Lecąc na wyspę, odczuwałam coraz mocniej skutki uboczne swojej pochopnej decyzji. Żałowałam, miałam ochotę płakać, jednak tego nie robiłam. Dusiłam wszystko w sobie, uważając że w ten sposób będę silniejsza. Jednak nie byłam, tylko bardziej cierpiałam. Samotność coraz bardziej u mnie doskwierała, wiedząc że już zapewne nie spotkam się nigdy z Shishio, pogłębiała ją. Zaczęłam coraz bardziej się wszystkiego bać, co jeżeli sobie nie poradzę? Nie znajdę pracy, będę mieszkać na ulicy? Te pytania ciągle mnie nurtowały. Mój pesymizm zabierał całą radość z rozpoczęcia "nowego życia".
Niepewnie stąpałam po schodkach samolotu, stojąc już na ziemi, zaczęłam się coraz bardziej bać przyszłości, jednak udając pewną siebie, wzięłam swoje walizki, i wyszłam z terenu lotniska. Stojąc na wąskiej drodze, rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku który pomógłby mi dotrzeć do wioski. Widząc jedną drewnianą, dość dużą tabliczkę kilka metrów przed mną, podeszłam bliżej. "Znak" został podzielony na dwie części, bodajże prawą i lewą stronę ścieżki, jedną grubą linią. Widząc nazwę "mojej" wioski, po prawej stronie, bez zawahania poszłam w nią. Idąc nikogo ani niczego nie widziałam prócz łąki, na której rosły śliczne maki. Lekki wiatr sprawiał, że czasami gubiły swoje płatki. Czułam się podobnie, jak gdyby wszystkie problemy, zabierały kawałki mojej osoby. Gdybym zgubiła te płatki, żyłabym jakiś czas, jednak w środku byłabym martwa. Po godzinie chodzenia przed siebie, ujrzałam mały drewniany domek, a obok niego drewniany znak z wyrytym napisem ,,sklep". Jak oszalała pobiegłam w jego stronę, będąc w środku rozglądałam się po pomieszczeniu, szukając jakiejś osoby.
-Przepraszam? Jest tu kto? Halo! - mówiąc, chodziłam po sklepie. Miał same produkty spożywcze. Wzięłam dwie butelki litrowej wody oraz jakieś przekąski, gdy chciałam wyjąć pieniądze z walizki niespodziewanie do sklepu weszła staruszka. Miała bardzo miły wyraz twarzy, jej siwe włosy, niebieskie oczy i długa różowa sukienka, z tego samego koloru swetrem, sprawiły że wyglądała jak taka "typowa" babcia.
-Och! Dzień Dobry! - powiedziała swym skrzeczącym głosem.
-Dzień Dobry.. Miałam właśnie zapłacić.. - odpowiedziałam odrobinę zawstydzona, nie chciałam aby pomyślała że chciałam coś ukraść.
-Och... Nie jesteś z naszej wyspy prawda? - przytaknęłam -Masz taką niezwykłą buzię, inną...
-Dziękuje.. Wie może pani gdzie jest wioska Nanatsutake? - kobieta uśmiechnęła się jeszcze bardziej, była śliczną kobietą, nawet ze zmarszczkami.
-Nanatsutake? Idź cały czas prosto, gdy zobaczysz tabliczkę z nazwą wioski, oznacza że już dotarłaś na miejsce. Wprowadzasz się tu? - spytała.. podekscytowana?
-Tak, mam zamiar tutaj zamieszkać. Dziękuje za pomoc, dowi.. - nie mogłam dokończyć, ponieważ kobieta mi przerwała.
-Obok tej tabliczki jest duży czerwony dom, idź do niego. Tam mieszka sołtys, pomoże Ci ze wszystkim. - zdziwiona podziękowałam i wyszłam. Idąc dalej przed siebie, moje mdłości ponownie wróciły, czując jak mnie podbijało wyjęłam z walizki tabletki na tę dolegliwość, i połknęłam jedną.
Po jakimś czasie zauważyłam upragnioną tabliczkę, a za nią stał czerwony dom. Przyspieszyłam trochę, i stojąc już przy domkiem, zapukałam do dużych, drewnianych drzwi. Zrobiłam krok do tyłu, gdy ktoś otworzył mi drzwi.
-W czym mogę pomóc? - spytała osoba stojąca w drzwiach, był to chłopak który wyglądał na około dwudziestu paru lat. Jego blond włosy do ramion, były roztrzepane, i każdy ich kosmyk był gdzieś indziej. Jego skóra była trochę opalona, a w dodatku czarne duże oczy sprawiały że wyglądał.. przystojnie?
-Dzień dobry, czy mogłabym porozmawiać z sołtysem?
-Po co Ci on? - odpowiedział pytaniem oschle.
-Powiedziano mi że tutaj mieszka, i pomoże mi znaleźć dom. - odpowiedziałam.
-Skąd taka pewność że Ci pomoże? - mówiąc uśmiechnął się ironicznie.
-Nie mam pewności, jednak warto spróbować, prawda? - chłopak poprosił abym poczekała, tak więc zrobiłam. Po chwili wrócił on razem ze starszym człowiekiem, obok siebie. Nie byłam jednak pewna czy był to sołtys, jednak jak poparzona stanęłam prosto i wyciągnęłam dłoń w stronę mężczyzny.
-Dzień dobry, jestem Angelise Kugayama. Chciałabym się tutaj wprowadzić, pewna pani powiedziała abym przyszła tutaj. -
Jezu.. Jak to brzmiało żałośnie. Brawo Angelise wylądujesz na ulicy przez swój idiotyzm!
-Och to ty! Erika mówiła mi że będę miał prawdopodobnie gościa! Miała rację że masz taką inną, uroczą urodę! Masz może jakieś wymagania?
-Jeżeli mam być szczera, chciałabym kupić dom i w nim zamieszkać jak najszybciej, bo widziałam w internecie ceny pobliskiego hotelu, i są one straszne, rozu.. - sołtys mi przerwał, ucieszony nie wiadomo czym.
-Och.. Angelise zostaw tutaj walizki jeżeli chcesz, wyruszamy wybrać Ci dom! - byłam zaskoczona, jednak zadowolona. Chociaż sołtys mnie prawie w ogóle nie zna, jest dla mnie bardzo miły. Czułam że tutaj będzie dobrze, uda mi się wszystko.. Zapowiadał się DOBRY początek, nowego życia.
CZYTASZ
Alone Mother
RomanceAngelise przez drobną "wpadkę" ze swoim dobrym przyjacielem, zachodzi w ciąże. On, niczego nie pamięta, ona tak. Wiedząc że to jego dziecko i nie chcąc zniszczyć mu życia, wyjeżdża z Tokio do miejsca mało zaludnionego, chcąc rozpocząć nowe życie. Cz...