38

3.7K 202 6
                                    

       Po długiej rozmowie, uznaliśmy że odbiorę Sachiko z przedszkola oraz pojedziemy do Shishio, aby wziąć nasze rzeczy. Byłam strasznie zdenerwowana - nawet moja córka to zauważyła. 

-Mamusiu? Coś się stało? - spytała, ubierając buty. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam: 

-Ja.. Słonko mam pytanie. Chciałabyś mieszkać z Naru? - spytałam przestraszona.

-A co z tatą? - zatkało mnie, dosłownie zatkało. On ją owinął w okół swojego palca! -Ale chcę. Chce Naru mamusiu. - mówiąc zeskoczyła z ławeczki i złapała moją rękę. 

-Skarbie kocham Cię, wiesz? - powiedziałam o wiele mniej zdenerwowana.

-Ja Ciebie też mamo... 

   Droga minęła nam bardzo długo,  w stresie i strachu. Nawet Sachi siedziała ciszej niż zwykle - wiedziała co się szykuje. Gdy wchodziłam do domu, trzęsłam się strasznie. Naru wspierał mnie, trzymając mocno za rękę - nie pomagało, ani trochę. 

-O Angeli.. - powiedział Shishio, jednak widząc mojego ukochanego, nie dokończył. -Co on tu robi?! - krzyknął do mnie podchodząc. Gdy próbował mnie uderzyć, Naru powstrzymał go. Obie z Sachiko zanosiłyśmy się płaczem. 

-Idźcie na górę - rozkazał Naru. Wzięłam moją małą księżniczkę na ręce i pobiegłam na górę. Słyszałam krzyki obu mężczyzn. 

-Sachiko, weź ze swojego pokoju wszystko, co jest dla Ciebie ważne. - mówiłam, próbując ją uspokoić uśmiechem. Pobiegłam do swojego pokoju z którego wyjęłam laptopa, trochę ubrań i włożyłam do torby- zostawiając miejsce dla małej. Dziewczynka stała w środku pokoju i trzymała brązowego, zwykłego misia. 

-Sachan tylko miś? - spytałam aby się upewnić.

-Mówiłaś że kupiłaś go po moim urodzeniu. Chcę tylko go - odparła uśmiechając się. I miała rację, kupiłam go jeszcze w wiosce, tydzień po porodzie. Słysząc dźwięk tłuczonego szkła, wzięłam dziewczynkę za rękę i zbiegłyśmy na dół. Shishio groził Naru, że go potnie odłamkiem szkła. 

-Shishio.. - powiedziałam spokojnie

-Ty się kurwo nie odzywaj! - krzyknął, odwracając się do nas. Gdy nasza córka - płacząc, krzyczała o spokój - Shishio puścił 'broń". Czarnowłosy patrząc się na nas, zaczął płakać. Pierwszy raz w życiu zobaczyłam jak płacze. Z głośnym westchnięciem, podeszłam do Naru. 

-Żegnaj Shishio.. - i wyszliśmy z jego domu. Sachiko uspakajał Naru, natomiast ja przysłuchiwałam się krzykom mężczyzny. Wyklinał nas, po chwili przepraszał a jeszcze później ubolewał nad tym, że stracił wszytko co miał. Moja ukochana dwójka siedziała już w samochodzie, natomiast ja oglądałam w ciszy ten dom. Którego z całego serca nienawidziłam, w którym straciłam praktycznie wszystko. Gdy wsiadłam do samochodu, powiedziałam:

-To koniec..  - szepnęłam.

-Nie Angelise, to dopiero początek - uśmiechnął się Naru i odjechaliśmy. 



Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz