- Jesteś z siebie dumny? - zapytał, patrząc na leżącego na jego łóżku Roya.
- Bardzo! - oznajmił z dumnym z siebie uśmiechem - Widziałeś? Wyglądał, jakby chciał mnie zabić, ale wiedział, że nie może mi nawet zwykłego szlabanu wlepić!
Rory pokręcił z politowaniem głową, szykując sobie czyste rzeczy – zasadniczo jego rzeczy, były również rzeczami Roya, które na czas nie określony mu udostępnił. Wiadomo, jak trafią pod opiekę Olivera, to Dinah z miejsca zaciągnie Jednorękiego do centrum handlowego, dzierżąc w dłoni kartę blondyna.
- Idziesz się kąpać? - spytał, patrząc na niego z pozycji leżącej. Kudłacz skinął głową – Wykąpmy się razem! - wypalił – Tak, jak w dzieciństwie! - chłopak wydawał się w pierwszej chwili zaskoczony tą propozycją, jednak zaraz uśmiechnął się szeroko i przytaknął – To ja tylko skoczę po piżamę i zaraz jestem! - oznajmił, zrywając się na równe nogi i pognał do swojej sypialni, by po chwili wrócić z potrzebnymi rzeczami.
Zamknęli się we dwóch w przestronnej łazience. Swoje rzeczy położyli w bezpiecznej odległości od dużej wanny, zdając sobie sprawę, że nie będą bezpieczne zbyt blisko.
Łucznik odkręcił ciepłą wodę i nalał trochę płynu do kąpieli, który stał na półce z kosmetykami i zaczął się rozbierać bez większej krępacji. Tak samo jego brat, chociaż miał lekkie problemy ze względu na swoją jednoręczność. Kompletnie nadzy stanęli przodem do siebie i wzajemnie przebiegli spojrzeniami po swoich ciałach.
CZYTASZ
The Queens
Fanfiction"Jeszcze będziemy szczęśliwi, kiddo." Pierwszy był Green Arrow, potem Speedy. Inna, stworzona przeze mnie historia Team Arrow. Czerpię z różnych źródeł od komiksów, przez animacje i serial Arrow kończąc. A przede wszystkim - z mojej własnej wyobra...