[piosenka daje klimatu]
Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci – zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc. ~ Halina Poświatowska
Idąc za innymi, zauważyłam że wszyscy płaczą prócz mnie. Na mojej twarzy widniał sztuczny uśmiech, który denerwował wszystkich dookoła. W gardle posiadałam niewidzialną gulę, powstrzymującą mnie od płaczu. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie mogłam tego zrobić! Wszyscy, oprócz mnie, byli ubrani na czarno. Ja natomiast miałam na sobie sukienkę mamy, z naszej pierwszej wigilii. Była to taka zwykła, biała sukienka z paskiem, który zrobiony był z czarnej koronki. Wyróżniałam się, jednak miałam powód. Powód który tylko ja znałam.
Kilka metrów przede mną, idą wynajęci mężczyźni niosący trumnę. W tych drewnianych deskach, leżała ONA. Osoba, która mnie wychowała do piątego roku życia. Która mnie kochała i martwiła się. Kobieta co w ciągu miesiąca, zmieniła moje nastawienie do życia i uratowała mnie.
Dziennikarze robili zdjęcia, chowając się za drzewami. W dodatku ten sztuczny smutek innych, doprowadzał mnie do cholernego szału.
-Była taką dobrą piosenkarką.. - wyjąkała jakaś dziewczyna. Zacisnęłam z całej siły ręce i policzyłam zdenerwowana do dziesięciu.
Przed drewnianym domkiem, w którym zostałam urodzona, ksiądz wygłosił krótką mowę i odszedł. Włożono ciało mojej mamy do dziury, wykopanej w kwiatkach, które kiedyś tu rosły.
-Nie... - wyjąkał Naru i wyrwał się z objęć Kou'a. Prawie wskoczył do tej dziury, jednak został powstrzymany przez innych. Upadł przed pochówkiem i wpadł w totalną rozpacz. Pomimo że próbowałam nie płakać, nie dałam już rady. Cichutko załkałam, a łzy ciekły mi ciurkiem. Kou chciał mnie przytulić, jednak wyrwałam się z objęć. Kiedy zakopano trumnę, ludzie niedbale rzucili kwiatka i poodchodzili. Mężczyźni wsadzili drewniany krzyż i zasadzili drzewko, symbol który oznaczał że mama nadal tutaj jest. Kou zabrał załamanego Naru do domu, który nie mógł się pogodzić z Angelise śmiercią. Przez dłuższy czas stałam bezruchu, obserwując pochówek mamy. Po pewnym czasie, załamana usiadłam obok krzyża i oparłam się o ścianę domu.
- Heh... Obiecałam Ci coś... Przepraszam - powiedziałam, głaszcząc dłonią ziemię. -Miałaś dożyć do ukończenia moich studiów, ślubu.. Wiesz co? Zrobię to wszystko o czym mówiłaś. Nie masz czym się martwić.. Ale chroń mnie dobra? - wzięłam głęboki wdech i próbowałam powstrzymać się od płaczu. -Zabierz na.. - zaczęłam śpiewać kołysankę mamy. Łzy w oczach po raz kolejny się pojawiły. -Księżyc nas.. Zaśniesz tam.. - robiłam długie przerwy, nie potrafiłam inaczej. Serce mnie tak cholernie bolało, wręcz kuło. Łzy pomimo obietnicy, leciały -A swe sny...
-Nie pozwól siebie szantażować.. Nie możesz się nigdy poddać! Nie ulegaj, a walcz. Nie rób tych samych co ja błędów.. Sachiko nie możesz! - z każdym zdaniem traciła głos i to nie z powodu płaczu. Po prostu umierała, ona jak i ja, wiedziałyśmy że zostało jej mało czasu. -Wiem że coś czujesz do Kou'a.. - moja buzia momentalnie się otworzyła, a serce zabiło mocniej -Spokojnie kochanie.. Nie jestem zła, zachowujesz się dokładnie tak samo jak ja za młodu! Nie możecie tego ciągnąć dalej, Sachan nie myśl że chce Cię od niego oderwać.. Po prostu znam tego chłopaka lepiej od Ciebie, za każdym razem będzie Ci wypominał, ze NIBY przez Ciebie nie żyję. Broń boże to nie prawda! - słuchałam kobiety uważnie, chciałam dokładnie zapamiętać jej głos i wszystkie jej rady. -Zależy mi na twoim szczęściu.. - powiedziała głaszcząc mnie po włosach. -Mam dla Ciebie kartę z moimi oszczędnościami. Chciałabym abyś zaczęła żyć od nowa. Nie rozpamiętywała przeszłości, żyła teraźniejszością. Nie mówię abyś uciekła, ale walczyła o siebie i swoje szczęście. Z tymi dwoma nie dasz rady się wybić do góry. Oni do końca życia, będą zajmować się przeszłością. Płakać nad rozlanym mlekiem.. - z drżącymi ustami, zasalutowałam. -Nie płacz.. Łzy i tak nie pomagają.. A sprawiają że taka śliczna buzia jest cała czerwona. Masz zawsze się uśmiechać! Kroczyć przez życie z uśmiechem, zrozumiano? A jak nie, to wrócę i będę Cię nawiedzać jako duch! - odparła ze śmiechem. Miała taki przyjemny uśmiech.. -Tam w szafie jest taka biała sukienka.. Założyłam ją na nasze pierwsze święta! Załóż ją na mój pogrzeb! - oczy momentalnie mi się zaszkliły na ostatnie słowa ze strony kobiety. -Prosiłam Cię o coś! I jeszcze powiem Ci ostatnią radę.. Zawsze bądź sobą. - powiedziała i poprosiła, aby teraz przyszedł do niej, Kou. Ostatni raz pocałowałam mamy czoło, mocno przytuliłam i wyszłam.
-Lecz łzy same lecą, gdy oczy otwieram swe.. Choć przestać chcę -odparłam z lekkim uśmiechem.
KONIEC
CZYTASZ
Alone Mother
RomanceAngelise przez drobną "wpadkę" ze swoim dobrym przyjacielem, zachodzi w ciąże. On, niczego nie pamięta, ona tak. Wiedząc że to jego dziecko i nie chcąc zniszczyć mu życia, wyjeżdża z Tokio do miejsca mało zaludnionego, chcąc rozpocząć nowe życie. Cz...