Obudził mnie przepiękny zapach jedzenia. Nagle odczulam głód i spragnienie. To cholernie drażniło gardło! Jakby nie patrzeć, kiedy przyjechałam do tego domu, nic nie jadłam.
-Jedzenie... - powiedziałam, wychrypiałym głosem. Jak na zawołanie położono, na stoliku przed mną, naleśniki a obok szklanka soku pomarańczowego. Łapczywie rzuciłam się na ten "zestaw". Jadłam tak szybko aż brzuch mnie bolał. Nie minęło nawet pięć minut, a naczynia były puste.
-O cholera.. Tak szybko?! - krzyknął Kou, siadając obok mnie ze swoją porcją. Nieśmiało się uśmiechnęłam. Było mi piekielnie wstyd, przez mój wczorajszy atak paniki.. Ale jestem kobietą i nie będę go przepraszać! -Za chwilę idę pomóc mieszkańcom.. Dasz sobie sama radę? - spytał, na co jedynie przytaknęłam.
-Po co w ogóle masz pomagać? - odezwałam się, przerywając straszną ciszę.
-Jako syn sołtysa muszę się wszystkim zająć. Tata mój jest z kilku przyczyn w Tokio. No cóż.. No to idę -postawił talerz na stoliku. Chciał mnie odruchowo przytulić, jednak w ostatniej chwili się opamiętał -Wychodzę! - tak jak powiedział, tak i zrobił. Podeszłam do swojej walizki oraz przebrałam się w jedyne spodnie i bluzkę które posiadałam. Włosy związałam gumką, którą znalazłam i postanowiłam się odwdzięczyć trochę za nocleg.
Wszystkie naczynia zebrałam i pozmywałam, wyczyściłam blaty i stół. Kou był okropnym brudasem! Ubrania zebrałam w jedną kupkę i położyłam w mało widocznym miejscu. Zrobiłam po prostu generalne porządki. Kiedy skończyłam kuchnię z salonem, weszłam do pomieszczenia obok które okazało się łazienką, która posiadała pralkę! Mogłam zrobić w końcu pranie oraz wiedziałam gdzie mogę załatwić swoje potrzeby! Ważne aby się cieszyć z małych rzeczy! Nawet nie wiem kiedy, stałam się prawdziwą kobietą - cieszyłam się z głupiego prania. Co się ze mną dzieje?!
W końcu mogłam przełamać moją ciekawość i wejść na górę - gdzie się okazało że jest sypialnia i pusty pokój, z którego była oderwana w niektórych miejscach różowa tapeta. Ponieważ byłam ciekawską osobą, grzebałam trochę-bardzo w sypialni. W jednej szafce było zdjęcie kobiety, która wyglądała tak samo jak ja! Albo ja jak ona.. Ale byłyśmy identyczne! W innej szafce znalazłam coś jeszcze cenniejszego... Zdjęcie małej dziewczynki z takim samym misiem, jakiego przywiozłam ze sobą. To prawdopodobnie byłam ja, sądząc po pluszaku i takim samym zadartym noskiem. Pierwszy raz, widziałam swoje jakiekolwiek zdjęcie z dzieciństwa. Byłam na prawdę szczęśliwa.. Ciekawe co sprawiło że miałam taki piękny, radosny uśmiech?
Resztę dnia, przesiedziałam oglądając telewizję. W dodatku wyjadłam całą lodówkę Kou, miałam ogromną nadzieję że kupił coś do jedzenia bo będzie źle.. Bardzo, bardzo źle. Bez jedzenia to jak bez nogi! Kiedy Kou przyszedł, od razu wskoczył na kanapę umordowany.
-Co takiego robiłeś że jesteś zmęczony?
-Długa historia.. - wyspał, opierając się o kanapę.
-Kou..? - uraczył mnie jednym spojrzeniem. -Kiedy polecimy do Angelise? - spytałam niepewnie.
-Za tydzień, a może dwa.. A co?
-Nie możemy wcześniej?! Mam do niej cholernie ważną sprawę... - powiedziałam załamującym się głosem. Chyba zabrzmiałam za bardzo jak desperatka..
-Jesteś TĄ Sachiko, prawda? - uśmiechnął się ironicznie. Kurwa, jebana, psia mać! Wydałam się! Brawo kurwa Sachiko! Jesteś totalną idiotką!
CZYTASZ
Alone Mother
RomanceAngelise przez drobną "wpadkę" ze swoim dobrym przyjacielem, zachodzi w ciąże. On, niczego nie pamięta, ona tak. Wiedząc że to jego dziecko i nie chcąc zniszczyć mu życia, wyjeżdża z Tokio do miejsca mało zaludnionego, chcąc rozpocząć nowe życie. Cz...