3.2

1.5K 116 5
                                    

Wszyscy głośno się śmieliśmy, jednak w pewnej  chwili ktoś otworzył drzwi. Moim oczom ukazał się Kou, tak mi się przynajmniej wydawało. Jego czarne włosy sięgały za pupę, były całe tłuste i zaniedbane. Posiadał brodę która była o połowę krótsza, wyglądał jak jakiś dziad.. Menel! Na czole posiadał kilka zmarszczek, jednak nie było ich wiele. Ubrany w białą brudną bluzkę i spodnie od dresu.
Na nogach miał pozdzierane buty, nie pomyślałabym że ma pięćdziesiątkę a o wiele, wiele więcej.

Siedziałam cicho, miałam nadzieję że mnie zauważy. Jednak on poszedł na górę, zdziwiona po cichu poszłam za nim. Siedząc na łóżku w którym umarła moja matka, trzymał pistolet w dłoni. Patrzył się na niego z uśmiechem. Przerażona weszłam do środka.

-Kou..? - powiedziałam cichutko bojąc się jego reakcji. On jedynie spojrzał się na mnie obojętnie i krzyknął:

-Znowu ty?! Daj mi w końcu spokój! Przepraszam, okej? - zszokowana podeszłam bliżej, a on skierował w moją stronę pistolet. -Jeszcze jeden krok, a pozbędę się Ciebie raz na zawsze! - zagroził. Trzęsłam się jak cholera, co się z nim działo?

-Nadal nie oddałam Ci za buty.. - odparłam, siadając na podłodze. -Zmieniłeś się przez te trzydzieści lat.. - mężczyzna spojrzał się na mnie zdziwiony. Położył pistolet na łóżku i podszedł do mnie, przerażony dotknął moich włosów.

-To ty.. - wyszeptał jakby zobaczył ducha. -Istniejesz..

-No tak mi się wydaje.. - dodałam wstając. -Wyglądasz tragicznie, wiesz? - on jedynie zawstydzony, podrapał się po swoich tłustych włosach. Pomimo że miałam męża, byłam tak strasznie szczęśliwa widząc moją pierwszą miłość. Oboje zeszliśmy na dół, gdzie zostałam poczęstowana herbatą. W między czasie kiedy piłam ciecz, Kou poszedł się umyć. Postanowiłam odblokować telefon i  zobaczyłam kilka wiadomości od swojego męża, martwiącego się o mnie.

Sachi:Nie musisz się martwić, kocham xx

Nathan: Nie zrób niczego głupiego..

Głośno wzdychając, położyłam telefon. Nagle z łazienki wyszedł Kou z nożyczkami w rękach. Na sobie posiadał tylko ręcznik, dzięki czemu mógł pokazać swoją "formę". Sądziłam że będzie grubym, bez jakichkolwiek mięśni zgredem - przeliczyłam się. On nadal miał kaloryfer! Miał o wiele lepsze ciało od Nathana, dosłownie.

-Zrób sobie zdjęcie, zostanie na dłużej. - odparł dumny ze swojego żartu.

-Zachowujesz się jak młody gówniarz..  - odparłam kiedy obserwował swoje odbicie w lustrze. Już chciał odciąć kawałek włosów, ale zabrałam mu nożyczki. -Daj ja to zrobię.. Usiądź gdzieś.. - gdy wykonał moje polecenie, za jednym zamachem ciachnęłam jego włosy do łopatek. Usłyszałam jak się zatrząsł, w końcu nie od kilku dni ma takie włosy.

-Czemu przyjechałaś? - spytał kiedy starałam się wyrównać jego włosy.

-Myślałam że coś się stało.. Ale widzę że wszystko jest w porządku, a tak w ogóle gdzie jest Naru? - spytałam.

-Nie żyje. - odparł obojętnie, przez co zacięłam sobie dłoń. Jak to nie żyje?!

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz