29

4.6K 208 5
                                    

Zły rozdział dodałam!!!!  Przepraszam z góry

4 lata później..

    -Sachiko rusz się bo się spóźnimy! - krzyknęłam, ubierając beżowe szpilki. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze. Tego samego koloru co szpilki, była obcisła do kolan spódnica, w którą była wkasana błękitna koszula. Moje pofarbowane na blond włosy, sięgające do łokci zostały delikatnie skręcone.  Makijażu praktycznie nie miałam - tylko rzęsy delikatnie muśnięte maskarą, a usta brzoskwiniowym błyszczykiem. Chciałam wyglądać porządnie i elegancko - w końcu to był bardzo wyjątkowy dzień.                    
Moja córka miała iść do przedszkola. Chciałam aby poszła wcześniej gdy miała 3 lata, jednak jej ojciec uznał że ma później pójść. W ten sposób moja mała królewna mając 5 lat, idzie pierwszy raz do przedszkola.

Widząc dziewczynkę, ubraną niechlujnie w podobny komplet do mojego, przeraziłam się. Koszulka była dziwnie wkasana a spódniczka jak najbardziej obniżona.
-Sachiko żartujesz sobie.. Jak ty wyglądasz? Twój ojciec mnie zabije... - pobiegłam do księżniczki, żeby poprawić jej strój.
-Nie chce iść! - krzyknęła, wyrywając się. W ostatniej chwili złapałam ją. -Mamusiu...
-Kochanie.. Obiecuję że będzie dobrze.
-Obieczujesz*? - spytała że łzami w oczach.
-Obiecuję - odpowiedziałam z uśmiechem, złapałam ją za rączkę i wyszłyśmy z domu. Na szczęście nie było paparazzi, ponieważ zadbał o to Shishio. Dziewczynka po chwili uznała że bolą ją nogi i usiadła na ławce.
-Sachiko nie żartuj sobie ze mnie.- jednak moje uparte dziecko nie zamierzało się stamtąd ruszyć. -Dobrze! To ja sama pójdę do przedszkola, a ciebie zabierze zły pan! - powiedziałam, teatralnie przerzucając włosy na drugi bok i poszłam w stronę przedszkola. Po chwili, usłyszałam małe tuptanie i poczułam jak ktoś, przytula moje nogi. Bez problemu doszłyśmy do przedszkola. Będąc na miejscu, usiadłam obok Shishio, który był w pierwszym rzędzie.
-Gdzie są papparazzi? - spytałam z sztucznym uśmiechem, aby każdy uważał nas za szczęśliwa rodzinę i myślał że rozmawiamy normalnie.
-Myślą że jestem w restauracji. - i tak zakończyła się nasza rozmowa. Mężczyzna zrozumiał, wreszcie że nigdy z nim nie będę, dlatego przestał zabiegać o mnie. Wszyscy ludzie myśleli że jesteśmy po ślubie - tak mówiliśmy w mediach. Na szczęście nie pobraliśmy się na prawdę. On co jakiś czas, sypiał z kobietami - najczęściej gosposiami, które co jakiś czas były nowe. Nasza rozmowa przeszła do minimum, tylko kiedy była konieczność. Widząc moją córkę, taka zagubioną, stojącą sama jak najdalej od innych, zrobiło mi się strasznie jej żal. Wszystkie dzieci się już znały bo chodziły wcześniej, a ona biedna dopiero teraz do nich dołączyła. Wiedziałam że po uroczystości, poproszę tę panią, aby sprawiła ze Sachiko zaklimatyzuje się w nowym otoczeniu. Gdy wszystko się skończyło, moja mała dziewczynka przybiegła do mnie z płaczem. Jak zwykle, jej ojciec to zignorował i podszedł do jakichś kobiet, aby dać im autografy.
-Nikt mnie nie lubi.. Mamusiu! - krzyknęła, zwracając na siebie uwagę.
-Bo Cię nie znają skarbie.- powiedziałam i wstałam łapiąc ją za rączkę. Podeszłam do grupy dzieci i ich ładnej pani. Kobieta witała się z nimi, przytulając ich po kolei. Aż mnie krew zalewała że zapomniała o niej.
-Przepraszam? - spytałam sztucznie miło. Ona natomiast się odwróciła w moją stronę.
-Och.. To ty jesteś Sachiko! - powiedziała, uśmiechając się. -Jestem pani Lee - podała jej dłoń, jednak ona ją zignorowała. -Może masz ochotę z nami pójść na plac zabaw? Zawsze na rozpoczęcie i koniec roku chodzimy.. To jest niedaleko - spytała w nadziei że zostanie zaakceptowana. Jednak Sachiko złapała moją spódnicę. -Mama też pójdzie.. Prawda? -uśmiechnęła się prosząco w moją stronę.
-Oczywiście! Jak chcesz to zostań ja idę. - powiedziawszy, dziewczynka że skwaszoną miną powiedziała:
-Idę..
-Słucham? Nie słyszałam. - powiedziałam z satysfakcją.
-Chciałabym z Wami pójść! - krzyknęła. Kobieta uśmiechnęła się do mnie dziękując. Akurat złożyło się, że plac był obok przedszkola. Rodzice dzieci umówili się że przyjdą po nie za dwie godziny, zostawiając mnie samą z tą Lee. Sachiko od razu polubiła się z dziewczynkami.
-Ja przepraszam.. Nie zauważyłam jej nawet... Pomyślałam że taka rodzina jak Pani..  Nie będzie przychodzić na taka uroczystość... - zaczęła tłumaczyć się, bawiąc się rękoma.
-Mam rozumieć że moja rodzina jest jakaś inna? - spytałam z udawanym gniewem.
-Nie..  Nie to miałam na myśli!
-Wiem - powiedziałam, śmiejąc się. -To że jestem sławna, nie oznacza że inna.- gdy powiedziałam to co miałam powiedzieć, zamknęła się. -Ange jestem.
-Proszę?
-Nazywam się Ange. - powtórzyłam. Gdy usłyszałam wołanie mojego dziecka, zerwałam się i pobiegłam do niej, z lekkim trudem, bo miałam na sobie szpilki. -Co się stało?!
-One powiedziały że jestem dziwna bo ubieramy się podobnie! Chce do domu! - krzyknęła, wybuchając przeraźliwym płaczem. Tak bardzo było mi szkoda mojego dziecka, wzięłam ją na ręce i podeszłam do małych dziewczynek, które bawiły się w piaskownicy. Widząc mnie, przestraszyły się. I dobrze.
-Dziewczynki to wy się śmiejecie z Sachiko? 
-No bo ona jest dziwna! Nie umie się bawić! Po za tym jest dziwnie ubrana
-I to powód żeby się z niej śmiać? Sama nie jesteś lepsza, obrażając ją. Masz ją przeprosić.
-Przepraszam.
-Jeszcze raz ją obrazicie, a nie będę taka miła. - powiedziałam i wyszłam z placu zabaw. -No i tak ma być. 
-Mamusiu jesteś najlepsza! - powiedziała, przytulając mnie.
-Idziemy na lody?
-A będę mogła trzy kulki? - powiedziała Sachi, gdy postawiłam ją.
-Jak je zjesz.. -odparłam.

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz