Głośno krzycząc, bardzo szybko wstałam. Zdezorientowana i przestraszona, rozglądałam się wokół. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, ja byłam.. W pokoju, w którym wychowywałam się całe moje dzieciństwo.. Przerażona, szybko wstałam - chciałam rozejrzeć się po terenie. Co ja robię znowu w Angli?! Chwiejąc się, wzięłam swojego.. Iphone'a? Jakim cudem.. Przecież iphone'y są już na wymarciu.. Zdziwiona odruchowo spojrzałam na swoje dłonie, które nie posiadały ani jednej zmarszczki! Takie delikatne i zadbane. Jak to było w ogóle możliwe? Zdziwiona podeszłam do lustra i o mało co nie zemdlałam. Ja byłam młoda.. Miałam nie więcej niż szesnaście lat, sądząc po kolorze włosów. W tym wieku po raz pierwszy, rozjaśniłam je z czarnego, aż do blondu.
-Sachiko! Rusz się do cholery! - usłyszałam swojego.. Ojca? Jakim cudem?! Zszokowana, niepewnie zeszłam na dół. To był ten dom, w którym się wychowałam.. Co ja tu robię? Czemu mnie nie ma z moimi, kochanymi dziećmi?! Na dole zobaczyłam.. Mojego ojca, Chirssy i Suzume, siedzących przy stole. Czułam jak powoli odpływam, co ja tutaj robię? -Co Ci jest znowu nie tak?
-Co ja tutaj robię.. - wyszeptałam sama do siebie. -Który dzisiaj jest?! - wykrzyczałam podbiegając do Suzume. Wtedy jeszcze była "ładna i młoda", o ile można tak to ująć.
-O co Ci chodzi? Mówiłam Wam! Ona jest jakaś chora.. - powiedziała, ignorując jej wredność - zabrałam pierwszy lepszy telefon, leżący na stole. 21 czerwiec 2016 rok (od autorki: niestety jak pisałam poprzednie części nie pomyślałam o jakiejkolwiek dacie.. więc proszę to wybaczyć. Uznajmy że Angelise urodziła w 2000r.)
Mam.. 16 lat?! Co się tu odkurwia? To wszystko.. Było moim snem? Kou, moje dzieci, Nathan..? Dlaczego najpierw pomyślałam o Kou, zamiast o moim mężu?! Ze łzami w oczach pobiegłam na górę, ten sen był tak realistyczny.. Pamiętałam każdy dzień z moimi dziećmi, mężem.. To możliwe żeby sny tak długo trwały? Na prawdę się z wszystkimi się zżyłam, dlaczego oni nie istnieją na prawdę?! Czyli.. Chrissy to moja prawdziwa mama?
-O co Ci znowu chodzi?! - wszedł mój ojciec, który wyjątkowo bardzo był wkurzony. Już dawno nie widziałam tego potwora.. Chciał mnie zgwałcić... Zdziwiona, pokiwałam przecząco głową - przecież to był sen.. Jeden głupi sen.
-Chrissy nie jest moją PRAWDZIWĄ matką, prawda?- spytałam z naciskiem na słowo: prawdziwa. Chciałam się upewnić, dla własnego dobra. A jeśli to była prawda?
-Co? - powiedział, wyraźnie zmieszany. Pewnie siebie stałam, patrząc prosto w oczy, mojego taty. Widziałam strach w jego oczach, jakby ktoś odkrył jego sekret. -Skąd to wiesz?! - krzyknął, po chwili niezręcznej ciszy. Wyraźnie się wściekł, ale sam nie wiedział co ma zrobić. Jakby pogubił się we wszystkim.
-Czy Angelise to moja mama? - spytałam. Nie interesowało mnie że wyjdę na wariatkę, chciałam jeszcze to wiedzieć. Po prostu musiałam. Nagle, poczułam mocne uderzenie w mój policzek, zszokowana złapałam się za szczypiące miejsce.
-Nigdy nie wymawiaj tego imienia.. - warknął wściekły. -NIGDY! - wydarł się, przestraszona odsunęłam się kawałek od niego. Mężczyzna zdenerwowany wyszedł z "mojego" pokoju, a ja nadal zszokowana stałam w miejscu, patrząc się na swoje gołe stopy. Czyli ten sen.. To była jakaś pierdolona wizja! Skoro mam szesnaście lat.. Mam szansę uratować Angelise! Uratuję moją mamę.. Z ogromnym uśmiechem, otworzyłam laptopa. Bez problemu wpisałam w internecie, nazwę wioski w której miałam szansę spotkać moich bliskich. Mam nadzieję że cały mój sen, to była 100% prawda. Zamówiłam bilety na wyspę Fukue, na jutrzejszy dzień i zaczęłam się szykować. Może i jestem wariatką, ale muszę się wszystkiego dowiedzieć. Czuję że mój sen to była wizja, wizja żeby móc wszystko naprawić.
REAKTYWACJA OPOWIADANIA!!! MAM MNÓSTWO POMYSŁÓW! PROSZĘ BARDZOOO, ŻEBYŚCIE VOTE'OWALI ORAZ KOMENTOWALI! CHCĘ ŻEBY INNI RÓWNIEŻ ZOBACZYLI MÓJ POWRÓT! Pozdrawiam, Yozoraa! <3
CZYTASZ
Alone Mother
RomanceAngelise przez drobną "wpadkę" ze swoim dobrym przyjacielem, zachodzi w ciąże. On, niczego nie pamięta, ona tak. Wiedząc że to jego dziecko i nie chcąc zniszczyć mu życia, wyjeżdża z Tokio do miejsca mało zaludnionego, chcąc rozpocząć nowe życie. Cz...