3.20

658 33 4
                                    

-Dzień dobry, z tej strony Osaka. - powiedziała. Ja natomiast, skulona oparłam głowę o szybę i rozmyślałam nad wszystkim. Po co ja w ogóle żyje, skoro nie ma moich dzieci.. Ale chciałam poznać mojego "poszukiwacza" o ile to również nie pułapka. -Tak mi się wydaje.. Tak.. Znam.. Dobrze. - i rozłaczyła się. Kobieta uśmiechnęła się uprzejmie w moją stronę i odpaliła samochód. Łzy cały czas mi leciały, nie wiedziałam co sie właśnie wydarzyło. Dlaczego ja?! Kiedy kobieta się zatrzymała pod domem Angelise, z jednej strony czułam ulgę a z drugiej strach. Nie wiedziałam w co mam wierzyć. 
-Może pani ze mną...? - ona jedynie przytaknęła i wysiadła razem ze mną z samochodu. Serce tak bardzo mocno mi biło, nie wiedziałam nawet jak zareagować. Rzucić się na niego z pięściami? Przytulić? Zwyzwać i się zabić? Po chwili drzwi się otworzyły i nie ujrzałam Kou'a.. W mojej głowie się zakręciło i padłam na ziemię. Ryczałam jak głupia, przy okazji krzycząc.
-Mamo! - usłyszałam MOJE dzieci. Byłam pewna, że nigdy ich nie ujrzę. Moja córka w tamtym momencie przypominała mi tak bardzo mnie, zachowała się tak samo jak ja spotkalam Angelise. Nie podeszła od razu, a zaczęła płakać. Nathan podbiegł do mnie i tulił mnie mocno, a ona stała. Kiedy pokazałam gestem ręki aby podeszła, od razu się we mnie mocniej wtuliła. Cała nasza trójka płakała tak głośno, nie sądziłam, że to tak się skończy. 
-Myśleliśmy, że nie żyjesz! - szeptała Ange, a ja wzięłam głęboki wdech.
-To ja myślałam, że Was straciłam.. - odpowiedziałam. Zdziwiona spojrzałam się na mojej córki brzuch. Był ogromny! -Kiedy?! Przecież dopiero nie miałaś brzucha..
-Mamo.. To jest siódmy miesiąc.. - patrzyłam się na moją córkę jak na wariatkę.
-Ale byłaś w czwartym..
-Mamo minęły 3 miesiące.. - odpowiedziała. -Ty też nieźle przytyłaś.. - odpowiedziała, za co od razu dostała po głowie od brata.
-Kou? - spytałam swoje dzieci, nie wiedziałam go nigdzie.. Nie przyszedł nawet ze mną się przywitać?! Moje dzieci od razu spuściły głowę, a mi serce po raz kolejny zamarło. -Nie żyje?! - krzyknęłam.
-Aż tak mnie nienawidzisz? - usłyszałam jego głos.  Ten sam cudowny głos, tylko o wiele bardziej łagodny niż we śnie.  Tak bardzo za tym głosem tęskniłam.. Z ogromnym trudem wstałam i spojrzałam się w jego stronę. Miał mokre włosy, jakby dopiero myte oraz pare kropek krwi na twarzy, za szybko się pewnie golił. Ubrany w biały t-shirt i czarne rurki, wyglądał tak nieziemsko przystojnie! To była moja miłość, nie Nathan, on.
-Kou.. - wyszeptałam i nie przejmując się niczym, pobiegłam w jego stronę. Wtuliłam się od razu tak mocno, nie chciałam go już nigdy stracić. Płakałam jak głupia, ale słyszałam, że on również szlochał. Jednak przypominając sobie o śnie, odepchnęłam go. -Ty dupku! - krzyknęłam.
-Co znowu?! - krzyknął przemierając oczy.
-Jak mogłeś oglądać nagie zdjęcia innych dziewczyn?! - krzyknęłam i uderzyłam go w brzuch. -Jak mogłeś się całować z jakąś głupią suką na plaży?! - ponownie go uderzyłam. -Jak mogłeś mi nie pomóc?!
-O czym ty kobieto mówisz? - spytał rozbawiony. A ja zrozumiałam że przecież to był tylko sen..

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz