Rozdział pięćdziesiąty... To chyba dobry moment, żeby powiedzieć, że nie mam pojęcia co tu się odwala. Jeden rudy ma orgazm przy jedzeniu sernika, drugiego pożądają wszyscy kosmici, dziecko z manią Flasha udaje Bat-Cat-Boya, w ogródku trzymają kreta, a Oliver i Dinah nadal się porządnie ze sobą nie przespali!
I gdzie jest, kuźwa, Jordan?!
Cała drużyna Nastoletnich Tytanów została wprowadzona przez swoich mentorów do ich nowej bazy. Na razie nic nie widzieli ze względu na czarne przepaski na oczach. Niestety, białe kłóciły się z poczuciem stylu Batmana.
-Możecie zdjąć. - oznajmił Marsjanin. Cała piątka plus Superboy ściągnęła opaski. Connerowi takowej nie dali, bo i tak wszystko widział dzięki rendgenowi.
Stali w wielkiej hali, z której wychodziło kilka korytarzy. Mentorzy i ich uczniowie stanęli naprzeciwko Marsjanina i Rory'ego, który robił coś na trzymanym w dłoniach tablecie.
-Witajcie w Górze Sprawiedliwości. - Kosmita rozłożył ramiona na boki – Niedyś była pierwszą bazą operacyjną Ligii Sprawiedliwych. Dziś, po dwóch miesiącach intensywnej pracy, wymianie całego sprzętu i umocnieniu naszych systemów przez Batmana i Sharpera – tu wskazał na Harper-Queena, który skinął tylko głową, nie odrywając wzroku od wyświetlacza – oddajemy go waszego użytku. Pozwolisz? - zwrócił się do nastolatka. Ten w końcu uniósł głowę i spojrzał na zebranych
– Każdy z was dostanie przydział pokoju, w którym będzie mógł spać, pracować i umeblować go jak tylko chce. Jest tu też specjalna sala treningowa, aneks kuchenny z salonem i szatnie wyposażone w toalety. - zerknął na tablet. Prawdopodobnie miał tam wszystkie informacje, o których miał wspomnieć – Będziecie trenować pod okiem różnych bohaterów, ale głównie Black Canary oraz Red Tornado, który podjął się opieki nad waszą drużyną. - zmarszczył brwi. Podobnie pozostali – Co? - mruknął, wskazując coś na ekranie i spojrzał pytająco na Marsjanina.-Zapomnieliśmy cię poinformować. - rzekł nie do końca przekonany i spojrzał na Batmana. Ten skinął tylko głową – Może wyjaśnię. Nie możemy pozwolić wam dalej działać w takim formacie, jak dotychczas. Od dziś jesteście częścią Ligii. Chcemy mieć pewność, że podlegacie pod nas i będzie działać jako nasz zespół do zadań specjalnych. - Rory nie mógł nie zauważyć niezadowolenia na twarzy brata. Jasne, nikt z ich grupy nie wyglądał na szczególnie zadowolonego tym pomysłem, ale po Royu było już teraz widać, że są marne szanse na przyjęcie przez niego obecnego stanu rzeczy – Przemianujemy was na Ligę Młodych. - dodał.
-Co? - wydusił w końcu Speedy. Dorośli spojrzeli na niego potępiająco, a młodsi towarzysze z nieśmiałym poparciem – Najpierw macie nas kompletnie w dupie przez... Przez ile? Trzy lata? A teraz nagle co? Przypomnieliście sobie o nas i od razu przerabiacie naszą drużynę pod swoje kopyto?
-Speedy. - szepnął Arrow, kładąc mu dłoń na ramieniu. Chciał go uspokoić, ale chłopak strząsnął jego rękę i spojrzał z poirytowaniem na resztę bohaterów.
-Arrow, mógłbyś zająć się swoim chłopcem? - warknął zdenerwowany Batman.
-Speedy ma rację. - zaczęła nieśmiało Donna, ale starsza siostra szybko uciszyła ją jednym spojrzeniem.
-Nikt cię tu nie trzyma. - burknął Superboy, który najmniej ze wszystkich orientował się w sytuacji. Rudzielec spiorunował go wzrokiem.
-Chłopaki. - upomniał obu Rory.
Zapanował względny spokój.
-Możemy kontynuować?
Nie, nie możemy – zapewne to pomyślał Roy, odchodząc zamaszystym krokiem w stronę teleportu. Sekundę później już go nie było. Zniknął w towarzystwie komputera oznajmiającego „Rozpoznano: Speedy, B06". Arrow wciągnął ciężko powietrze i poszedł w ślady swojego podopiecznego.
CZYTASZ
The Queens
Fanfiction"Jeszcze będziemy szczęśliwi, kiddo." Pierwszy był Green Arrow, potem Speedy. Inna, stworzona przeze mnie historia Team Arrow. Czerpię z różnych źródeł od komiksów, przez animacje i serial Arrow kończąc. A przede wszystkim - z mojej własnej wyobra...