2.20

2.6K 177 8
                                    

   Tydzień po wzięciu przez mamę chemioterapii, lekarze postanowili pobrać jej krew - czego cholernie się bała. Pomimo już długiego leczenia, nadal jej lęk przed igłą nie znikł. Za każdym razem bawiła się z lekarzami w chowanego. Chowała się gdzie to było możliwe. Ponieważ przez te lata, szukali mamy - Kou i Naru, tym razem mi przypadł ten zaszczyt. Biegałam po wszystkich salach. Gdybym miała się gdzieś schować w szpitalu,  gdzie by to było..? Toaleta! Do niej ani Kou ani Naru nie weszli. Ponieważ szpital posiadał dużo toalet to było nie lada wyzwanie. O dziwo mamę znalazłam, w pierwszej napotkanej łazience. Skąd wiedziałam że to ona? Jedna kabina była zamknięta, a w dodatku widziałam mamy kapcie.
-Mamuś... - powiedziałam pukając w drzwi.
-Nigdzie nie idę! - krzyknęła.
-Ale mamusiu najukochańsza.. Będę przy Tobie, Mamooo! - krzyknęłam waląc w drzwi. Zero znaku życia, nie miałam wyboru jak wejść tam do niej. Weszłam do kabiny obok i stojąc na sedesie, przeskoczyłam przez ściankę i przeszłam do mamy.
-Hejka mamuś - odparłam z głupim uśmiechem. Mama zaczęła się śmiać, jednak po chwili zdała sobie sprawę co ją czeka i przestała. Otworzyłam kabinę i poszłyśmy do jej pokoju. Jak na zawołanie, lekarz już na nas czekał. Złapałam mamę za rękę kiedy leżała. Straszne się bała, jej twarz była aż blada. Gdy lekarz zaczął podchodzić bliżej, wpadłam na pomysł aby odstresować ją chociaż trochę.
-Mamo? Mamusiuuu! Zaśpiewasz mi coś? Proszę.. - ponieważ mama nigdy mi nie odmawiała zaczęła śpiewać. Jednak to nie była kołysanka, a jej inna piosenka.

-Twój widzę płacz, samotny ból
Nie bój się łez, to piękne tak
I jakie ludzkie
Człowiekiem być znaczy płakać
Wylane łzy powiedzą ci
Że właśnie w tym zaklęta jest
Niezwykła prawda
I właśnie to bardzo kocham
Za to właśnie chcę..-  i w tym.momencie wbito mamie igłę, na jej twarzy zawitał grymas. Po chwili, gdy lekarz pobrał jej krew, uśmiechnęła się promiennie. Lekarz wyszedł a ja z mamą przybiłyśmy sobie piątkę.
-Naru! - krzyknęła mama, patrząc w stronę drzwi. Mężczyzna podszedł do niej i ją pocałował w usta. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-To ja może pójdę.. - wyszeptałam wycofując się.
-Poczekaj Sachiko! Skarbie potrzebujesz czegoś? Bo idziemy do Mac Donalda.. - słysząc to zdanie, szeroko się uśmiechnęłam. Kocham fast foody! Zresztą widać po mnie..
-Zabierzcie mnie ze sobą.. - wyjąkała mama. Mój ojczym wytłumaczył mamie że jak wyzdrowieje, zabierze ją nawet na koniec świata.
  Jedząc frytki, patrzyłam się na Naru rozmawiający z Kouem o samochodach. Planowali kupić Mercedesa oraz zastanawiali się nad szoferem. Naru był za tym pomysłem, natomiast Kou nie.
-Niech siostra wytłumaczy Ci że to dobry pomysł. Prawda? - zdziwiona słowem ,,siostra" jedynie przytaknęłam. Nawet Naru traktuje nas jak rodzeństwo.. Jeśli dowiedzieliby się o tym, że czujemy do siebie coś więcej, chyba byłoby po nas.. Czemu to takie skomplikowane? Spojrzałam się na Kou'a który patrzył się na mnie zdezorientowany. Kiedy jakiś Azjata, podszedł do naszego stolika i dał mi swój numer, Naru zaczął gratulować. Natomiast Kou aż zabijał wzrokiem. Z dumnym uśmiechem wypiełam w ich stronę język.

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz