Uwaga przekleństwa! ♥
Trzymając moją córkę na rękach, siedziałam w oczekiwaniu na samolot. Obok nas siedziała cholerna para gołąbków - Naru i Chrissy. Nie mogłam już go pocałować, przytulić przez jej obecność. Chłopak przy niej był przytłoczony wszystkim, jak byliśmy sami, widziałam w nim chociaż trochę życia.
-Dacie radę? Może spróbuję zostać...?
-Dawaliśmy sobie radę kiedyś, teraz też damy radę BEZ CIEBIE. - auć... Zabolało. Spojrzałam się smutnym wzrokiem na Naru, on natomiast bezgłośnie przeprosił. Kiedy nastał czas pożegnania, Chirssy użyczyła mnie jednym, krótkim, spojrzeniem i odeszli. Znowu płacząc, wracałam samolotem. Byłam taką beksą.Gdy podjechałam pod dom napadli mnie, po raz kolejny paparazzi które krzyczały moje imię i różne pytania na temat mojej córki, Shishio i samej mnie, w nadziei że powiem, im cokolwiek. Nie ma takiej opcji. Zaparkowałam w garażu, wyjęłam dziecko z fotelika z tyłu i weszłam, przestraszona do domu. Słysząc kobiece jęki, zszokowałam się, cichutko podążałam za dźwiękiem. Okazało się że ktoś był w sypialni Shishio. Nie przejmując się że mogłam komukolwiek przeszkodzić, otworzyłam drzwi. W łóżku uprawiali miłość* Shishio oraz jakaś tleniona laleczka.
-Ops. - powiedziałam obojętnie i wyszłam. Słysząc przekleństwa, ze strony chłopaka, uśmiechnęłam się wrednie. Poszłam do pokoju małej i położyłam w łóżeczku. Obliczyłam że za 30 sekund pojawi się mój "narzeczony".
3...
2...
1...
-Ty mała suko.. - powiedział, ubrany jedynie w bokserki. Podszedł do mnie i uderzył mnie, z całej siły, w twarz aż upadłam. Czułam przeszywający ból, jednak nie bolało mnie tak, jak miał nadzieję. Trzymając się za policzek, powiedziałam:
-Damski bokser.
-Proszę?
-Damski, pierdolony, pojebany bokser! - rzuciłam się na niego z rękoma. Jednak on jednym ruchem mnie przygwoździł do podłogi.
-Pojechałaś na tę wiochę i znowu szczekasz. Posłuchaj mnie raz a uważnie. Jesteś moja i tylko moja, myśląc że jak wyjechałaś, na kilka dni i nie będę zły. Mocno się przeliczyłaś, dziwko.
-Pierdol się - zostałam kopnięta w bok. Zdażało się że mnie uderzył, jednak tym razem było to coś mocniejszego. Nie powinnam była go prowokować, jednak w tamtej chwili miałam wyjebane. Jeszcze chwilę mnie powyzywał i wyszedł. Odrobinę przerażona, wyjęłam z kieszeni telefon. I napisałam SMS do Naru, który podał mi swój numer.Ja: Gdzie jesteś?
Naru: W domu.
Ja: Sam?
Naru: TaPoszłam do łazienki, która była tylko i wyłącznie do pokoju Sachi. Siedząc na różowych kafelkach, zadzoniłam do mojego blondynka.. A raczej Chirssy blondynka..
-Angelise? Już wróciłaś? Jesteś w domu? - wyjakalam zwykłe mhm. Nie pokazywałam, żadnych emocji, przy Shishio prócz złości i obojętności. Nie chciałam dać mu satysfakcji.
-On mnie pobił... Nie uderzył pobił... - wyszeptałam na tyle cicho, aby nikt nic nieusłyszał.
-Co do chuja pana?! Zajebie go.. Jak się czujesz, księżniczko?
-Najpierw dziwka teraz księżniczka. Zajebiście.
-Jak przeprowadzę się do Tokio spiore mu porządne lanie. Zabije drania.
-Przecież ty za nic w świecie się tu nie przeprowadzisz.. - mówiąc to rozłączyłam się z nerwów. Wybuchłam głośnym płaczem. Kilka dni wsparcia i obecności Naru sprawiło że znowu stałam się uczuciową, nieobojetną kobietą.
Cholera..Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział! (Bo już go napisałam lel)

CZYTASZ
Alone Mother
RomanceAngelise przez drobną "wpadkę" ze swoim dobrym przyjacielem, zachodzi w ciąże. On, niczego nie pamięta, ona tak. Wiedząc że to jego dziecko i nie chcąc zniszczyć mu życia, wyjeżdża z Tokio do miejsca mało zaludnionego, chcąc rozpocząć nowe życie. Cz...