Dinah zachichotała głupkowato, wtulając nos w odsłoniętą szyję Olivera i oboje zatoczyli się lekko w połowie długich schodów.
- Kciałbym z niom uciedz stond! - zawodził upity mężczyzna i chwycił nowo poślubioną żonę na ręce i ruszył dalej – By ztała siem damom i szonom-!
- Ucisz się, Ollie, bo obudzisz chłopaków! - klepnęła go w ramię. Była nieco trzeźwiejsza od niego, więc starała się być tą, która zachowuje się odpowiedzialnie.
Minęło kilka godzin i wszyscy opuścili rezydencję, a młode małżeństwo postanowiło skonsumować związek. Jakby nigdy wcześniej tego nie robili.
- Och, no dobsz. - kiwnął głową, a po chwili wrócił do swojej piosenki, tylko ciszej – Czy mosze mńje pokochać?
Z ust kobiety wyrwała się kolejna fala śmiechu. Na szczęście zdążyli się oddalić od skrzydła, którym rządzili ich synowie i szanse na to, że ich obudzą były znacznie mniejsze.
Po kilku minutach chwiejnego marszu i zawodzenia pana Queena, dotarli do ich sypialni małżeńskiej, gdzie przekonali się, że nie wszyscy goście opuścili Queen Manor.
- No heloł, długo kazaliście na siebie czekać~
Na łóżku leżał lekko podpity Hal Jordan z „seksownie" rozpiętą koszulą. Buty i marynarkę rzucił gdzieś w kąt.
- Hal, ić stont. - mruknął niezadowolony Oliver, stawiając małżonkę na ziemi.
- No nje! - jęknął – Zapominasz, że jesteśmy dwupakiem?!
- Sio! - powtórzył blondyn, podchodząc do łóżka i spróbował go zepchnąć.
W rezultacie również wylądował na łóżku w niedźwiedzim uścisku.
- Ale Ollie!
- Puszczai mńje!
- Nnnnjjjjeeeee!
Dinah westchnęła ciężko i usiadła obok nich, zdejmując buty. Jak dwupak, to dwupak. Ale seksu dziś nie będzie. Poczeka, aż połowa dwupaku zostanie zaciągnięta do Coast City.
- No puszcz!
- Nje.
Blondynka zachichotała i położyła się obok nich.
- Kocham was, debile.
- Depile tesz ciem kochajom. - odparł Green Arrow pogodzony ze swoim losem.
- Niom. - poparł go Lantern.
Jak na zawołanie drzwi otwarły się, a do pokoju zajrzała zdenerwowana Carol. Jak tylko dostrzegła „swojego mężczyznę" tulącego się z Oliverem, najpierw poczerwieniała z gniewu, a następnie pobladła, patrząc przepraszająco na Dinah.
- Boże, tak bardzo za niego przepraszam...! Wymknął mi się w tłumie! Szukałam go wszędzie, ale...!
- Spokojnie, Carol. - przerwała jej, podnosząc się do siadu i drapiąc się w tył głowy – Jestem do tego przyzwyczajona. - zerknęła na mężczyzn i rozczuliła się, widząc, że zasnęli w swoich objęciach – Możecie zostać na noc. - dodała wstając i razem wyszły z pokoju – Zaraz znajdziemy ci gościny.
Ruszyły korytarzem w poszukiwaniu sypialni gościnnej dla Ferris. Sama Niegdyś-Lance miała zamiar wrócić się i sprawdzić czy jej chłopcy – ci nieletni – na pewno śpią. Dotarły wreszcie do pokojów gościnnych, kiedy zza jednych z drzwi dosłyszały niepokojące dźwięki. Stanęły pod nimi, nasłuchując, chcąc dojść do tego co to za dźwięki i kto je wykonuje.
CZYTASZ
The Queens
Fanfiction"Jeszcze będziemy szczęśliwi, kiddo." Pierwszy był Green Arrow, potem Speedy. Inna, stworzona przeze mnie historia Team Arrow. Czerpię z różnych źródeł od komiksów, przez animacje i serial Arrow kończąc. A przede wszystkim - z mojej własnej wyobra...