Ubrana w żółtą, zwiewną sukienkę, stałam na tarasie trzymając czarną walizkę. Czekałam na mamę, która postanowiła się wystroi. W końcu wróci na swoją utęsknioną wyspę! Gdy otworzyły się drzwi, ujrzałam mamę w innym wcieleniu. Jej łysą głowę zdobiła czarna peruka, ubrana była w różowy kombinezon, a w dodatku pomalowała się, to wszystko sprawiło że wyglądała jak inna osoba! Wyglądałyśmy jak bliźniaczki!
-Wyglądasz cudownie mamo! - krzyknęłam z uśmiechem. Po mamie wyszli mężczyźni, wyraźnie skołowani. Kobieta spojrzała się na mnie łagodnie i cała nasza czwórka weszła do samochodu. Podróż na lotnisko, minęła mi i mamie bardzo miło. Cały czas śpiewałyśmy różne piosenki, machałyśmy innym. Natomiast Kou był naburmuszony naszym zachowaniem, a Naru załamany. Mamie zostało mało czasu, a oni tylko się obrażają! Przed budynkiem, spotkaliśmy jakże szanowne paparazzi! Nagły flesz przez chwilę mnie oślepił, przez co stałam jak kołek. Słysząc pytania o jej śmierć, wpadłam w szał.
-Kiedy umrzesz?! - krzyknął pewien mężczyzna, jak można tak powiedzieć?! Przetarwszy oczy, wyrwałam mężczyźnie mikrofon i rzuciłam nim.
-Spierdalaj - odparłam i weszłam do budynku.
-Oszalałaś?! - krzyknął Kou. Naru uśmiechnął się lekko i przybił mi piątkę. Mama patrzyła się na mnie bez słowa, widziałam w jej spojrzeniu taką troskę i miłość. Uśmiechnęła się lekko, nie odrywając wzroku.Wychodząc z budynku lotniska na wyspie, poczułam lekki powiew wiaterku. Pomimo tego było ciepło, pogoda według mnie była wręcz idealna. Wyjęłam ze swojej walizki, słomiany kapelusz, w celu ochrony przed słońcem, które dość mocno grzało. Na mojej twarzy zawitał uśmiech, ta cisza i spokój aż poprawiała mi nastrój.
-Jejku.. - usłyszałam mamę która złapała mnie za dłoń. Obie odczuwałyśmy to samo. -Pójdźmy najpierw na plażę! Nie można zmarnować pogody! - krzyknęła, wszyscy oprócz Kou'a się zgodzili.
-Sachi? - spojrzałam się na Naru. -Możemy pogadać? - jedynie przytaknęłam głową i odeszłam razem z mężem mamy, trochę dalej.
-O co chodzi Naru? - spytałam.
-Musimy zrobić Angelise niespodziankę... Musisz mi pomóc. - uśmiechnęłam się szeroko i jedynie gestem ręki pokazałam, aby powiedział coś więcej. -Musisz coś ze mną zrobić... Trochę się zaniedbałem.. - to była prawda, miał rozdwojone końcówki. Jego włosy straciły blask. Twarz była szara i zmęczona, wyglądał jak siedem nieszczęść. -Miejsce jest załatwione. Zostało przygotowanie mnie i twojej mamy, oraz zabranie jej do tego miejsca. Mogę liczyć na Twoją pomoc? - zasalutowałam i wróciłam do niczego świadomej rodzicielki. Droga na plażę, nie była zbytnio długa. Kilkaset metrów i byliśmy na miejscu. Razem z mamą, ścigałyśmy się która pierwsza zejdzie na dół. O dziwo to mama wygrała! Położyłyśmy się na rozgrzanym piasku i śmiałyśmy się w niebogłosy.
-Wchodzimy do wody? - spytała mnie, odwracając w moją stronę głowę. Uśmiechnęłam się cwanie, jakby to było coś bardzo złego. Kiedy dołączyli do naszego "opalania" mężczyźni, jak poparzone wstałyśmy i wbiegłyśmy do wody. A raczej tylko ja, ponieważ po zanurkowaniu w zimnej wodzie, zrozumiałam że mama w ostatniej chwili się zatrzymała.
-Jak mogłaś?! - krzyknęłam wściekła, a mama jedynie się głośno śmiała.Przepraszam za długi brak dodania rozdziałów! Straciłam całą wenę..
CZYTASZ
Alone Mother
Roman d'amourAngelise przez drobną "wpadkę" ze swoim dobrym przyjacielem, zachodzi w ciąże. On, niczego nie pamięta, ona tak. Wiedząc że to jego dziecko i nie chcąc zniszczyć mu życia, wyjeżdża z Tokio do miejsca mało zaludnionego, chcąc rozpocząć nowe życie. Cz...