Eight

7.6K 379 2
                                    


W ciągu dwóch tygodni, MÓJ dom stał się słodkim, przytulnym miejscem. Dwa dni po zakupie mebli, przywieziono je i postawiono na miejsce, które im pokazałam. Pierwsze piętro posprzątałam sama, góra miała dwa pokoje - idealna liczba, według mnie. Nie robiłam na chwilę obecną niczego z nimi.

Salon posiadał narożnik, przed którym był mały szklany stoliczek, na którym stał mały, stary telewizor, który zakupiłam w starociach. Kawałek od nich umieszczony został drewniany stół z czterema krzesłami. Przyznam że było dość skromnie, jednak gdyby dokupiło się jakieś małe dekoracje, i dobudowało kominek pomieszczenie te byłoby według mnie miłym miejscem. Kuchnia była zwykła: lodówka, kuchenka, kilka blatów...


Dzisiejszego dnia postanowiłam zrobić babeczki. Ponieważ miałam wszystkie potrzebne składniki które zostały zakupione, kilka dni temu, zaczęłam w kuchni je przygotowywać.

Gdy wlewałam do papierowych foremek ciasto, ktoś zapukał do drzwi. Kładąc miskę na blat, podbiegłam do drzwi i otworzyłam je. Przed mną stał Naru, uśmiechnęłam się szeroko i dłonią pokazałam aby wszedł do środka.

-Nie dzięki.. Chciałbym Cię tylko powiadomić że powinnaś mieć za godzinę gości... - spojrzałam pytająco na jego twarz, marszcząc czoło. Chłopak natomiast odwrócił się i odszedł, nie wiedziałam co powiedzieć, zamurowało mnie. Po dłuższej chwili, ocknęłam się i zamknęłam drzwi. Rozejrzałam się w okół szukając olśnienia co dalej robić, gdy spojrzałam na walizki szybko ze ślizgiem rzuciłam się na nie, siedząc obok wyjęłam fioletową sukienkę, z długimi rękawami, rozkloszowaną. Trzymając ubranie poszłam do łazienki, założyłam je i rozczesałam włosy. Wyglądając według mnie znośnie, postanowiłam dokończyć robienie babeczek.

Kiedy dekorowałam już upieczone ciastka, ktoś zaczął pukać w drzwi. Odłożyłam lukier, wytarłam dłonie i podbiegłam je otworzyć, przede mną stały kobieta z dzieckiem oraz sołtys. Uśmiechnęłam się i gestem dłoni pokazałam aby weszli do środka.

-Dzień Dobry, proszę wejść..

-Pan Sołtys miał rację! Jesteś taka ładna.. - powiedziała dziewczyna prawdopodobnie amerykanka, wyglądała bardzo młodo. Miała kręcone, długie, rude włosy, i nietypowo - zielone oczy. Miała dosyć ciemną karnację, dzięki czemu wyglądała jeszcze bardziej nietypowo i uroczo. -Co tak ślicznie pachnie?

-Piekłam babeczki.. - odpowiedziałam na pytanie, drapiąc się po karku.

-Angelise pozwól że przedstawię Ci swoje nowe sąsiadki! - powiedział entuzjastycznie sołtys. -To jest Chrissy - wskazał palcem na rudowłosą. -Jak pewnie zauważyłaś Chrissy nie jest japonką. Ta mała piękność obok niej to... - mężczyzna puścił oczko do małej dziewczynki, wyglądająca na pięciolatkę, o czarnych, prostych włosach, z dużymi zielonymi oczami. Odrobinę przypominała nowo poznaną dziewczynę - Chrissy, jednak wyglądała bardziej jak japonka.

-Jestem Su-zu-me, proszę nie wymawiać źle mojego imienia. Proszę zapamiętać jestem Su-zu-me! - mówiła pewna siebie, wyraźnie i płynnie. Wyobraziłam sobie że moje dziecko mogłoby być podobne z charakteru do niej.

-Cześć Suzume, jestem Angelise - ukucnęłam i podałam dziecku dłoń aby ją uścisnęła i tak zrobiła.

-Wybacz mi za nią... Nie lubi jak źle wymawia się jej imię. - powiedziała Chrissy, gdy chciała się ukłonić w geście przeproszenia, dotknęłam jej ramienia.

-Przecież nic się nie stało. - zaprosiłam całą trójkę do środka, Suzume skorzystała z tego że jedną babeczkę nie udekorowałam, i pozwoliłam jej ją ozdobić. Dziewczynka z pomocą sołtysa dekorowała, ja natomiast razem z Chrissy usiadłyśmy na kanapie i rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się że wychowuje sama córkę. Gdy była na imprezie w Tokio, przespała się z jakimś chłopakiem. Byli w związku polegającym na spotykaniu się tylko po to aby przespać się ze sobą, gdy okazało się że jest w ciąży urwał z nią kontakt. Ona aby zacząć życie od nowa przeprowadziła się tutaj, podobnie jak ja. Ma własną kawiarnię, w której cały czas ktoś odchodzi. Ja również opowiedziałam w skrócie moją historię związaną z przeprowadzką, gdy Suzume szła powoli w stronę swojej mamy, postanowiłyśmy z Chrissy sobie pomagać. Czarnowłosa dała swojej mamie różową babeczkę na której została narysowana czekoladowe serduszko. Jej matka przytuliła mocno swoje dziecko i zaczęła jej mówić jak to bardzo ją kocha. Dotknęłam swój brzuch i głaskałam go dopóki sołtys nie zaczął mówić swoją radosną nowinę dla mnie.

-Angelise powiem Ci coś bardzo ważnego i miłego...

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz