Fifteen

6.4K 313 11
                                    

             O jedynastej Sachiko się obudziła, przez co obudziła mnie. Zaspana wstałam i poszłam do jej pokoiku, czując okropny smród, od razu stanęłam na nogi, wiedziałam już, dlaczego moja księżniczka płacze...

-No już księżniczko id.. - stojąc obok jej łóżeczka zaczęłam głośno kaszleć, zapach był nie do wytrzymania. -idę.. - szybko i sprawnie zmieniłam jej pieluszkę i ubrałam w śliczny komplet: różowe spodenki, białą bluzeczkę w serduszka i tego samego koloru spódniczkę, wyglądała uroczo. -Wesołych świąt moja księżniczko... - mówiąc pocałowałam ją w główkę i trzymając ją na rękach poszłam do swojego pokoju. -Dzisiaj idzieMY na randkę! - mówiąc uśmiechnęłam się i położyłam malutką na środku łóżka, natomiast ja założyłam kupioną sukienkę i spojrzałam się w lustro. Sukienka idealnie na mnie leżała - lepiej niż w sklepie, nowy odcień włosów dodał trochę uroku. Postanowiłam jedynie użyć trochę czarnego eyelinera aby podkreślić oczy i to tyle z mojej 'tapety'. Przeczesałam delikatnie moje włosy i byłam już gotowa, wszystko zajęło mi godzinę więc dość szybko się uwinęłam. Ponieważ została godzina do naszego spotkania z Naru, trzymając malutką zeszłam na dół i usiadłam na kanapie.  Włączyłam telewizję i zaczęłam oglądać wiadomości, jednak tę czynność przerwał mi sms.

Chrissy: jestem pod drzwiami - otwórz. 

Malutką położyłam na kanapie i otoczyłam szybko poduszkami aby nie zleciała z niej i pobiegłam otworzyć drzwi, w progu stała rudowłosa z Suzume.

-Cześć śliczna, nieźle wyglądasz. Gdzie ta śliczniejsza? - obie zdjęły kurtki.

-Mamo, powtarasz się.. - powiedziała Suzume, dziewczynka była ubrana w białe rajstopki, czarne kozaczki i śliczną czerwoną sukieneczkę. Wyglądała ślicznie! Aż sama chciałam mieć w podobnym wieku córeczkę aby ją stroić.

-Suzume wyglądasz ślicznie - mówiąc uśmiechnęłam się.

-Wiem - odpowiedziała. Obie z Chrissy zaczęłyśmy się śmiać.

-Skromna po mamusi, Ange ukradniemy Ci malucha co? - powiedziała Chrissy

-Ale ona..

-Żadne ale, idziesz na randkę dziewczyno! Zabieram Ci ją i macie się świetnie bawić. Shippuje was, śliczna. - ostatnim zdaniem rozbawiła mnie. -Dasz mi klucze i pobędziemy u ciebie a wieczorem pójdziemy na przyjęcie.

-Widzę że już wszystko zaplanowałas.. Rób co chcesz, obojętnie mi.

-Angeeee... Mogę iść do Sachiko? - gdy usłyszałam imię mojego dziecka jak poparzona pobiegłam do 'salonu' i spojrzałam czy wszystko w porządku z małą, widząc ją spokojnie śpiącą, odetchnęłam z ulgą.

*

            Chrissy z Suzume postanowiły zostać i opiekować się moim skarbem. Ja natomiast czekałam przed domem na Naru, widząc jego blond czuprynę, pobiegłam w jego stronę nie myśląc o tym że mam na sobie baletki, a jest ślisko. Będąc w połowie drogi pośliznęłam się i upadłam twarzą w śnieg.

-Angelise! - wołał śmiejąc się, chwile później poczułam jak mnie podnosi.

-A miało być tak dobrze... - zrobiłam smutną minę a następnie sama zaczęłam się śmiać. - Co robimy?

-Pomyślałem aby pójść do miłosnego hotelu... (takie coś istnieje w Japonii ;-;)  -  widząc jego poważną minę powiedziałam:

-Pojebało Cię? - chłopak jak głupi zaczął się śmiać. Wzięłam bardzo szybko, garść śniegu i rzuciłam w jego twarz. -Giń

-O ty... - i tak oto zaczęła się nasza bitwa na śnieżki, chociaż on miał większą przewagę, ponieważ był wyższy, o wiele i tak dawałam sobie radę.

-Koniec poddaje się! - mówiąc pocierałam swoje czerwone, zmarźnięte dłonie. Chłopak niespodziewanie wyjął rękawiczki z kieszeni kurtki i dał mi jedną rękawiczkę, a sam założył drugą. -Dzięki.. - powiedziałam pod nosem. Po chwili niespodziewanie złapał mnie za 'gołą' rękę, nie wyrwałam jej, zignorowałam to. Moje serce wariowało, a w brzuchu poczułam dość znane mi uczucie...

-Co ty na to aby pójść na jakąś pizzę?

-Romantycznie... Jasne.

***

Zajadaliśmy się pizzą, żartowaliśmy o wszystkim, obgadywaliśmy każdego kto nam 'nie pasował'. Czas spędzaliśmy bardzo miło.Co jakiś czas obserwowałam parę staruszków tańczących do muzyki, wyglądali ślicznie, aż łezka w oku się zakręciła.. Widać było że się kochają, każdy chyba marzy o takiej miłości aż do końca życia.

-Chodź też zatańczymy. - powiedział nagle, nie zdążyłam odpowiedzieć i już mnie ciągnął w stronę 'parkietu'. Chociaż muzyka była wolna tańczyliśmy po swojemu. Nagle pod wpływem emocji.. Pocałowałam go, ten pocałunek był pełen uczuć... Po chwili z trudnością oderwaliśmy się od siebie, chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ja natomiast uśmiechnęłam się, pewna siebie. Jakiś czas tańczyliśmy wtuleni w siebie, czasami całując się. Czułam się cudownie z nim, dopiero w tej chwili to zrozumiałam. On był przy mnie w trudnych chwilach. Zrozumiałam że czułam więcej niż tylko przyjaźń...

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz