3.7

1.3K 103 3
                                    

Minął tydzień. Moje dzieci zostały u nas, Alison z dzieckiem wróciła do domu. Mój mąż wyjechał do Niemiec, ponieważ miał jakąś ofertę nie do pobicia. Nigdy nie wyjeżdżał tak daleko beze mnie. Nasza rodzina, która wydawała się idealna, powoli się kruszyła.
-Dzieciaki śniadanie! -krzyknęłam, kładąc naleśniki na stole. Po chwili Chris i Ange zeszli, ubrani byli w brudną pidżamę, ich brązowe loczki były całe tłuste. -Zrobiłam Wasze ulubione naleśniki.. - uśmiechnęłam się pocieszająco, na co oni jedynie usiedli do stołu. Jedliśmy w grobowej ciszy, oni z dnia na dzień wyglądali coraz gorzej - zaniedbani, smutni..
-Co Ci? - spytał mój syn, obserwując że Ange nie może zjeść ani kawałka.
-Jestem w ciąży. - odparła obojętnie. Na co mój syn, jedynie przybił jej piątkę. Oboje po chwili postanowili iść na górę. Przestało im na wszystkim zależeć, nic ich nie cieszyło..
-Przestańcie w końcu! - krzyknęłam. -Zróbcie coś, a nie całe dnie, jesteście w swoich pokojach.. Dzieci.. - mówiłam próbując coś zmienić. -Nie robiąc niczego, nic się nie zmieni.. - kiedy chcieli pójść dalej, myślałam że nie wytrzymam. -Do cholery jasnej! Skończycie!
-Polećmy do Japonii! - krzyknęła moja córka. Ona jako jedyna, wiedziała co tam się wydarzyło i dyskretnie puściła mi oczko. Jeszcze chwilę temu ledwo żyła, a teraz stała się taka energiczna.
-Ej to dobry plan! Pójdziemy na naszej babci grób czy coś.. Jak byłem mały tylko tam byłem, mamo dawaj polećmy! - krzyknął, na co uśmiechnęłam się sztucznie i jedynie przytakiwałam.
-Nie wolicie na przykład do Francji? Miasto miłości...? - zaproponowałam, na co oni udawali odruchy wymiotne.
-Chcemy do Japonii! - zaczęli krzyczeć naprzemian.
-To załatwcie wszystko, wtedy możemy polecieć.. - odparłam obojętnie, na co dzieci po raz kolejny przybiły sobie piątkę.

Kiedy siedziałam w salonie i czytałam książkę, nagle mój spokój przerwały dzieci, które zeszły na dół z trzema walizkami.
-Co wy? - spytałam, wstając nagle.
-Zaraz mamy samolot, kupilismy już bilety więc możemy lecieć. - odparła podekscytowana moja córka.
-Ja muszę się spakować.. A kiedy jest następny?
-Spakowaliśmy Cię.. Już nie ma odwrotu - odparł ze śmiechem mój syn. Co ja się wpakowałam...

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz