One

21.6K 561 25
                                    

      Otwierając drzwi, ujrzałam ledwo trzymającego się na nogach Shishio. Uśmiech nie schodził z jego idealnej twarzy, jednak odór papierosów i alkoholu drażnił moje nozdrza. Jego czarne włosy sięgające do ramion, były roztrzepane, co nie było w jego stylu. Zawsze uczesany był idealnie, a pojedynczy włosek nie mógł wystawać. 

-Ange.. - wybełkotał, a ja, widząc go w tym stanie, przestałam mieć dobry humor. Nie przepadałam za tym, że często po pracy wracał do domu w takim stanie. Byliśmy przyjaciółmi, jednak ja go potajemnie kochałam. Nie tak jak przyjaciela lub brata, tylko jak kobieta mężczyznę. Shishio tego nie czuł, byłam tego pewna. On nigdy nie potrafił się angażować w jakikolwiek związek, ponieważ jedna kobieta to było dla niego za mało. Wolał mieć codziennie inną, niż wracać z tą samą w kółko. Głośno wzdychając, wpuściłam go do środka. Chwiejnym krokiem wszedł do środka, skierował się w stronę kanapy, przy okazji przewracając się. Podeszłam do czarnowłosego i próbowałam mu pomóc wstać, jednak jego osobie, a raczej zwłokom, nie chciało się ruszyć.


-Wstawaj do cholery... - wycedziłam przez zęby próbując pomóc mu wstać, niespodziewanie pociągnął mnie w swoją stronę i upadlam na jego klatkę piersiową. Zadowolony z siebie Shishio objął mnie tak nogami i rękoma, że nie mogłam się poruszyć. Szarpałam się przez chwilę lecz po jakimś czasie wtuliłam się w niego. Mogłam wykorzystać tę okazję, prawda? Przecież nic złego nie robię..  Leżeliśmy na zimnej podłodze, wtuleni w siebie. Shishio niespodziewanie przybliżył swoje usta do moich, przygryzł moją dolną wargę, tylko po to, żebym otworzyła usta. Wiedziałam że działa pod wpływem alkoholu jednak tak bardzo chciałam go pocałować... Przestałam nad sobą panować i uległam. Otworzyłam usta i nasze usta złączyły się i już nie mogły oderwać. Chwile później zaczęliśmy się oboje rozbierać...



          Otworzyłam oczy, było mi strasznie zimno. Rozejrzałam się wokół, a my leżeliśmy nadzy na zimnych, białych kafelkach. Dookoła nas leżały ubrania, cholera! Zaczęłam sobie wszystko przypominać, było źle.. Bardzo źle. Dałam się ponieść emocjom, cholera, cholera, cholera! Jak poparzona wstałam, wzięłam ze sobą swoją odzież i pobiegłam do łazienki. Czułam się okropnie, co jeżeli to zniszczy naszą przyjaźń? Ubrania włożyłam do kosza na ubrania, odkręciłam gorącą wodę w wannie. Siedząc w niej ogarnęła mnie fala ogromnego smutku. Skulona zaczęłam płakać, jednak nie z tego powodu, że przespaliśmy się ze sobą, tylko że do cholery mogę go stracić. On mnie nie będzie chciał znać. Znałam go za dobrze.. Po przespaniu się z jakąkolwiek kobietą, ucieka do niej. Czemu on taki jest? Czemu nie możemy razem jakoś ułożyć życia? Cholerny Shishio! Niech spłonie...

Po godzinie siedzenia w wannie, umyta i pachnąca wyszłam z niej. Owinęłam swoje mokre ciało w ręcznik, to samo zrobiłam z włosami. W głowie miałam mnóstwo myśli na temat jednej osoby, a dokładnie JEGO. Po cichu poszłam do swojego pokoju. Założyłam dość infantylną bieliznę w różowe kwiatki, a na nią białą bokserkę i krótkie, szare spodenki. Moje wilgotne, czarne włosy związałam w kucyka. Przez jakiś czas stałam przed swymi drzwiami, bałam się tego spotkania po tym co się wydarzyło... A co jeżeli jest ostatnie? Wyszłam z pokoju i powoli zeszłam na dół. Na widok blondyna w tym samym miejscu co wcześniej, odetchnęłam z ulgą.

-Shishio? - powiedziałam szeptem.

-Zaraz wstanę... Ja już wstaję.. Mhm... - wymruczał pod nosem, wzięłam z salonu koc i go nim otuliłam.

-Proszę wstań... - usiadłam obok niego, oczekując że wstanie. Dłonią głaskałam delikatnie go po policzku, ponieważ wiedziałam, że on to lubił. A ja, widząc jego uśmiech na ustach, czuję ulgę na sercu i szczęście. Dlaczego? Każdy jego jakikolwiek jego uśmiech sprawia mi radość i odgania wszystkie złe myśli. Otworzył leniwie oczy, po czym zdezorientowany spojrzał się na mnie. 

-Czemu leżę na podłodze, a dookoła są moje ubrania? - spytał rozbawiony. Czyli on nic nie wie? Na prawde nic?! A co jeżeli udaje po to abym się przyznała? Miałam dylemat, skłamać czy powiedzieć prawdę? Nie chciałam go okłamać jednak...

-Nie wiem... Byłeś wczoraj pijany... ZNOWU. - mówiąc nadal głaskałam go po policzku. Kreśliłam wzorki, widziałam po jego minie że podobało mu się... Tak bardzo go kocham.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po raz pierwszy w swoim "wattpadowym życiu" albo drugi. Nie ważne, napiszę coś od siebie. Jest to początek, nie wiem czy zaliczyć to do prologu lub rozdziału, ale wybiorę drugą opcję. Nie jestem z siebie zadowolona, uważam że rozdział jest do dupy. Nienawidzę rozpoczynać opowiadań :( Mam nadzieję że tym rozdziałem nikogo nie zniechęciłam (jeżeli ktoś to opowiadanie czyta) i będzie dalej czytał! :)

EDIT 2018: Rozdział został poprawiony! 

Yozoraa

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz