3.28

1.8K 33 3
                                    

Angelise

-Panie doktorze co z Sachiko? - spytałam, wchodząc do lekarza gabinetu, który zajmował się mamą oraz moją siostrą.
-Nie powinna pani zapukać? - spytał zirytowany.
-Czekam od paru godzin aż dowiem się czegokolwiek o Sachiko oraz dziecku! Mam prawo dowiedzieć się czegokolwiek. - odpowiedziałam, przy okazji trzaskając drzwiami. Starszy mężczyzna teatralnie westchnął. Jego czarne włosy, powoli stawały się siwe. Posiadał kilkutygodniowy zarost, który nie był ani trochę zadbany.
-Niech pani siada. - rozkazał, zakładając okulary. -Trudno mi to pani powiedzieć.. - zaczął, kiedy usiadłam na krześle. -Nie obiecuję, że obie pacjentki to przeżyją. - dodał szorstko.
-Jak to? - wyszeptałam załamującym się głosem.
-Aby uratować dziecko, wykonano za szybką i właściwym miejscu cesarkę, przez co pańska matka utraciła sporo krwi. A dziecko? - wziął głęboki wdech, po raz kolejny. -Urodziło się dwa miesiące za wcześniej, jeszcze godzinę temu walczyliśmy o nią.. Ma ciężkie niedotlenienie okołoporodowe, przypuszczamy również niedokrwienie.
-I co teraz panie doktorze? - spytałam, trzęsąc się z nerwów.
-Nic pani nie obiecuję. - odpowiedział, wyjmując stertę papierów. Załamana, wyszłam z gabinetu. Moje nogi ledwo się podnosiły, nie miałam siły na cokolwiek. Ignorując siedzącego w recepcji Kou'a oraz Christophera wyszłam ze szpitala i wsiadłam do samochodu, którym od razu odjechałam.

-Co się dzieje? - usłyszałam głos Matta, jednak ignorując go poszłam do łazienki. Zamykając ją na zamek. -Angelise! - krzyczał, waląc w drzwi. Siedząc, płakałam jak małe dziecko i nie mogłam się uspokoić. Dlaczego moja mama? Czym ona tak zawiniła? Słysząc krzyki i walenie w drzwi, pogarszało moje załamanie. Widząc mojego ukochanego, zrozumiałam, że wywarzył drzwi. Wtulając się w chłopaka, nie potrafiłam się uspokoić.
-Czy mogłabyś się zająć swoimi dziećmi?! - krzyknęła matka Matta. Podpierając się o umywalkę i obijając się o ściany doszłam do pokoju moich chłopców. Nikt mi nie pomógł, nawet nie próbował. Każdy słuchał Samanthy i jej rozkazów, nikt nie próbował się jej sprzeciwić. Trzymając Shõte na rękach, obserwowałam śpiącego Chada. Moich chłopców widok uspakajał mnie, chociaż najchętniej przepłakałabym całe dnie w łóżku - nie mogłam ich zostawić.

***
Wiem, że ten rozdział nie jest udany, ale jest potrzebny. Proszę mi wybaczyć i czekać na kolejny rozdział, poprawię się!

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz