Podczas lotu nie odzywałam się do Shishio, chociaż on próbował nawiązać rozmowę. Trzymając malutką, wyglądałam przez okno. Czułam się strasznie, musiałam zostawić osobę, którą dopiero zrozumiałam, że kocham. Moje serce było rozerwane na kawałki, bałam się pożegnać z nim, jednak później tego żałowałam, żałowałam że nie zobaczyłam go, ostatni raz...
*
Siedząc już w taksówce, wyglądałam przez okno obserwując ulice. Płatki śniegu opadały spokojnie na szybę. Nadal zastanawiałam się czy dobrze robię, że tu wracam, jednak druga propozycja Shishio była o wiele gorsza. Wiele rzeczy się zmieniło, odkąd byłam tu ostatni raz, przez co droga do Tokio, wydaje się, być mi zupełnie obca. Miałam ochotę poprosić kierowcę, by zawrócił i uciec jak najszybciej, jednak trzymając Sachiko, siedziałam cicho przyglądając się krajobrazowi.
W pewnym momencie taksówka zatrzymała się, w nieznanej mi dotychczas okolicy. Chłopak wyszedł z samochodu i podszedł, do jednej z willi. Była biała, w niektórych miejscach została pomalowana na czarno. Posiadała dużo okien, a obok wejścia był ogromny basen. Jedynie co mi przeszkadzało to brak ogrodzenia oraz straszna pustka: brak jakichkolwiek roślin.
-I jak podoba się? - spytał dumny z siebie.
-Może być. - powiedziałam pod nosem wychodząc z taksówki. Ciesząc się jak małe dziecko, podbiegł do drzwi i otworzył je. Wnętrze domu przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Było bardzo elegancko i czysto. Ściany miały kolor biały, co kontrastowało z czarnymi meblami. Pokój był wypełniony pasującymi do reszty detalami. Ściany zdobiły zdjęcia Shishio. Naprawdę mi się spodobało. Chociaż i tak wolałam swój mały, drewniany dom.
-Co chciałabyś zobaczyć na początku? - spytał gdy zdejmowałam buty.
-Pokój Sachiko - powiedziałam, oglądając zdjęcia, wiszące na ścianie. Czarnowłosy zaprowadził mnie na górę, gdzieniegdzie zauważyłam swoje stare zdjęcia. W pokoju małej wszystko było bardzo dziewczęce i dziecinne. ściany były pomalowane na różowo. Mebelki miały biały kolor. Wszelkie dekoracyjne detale i wiele dziecięcych zabawek było w różowym kolorze, bądź podobnych barwach. Na środku pokoju stało łóżeczko. Wydawało się bardzo delikatne, jednakże sprawiało tylko takie pozory. Naprawdę idealnie pełniło swoją rolę, a wyrzeźbione na nim zdobienia dodawały mu uroku. Zakochałam się w tym pokoju od razu, weszłam do środka i położyłam od razu Sachiko, w jej nowym łóżeczku. Gdy dziewczynka chciała zacząć płakać, podszedł do niej chłopak.
-Ja się nią zajmę, w końcu jestem jej ojcem. - mówiąc próbował ją uśpić, ja w tym czasie przyglądałam się z bliska zabawkom jak i meblom. Przyglądając się swojemu rodzinnemu zdjęciu na ścianie, postanowiłam o coś poprosić Shishio:
-Czy mogę pójść na cmentarz? - mówiąc uśmiechnęłam się smutno. Poczułam się głupio z tym że dawno nie odwiedziłam rodziców, ale nie miałam możliwości na to. Widząc zdezorientowanego Shishio, przewróciłam teatralnie oczami. -Za godzinę wrócę.. Ona zaraz uśnie więc poradzisz sobie..
