Siedzieliśmy na kanapie, pijąc piwo w puszce. Wyglądaliśmy jak para znajomych, a nie osoby które niegdyś się kochały. Czułam się tak dobrze w innym towarzystwie, niż tylko swojego męża.
-Kooou! - krzyknęłam kiedy skończył mi się alkohol. -Przyniesiesz mi kolejne piwo?!
-Nie musisz krzyczeć, siedzę obok.. - wybełkotał i poszedł do kuchni. Kiedy dostałam puszkę z cieczą, uśmiechnęłam się w podzięce. -Za nas! - krzyknęłam i wypiłam duszkiem całą zawartość.
-Nie zrobiłaś tego! - krzyknął rozbawiony, głośno bekając, rzuciłam przed siebie puszkę. -Żałuję że nie mogłem poznać tej twojej strony.. - powiedział, również wyrzucając opakowanie. -Gdzie chcesz spać?
-Z Tobą! - odparłam wesoło. Alkohol dawał po sobie już znać, nie kontrolowałam co mówię i robię. Byłam pewna że jutro będę żałować. -Na górze chce spać! - dodałam. Nagle mężczyzna wziął mnie w stylu pannej młodej i chwiejąc się, zaniósł mnie na górę. O mało co byśmy się przy okazji nie wywalili. Byliśmy już starymi prykami, a zachowywaliśmy się jak gówniarze. -Dobranoc Koouś - odparłam leżąc w łóżku.
-Dobranoc Sach-chan.. - wysapał tuląc moje plecy.
Rano obudził mnie spory ból głowy, myślałam że umrę z bólu. -Cholera.. Nigdy tyle nie piłam.. - wyszeptałam sama do siebie, odwróciłam się na drugą stronę i ujrzałam całkowicie nagiego Kou'a, który był odwrócony gołą pupą. Miał nieziemską pupę. Jednak o dziwo ja byłam w samej bieliźnie. -Kou..? Kou! - krzyczałam, próbując go obudzić. Nagle odwrócił się w moją stronę, ukazując swoje przyrodzenie. -Ale mały.. - wyszeptałam złośliwie, na tyle głośno aby usłyszał, oburzony szybko wstał.
-To był żart! Kooou.. - powiedziałam i złapałam go za rękę kiedy zakładał bokserki. -Żartowałam.. Chociaż nie jest nie wiadomo jak wielki.. - dodałam cicho, na co mężczyzna się wyrwał. -Ale większy od mojego męża! - krzyknęłam po raz kolejny, nie zastanawiając się nad tym co mówię. Kou wyjrzał zza drzwi rozbawiony, na co podniosłam ręce do góry w geście niewinności. Cały czas zastanawiałam się kilka razy, zanim coś powiem.. A od tego przyjazdu mówiłam, a potem myślałam. Cobja w ogóle wyprawiałam?!
-Hej mamo.. - powiedziałam, siadając obok ogromnej i potężnej jabłoni. -Przepraszam za złamanie obietnicy.. Jednak to samo się stało, wiesz jak mnie tutaj tym razem pociągnęło? W końcu jesteś razem z Naru, przykro mi że w niebie.. A nie tutaj.. Ja też jestem szczęśliwa z mężem! Moje dzieci odwiedziły mnie na cały tydzień, a ja tutaj utkwiłam do jutra.. - powiedziałam opierając głowę o jabłoń. -Zaczyna mnie to wszystko męczyć.. Żyję już o 9 lat dłużej od Ciebie mamo, ciekawe ile mi zostało jeszcze.. Proszę nadal mnie chroń, kocham Cię.. - powiedziałam i wstając zauważyłam Kou'a który obserwował całe zdarzenie.
-Jaka obietnica? - spytał, nie pozwalając mi wejść do środka.
-O czym ty mówisz? - odparłam, marszcząc brwi.
-To że umiesz nabrać swojego męża, nie oznacza że mnie również nabierzesz. Mów. - drżąc, niespodziewanie zaczęłam biec przed siebie, widząc bardzo dobrze znaną mi plażę, skręciłam na nią. Zeszłam ostrożnie na dół i zdyszana położyłam się na piasku.
-O cholera.. - wyszeptałam cała spocona. Po chwili wstałam do pozycji siedzącej i przypomniałam sobie wszystko, co się tutaj działo. Nagle wstałam i zaczęłam biec w stronę morza, jednak w ostatniej chwili się zatrzymałam, tak samo jak Angelise kilkadziesiąt lat temu. Odwracając się w bok, zauważyłam swoją mamę. Która patrzy się przed siebie i głośno się śmieje. -Mama..? - wyszeptałam, ze łzami w oczach. -Mamo to ja!
-Sachiko rób to co uważasz za słuszne. - usłyszałam jak za mgłą jej głos i już jej nie widziałam. Co tu się właśnie działo?! Czy ja już na starość głupieje? Głośno oddychając, próbowałam się uspokoić jednak na marne. Co tu się dzieje?! Mam prawie pięćdziesiąt lat, nie powinnam jeszcze głupieć. Aby przestać myśleć, rozebrałam się do samej bielizny i wbiegłam do wody. Kiedy spojrzałam się w stronę plaży, w nadziei że znowu ją zobaczę, nie było już jej.. Zanurzyłam się pod wodą na dłuższą chwilę, aż ktoś zaczął mnie wyciągać.
-Sachi! - usłyszałam Kou'a, zdziwiona wynurzyłam się. Mężczyzna był sporo wyższy, dlatego kiedy mi woda sięgała do ramion, mu sięgała do pępka. -Przepraszam okej? - ja jedynie uśmiechnęłam się i pokazałam palcem aby się schylił, co uczynił. Moje usta spotkały się z jego, a po dłuższej chwili zaczął odwzajemniać pocałunek. -Co z Twoim mężem? - spytał głośno oddychając, na co jedynie poruszyłam ramionami.

CZYTASZ
Alone Mother
RomantizmAngelise przez drobną "wpadkę" ze swoim dobrym przyjacielem, zachodzi w ciąże. On, niczego nie pamięta, ona tak. Wiedząc że to jego dziecko i nie chcąc zniszczyć mu życia, wyjeżdża z Tokio do miejsca mało zaludnionego, chcąc rozpocząć nowe życie. Cz...