-Idź - odpowiedział, zbiegłam na dół, założyłam buty i wyszłam z domu. Odetchnęłam z ulgą i wyjęłam z kieszeni wyłączony telefon. Włączyłam go przestraszona, czułam się dokładnie tak samo jak pierwszego dnia w wiosce. Idąc powoli w stronę cmentarza, przyglądałam się telefonowi który po chwili się włączył, mnóstwo wiadomości od Naru oraz kilka od Chrissy. Ignorując cały czas przychodzące wiadomości od Naru, postanowiłam przeczytać wiadomości Chrissy.
Chrissy: Ange, jest problem
Chirssy: On chce abym mu wszystko powiedziała!
Chrissy: Jest wkurwiony i smutny
Chirssy: Co robić do cholery?
Chrissy: Przepraszam Angelise, powiedziałam mu.. Zadzwoń jak najszybciej!
Czytając ostatnią wiadomość drżącymi rękoma z nerwów zadzwoniłam do przyjaciółki.
-Halo? Chrissy..? - powiedziałam
-Ange.. Ja.. Przepraszam, nie chciałam.. Ale on mnie zmu...
-CO MU POWIEDZIAŁAŚ? - spytałam nie pozwalając jej dokończyć.
-Że musiałaś wyjechać do Tokio..
-Coś jeszcze?
-Tylko to bo wkurzony wybiegł z kawiarni.. Nie jest z nim za dobrze Ange.. A ty jak się czujesz? Już jesteś na miejscu?
-Tak.. Czuję się tak jak na początku po wyjechaniu z Tokio, a nawet i gorzej.. Wystarczy Ci taka odpowiedź?
-Tak.. - usłyszałam trzask drzwiami i krzyk Naru -M-musze kończyć Hana pozdrów syna... - i szybko się rozłączyła, z przyspieszonym oddechem postanowiłam pobiec jak najszybciej na cmentarz. Po kilku minutach byłam na miejscu, przy pomniku rodziców...
,,Ayano i Kagura Kugayama 22.01.2010*"
Leżąc na kanapie, przyglądałam się Shishio który próbował w kuchni zrobić mi naleśniki.
-Dobrze Ci idzie! - krzyknęłam, wybuchając śmiechem.
-Oj zamknij się.. - gdy próbował położyć na talerz naleśnika, spadł mu na podłogę -CHOLERA! - krzyknął, podnosząc do góry ręce. Oglądając co wyprawia, cały czas się śmiałam. -A ty z czego się śmiejesz? Na chemię powinnaś się uczyć, a nie się lenisz - powiedział wkurzony. Podczas gdy krzyczał do siebie jakie to życie jest niesprawiedliwe, zaczął dzwonić mi telefon, nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam.
-Halo? - spytałam rozbawiona
-Dzień dobry, Rozmawiam z Angelise Kugayama? -usłyszałam damski, nieznany mi dotychczas głos.
-Przy telefonie.. - mówiąc pokazałam palcem Shishio aby się zamknął.
-Czy mogłaby pani przyjechać do Szpitala na ulicę ***?
-A co się stało..?
-Pani rodzice mieli wypadek... - Słysząc to zdanie poczułam się tak, jakby ziemia osunęła mi się spod stóp.
Wytarłam dłonią łzy, które pojawiły się na myśl o samym wspomnieniu. Chociaż się przyzwyczaiłam i starałam zapomnieć, bolało mnie to podobnie jak na początku. Dodatkowo gdy nie odwiedzałam ich z poczucia winy i smutku tyle czasu, wybuchłam...
-Mamo.. Tato.. Przepraszam was.. Przepraszam że was nie odwiedzałam.. - wyjąkałam klęcząc przed grobem. -Wiecie co..? Zostaliście dziadkami.. -powiedziałam uśmiechając się smutno.
CZYTASZ
Alone Mother
عاطفيةAngelise przez drobną "wpadkę" ze swoim dobrym przyjacielem, zachodzi w ciąże. On, niczego nie pamięta, ona tak. Wiedząc że to jego dziecko i nie chcąc zniszczyć mu życia, wyjeżdża z Tokio do miejsca mało zaludnionego, chcąc rozpocząć nowe życie. Cz...